środa, 27 sierpnia 2014

22 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Jednak byłem pechowym człowiekiem. Zawsze działo się coś, czego bym nie chciał. Najpierw kłótnie z Lou, później ta głupia rozmowa z moją siostrą, którą powinienem usunąć, a teraz choroba. Rozchorowałem się po tej wycieczce. A wiedziałem, że coś mi będzie, ponieważ nie czułem się najlepiej w metrze. Jednak miałem dobre przeczucie.

   Tylko, że choroba złapała mnie w niewłaściwym momencie. Chciałem jak najszybciej porozmawiać z Lou. Musiałem mu to jakoś wytłumaczyć, tylko, że nie miałem z nim kontaktu, ponieważ musiałem zostać w domu. A niech to! Mieć takiego pecha, to tylko ja potrafię.

   Mama poszła do pracy, siostra na uczelnię, a ja musiałem sam zostać w domu.

   Ubolewałem nad swoim życiem. Dręczyła mnie niepewność spowodowana tym, że nie wiedziałem, czy Lou naprawdę przeczytał tę rozmowę. Przecież mógł zobaczyć tylko tę wiadomość, nic więcej. Na szczęście nic takiego z niej nie wynikało. Moja siostra napisała do mnie tylko: ,,Powiedziałeś mu? xx’’. Nic więcej.

   Mogłem liczyć tylko na szczęście i na to, że Lou nie jest ciekawski. Może akurat nie wie? Kto to wie? Mniejsza z tym. Nie chciałem się tym cały czas zamartwiać, ale nie potrafiłem pozbyć się tej myśli z głowy.

   Byłem przekonany, że cały dzień spędzę sam, jednak pomyliłem się. Miałem niezapowiedzianego gościa. Przyszła do mnie osoba, której w ogóle się nie spodziewałem.

   Usłyszałem pukanie i gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem jego. Stał uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Cześć.- powiedział niepewnie.
- Hej.- zdziwiłem się.- Co tutaj robisz?
- Nie było cię w szkole. Zadzwoniłem do twojej mamy i powiedziała mi, że leżysz chory w domu. Postanowiłem zerwać się z wykładu i przyszedłem do ciebie. Przyniosłem nasze ulubione ciastka i wypożyczyłem jakieś filmy. Mam nadzieję, że chcesz spędzić ze mną dzień.- uśmiechnął się.
- No jasne!- powiedziałem szczęśliwy.

   Wpuściłem go do mieszkania i pozwoliłem aby rozłożył wszystko w salonie.

- Chciałbyś się czegoś napić?- zapytałem.
- Nie martw się. Poradzę sobie w twojej kuchni. Przynieś jakieś koce i połóż się na kanapie, jeżeli chcesz ze mną oglądać film, a ja zrobić ci herbatkę.- powiedział rozczulającym głosem, jak moja mama.

   Zaśmiałem się pod nosem i popędziłem do pokoju po koc, którym moglibyśmy się okryć. Lou pomyślał o wszystkich. Chciał mi zapewnić ciepło i swoje własne towarzystwo.

   Przygotowałem wszystko i tak jak poradził mi Louis położyłem się na kanapie. Po chwili dołączył do mnie mój przyjaciel niosąc dwa kubki z ciepłą herbatą. Otworzył ciastka.

   Podniosłem swoją głowę, aby mógł usiąść i gdy to zrobił, położyłem ją na jego kolanach.

- Zapomniałem włączyć film.- zaśmiał się Lou.

   No w sumie, to miał rację. Oboje patrzyliśmy się na wyłączony telewizor czekając jakby na jakiś cud, że sam się włączy. Niestety to nie mogło się stać.

   Z rezygnacją podniosłem głowę i wypuściłem Lou, który podszedł do pudełek z filmami, które wypożyczył.

- Co oglądamy?- zapytał.
- No nie wiem, a jaki mam wybór albo, na co ty masz ochotę?- zadałem mu pytaniem.
- Wziąłem film, no dobra, bajkę ...- zaśmiał się.- … pod tytułem ,, Król Lew’’.
- Serio?- zapytałem niedowierzając.- Wziąłeś bajkę?- uśmiechnąłem się.
- Co ja mogę za to, że mam słabość do bajek.- powiedział zażenowany.
- Taaak. Dziecko Lou musi obejrzeć sobie bajeczkę dla małych dzieci. Powiedz mi jeszcze, że przed snem mamusia czyta ci bajeczkę.- zaśmiałem się.
- Radzę ci to odszczekać.- zagroził mi podnosząc się z podłogi.

   Przeszył mnie groźnie swoimi lazurowymi tęczówkami od góry do dołu, ale i tak nie przestałem się śmiać. Po prostu to wydawało mi się zabawne. A zresztą, co on mógłby mi zrobić? Przecież nie zrobi mi krzywdy, ani nic takiego. Prawda?

- Nie groź mi.- powiedziałem.- Nie boję się ciebie.
- Jesteś tego pewnie? Ja na twoim miejscu zacząłbym uciekać.
- A co takiego możesz mi zrobić?- zapytałem pewien tego, że nie ma na mnie żadnego haka. No chyba, że to, że się w nim zakochałem. O kurwa! On naprawdę miał na mnie broń. Jeżeli oczywiście o tym wiedział.

   Nagle zacząłem się bać. Miał nawet większą broń, niż ja miałem na niego. Przecież, jeżeli on naprawdę przeczytał tę rozmowę, to było po mnie. I tutaj nie uratuje mnie to, że jestem od niego wyższy i silniejszy. Nic go nie powstrzyma.

- Harry, ja dużo rzeczy mogę ci zrobić.- powiedział tajemniczo.

   Zaczął się do mnie zbliżać. Czułem jak się pocę, zrobiło mi się słabo.

- Boisz się mnie?- zapytał Lou z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie.- odpowiedziałem.

   Skłamałem. Naprawdę się go bałem. Jeżeli on wiedział, to było już po mnie.

- To dlaczego jesteś taki blady?- odparł z satysfakcją.
- Ponieważ… ja… ach, nie wiem.- odpowiedziałem z rezygnacją.- Czy wiesz o czymś, o czym ja nie wiem?- zapytałem.
- Harry, ja wiem wiele rzeczy.- powiedział tajemniczo.
- Na przykład?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć.- odpowiedział i tak jakby się zmieszał.

   Wyglądało to tak, jakby miał przede mną jakieś tajemnice. Może miał? Ale co takiego miałby ukrywać? Przecież mówiliśmy sobie wszystko. No dobra, prawie wszystko. Ja pominąłem fakt, że jestem w nim zakochany, a kto wie. Może on też czegoś mi nie powiedział?

- Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć?- zapytałem.
- Dowiesz się kiedy indziej.- odpowiedział i rzucił się na mnie niespodziewanie.

   Zaczął mnie łaskotać, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej, więc byłem zdziwiony. Czyli musiał nie przeczytać tej rozmowy, ponieważ od razu wykorzystałby fakt, że go kocham, a tego nie zrobił.

   Może jednak miałem szczęście? Udało mi się z tego wyjść. Niestety Lou nie dawał za wygraną. Łaskotał mnie tak, jak ja kiedyś jego. Wykorzystał moją własną broń przeciw mnie.

- Zostaw mnie!- krzyczałem śmiejąc się.- To nie fair!
- Ja też kiedyś nie miałem z tobą szans. Teraz jesteś słabszy Harry.

   Byłem słabszy? Sam o tym nie wiedziałem. Nie potrafiłem go odepchnąć, co kiedyś zrobiłbym z łatwością. Lou miał rację. Co się ze mną stało? Dlaczego nie potrafiłem go po prostu zrzucić na podłogę? Chyba nawet wiedziałem. Kochałem go. Chciałem, aby był jak najbliżej mnie. Chciałem zachować go przy sobie, nawet własnym kosztem. Jego dotyk mnie ukajał, sprawiał, że byłem szczęśliwy. Może to było głupie, ale nic na to nie potrafiłem poradzić. Tak po prostu było. Chciałem być przy nim jak najdłużej mogłem. Nie wyobrażałem sobie, że jakaś siła mogłaby nas rozdzielić, dopóki nie poznałem całej prawdy. To co rozbiliśmy obaj było głupie. Zachowaliśmy się jak idioci ukrywając przed sobą pewne tajemnice i mając nadzieję, że one nigdy nie wyjdą na jaw.

   Po chwili i Lou stracił siły. Przestał mnie łaskotać i opadł obok mnie na kanapie.

- Zmęczyłem się.- zaśmiał się.
- Zauważyłem.- odpowiedziałem z uśmiechem.
- Dlaczego się nie broniłeś? Przecież oboje wiemy, że jesteś silniejszy.
- Chciałem sprawić co tę radość i chociaż raz dać ci wygrać.- skłamałem.

   Nic lepszego nie wpadło mi do głowy. Chociaż to nie była najgorsza wymówka. Mogło być gorzej. Tomlinson od razu w to uwierzył.

- To co, oglądamy tę bajkę?- zapytał Lou.
- A przyniosłeś jakiś film?- odpowiedziałem pytaniem z nadzieją, że Louis się tylko ze mnie zgrywa.
- Tak.- odpowiedział.- Ale mam ochotę obejrzeć tę bajkę.- powiedział wstając z kanapy.

   Wiedziałem, że to nie miało sensu, abym się z nim spierał. I tak bym nie wygrał. Jeżeli mój przyjaciel na coś się uparł, to już ciężko było go przegadać. Za dobrze go znałem, aby o tym nie wiedzieć.

- No dobrze. Obejrzymy tę bajkę.- zgodziłem się w końcu.

   Nie miałem innego wyjścia. Lou załączył bajkę i usiadł przy mojej głowie. Znów położyłem się na jego kolanach, a on oglądając głaskał i bawił się moimi włosami, co jakiś czas podając mi herbatę, abym się napił, albo jeszcze szczelniej nakrywając mnie kocem. Opiekował się mną jak małym dzieckiem, które nie potrafiło sobie samo poradzić. Byłem mu bardzo za to wdzięczny.

- Dziękuję, że nie poszedłeś do szkoły.- szepnąłem.
- Nie ma za co. To była dla mnie przyjemność, aby się tobą zaopiekować.
- A jutro przyjdziesz?- zapytałem.

   Nie chciałem namówić go, aby zrywał się z lekcji, ale nie chciałem całego dnia spędzać sam.

- Przyjdę, ale dopiero po lekcjach.- powiedział.- Pożyczę od kogoś z twojej klasy notatki i przyniosę ci, abyś sobie przepisał. - jęknąłem.
- Musisz?- zapytałem z wyrzutem.
- To, że jesteś chory nie znaczy, że masz tylko leżeć w łóżku. Musisz nadrobić zaległości, a ja ci w tym pomogę.- powiedział z uśmiechem nie odrywając oczu od ekranu telewizora.
- Dobrze.- zgodziłem się w końcu.

   Znów wróciliśmy do oglądania. Czas mijał nam naprawdę miło i cieszyłem się, że Lou został przy mnie. Świetnie się bawiliśmy. Tomlinson bardzo o mnie dbał, przez co jeszcze bardziej się cieszyłem.

   Mogłem stwierdzić, że byłaby z nas świetna para. Dogadywaliśmy się jak nikt inny. Dlaczego nie mogliśmy być szczęśliwi? No tak. Bałem się powiedzieć mu, że go kocham.


Hej :)
Co tam u Was?
Jak podoba się Wam rozdział?
Dla mnie to jeden z moich ulubionych.
Muszę Was zasmucić, bo to jest raczej ostatni taki szczęśliwy rozdział.
Od następnego zaczną się same kłopoty.
Hahaha, jestem zła.
I nawet wyjdzie mi o jeden rozdział więcej! Jupi!
Tak więc będzie 25 rozdziałów :)
Kto się cieszy?
Ja tak średnio, bo szczerze polubiłam tę historię, ale nie mogę jej ciągnąć wieki ;p
Zresztą po pewnym czasie nie miałabym już co pisać.
A tak szczerze, to z kim chciałybyście kolejne opowiadanie, bo sama nie mogę się zdecydować.
Wiecie, jak na razie nie mam zamiaru kończyć z pisaniem :)
I ja, jak to ja wymyśliłam kolejną opowieść, ale już taką bardziej... ciekawszą.
Chociaż ta też była ciekawa, ale czasem zdarzały się nudne rozdziały, a w następnej chyba nie byłoby tego :)
A tak szczerze, to chciałybyście dalej czytać coś tego typu?
Oczywiście nie zrezygnowałabym z mojego drugiego bloga. Nie martwcie się, tam też zacznę pisać nową historię, jak tylko skończę to o Cassie.
Tutaj też chciałabym coś pisać.
Może nie od razu, ale na pewno tutaj wrócę.
Tak więc, następna opowieść ( jeżeli oczywiście będziecie chciały) miałaby być o Larry'm, Zarry'm czy Lilo?
To takie trzy moje typy. 
Mam nadzieję, że napiszecie mi, co o tym myślicie.
Do następnego.
Kocham Was ♥

2 komentarze:

  1. Larry albo Lilo ;) Co? Jak to jeszcze 3 rozdziały? :/ Nieeeeeeeeeeeeeeeeeee :(((((((((((( No, ale rozdział jest wspaniały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W połowie rozdziału zadałam sobie pytanie: ''Ciekawe ile jeszcze będzie rozdziałów? Muszę się zapytać w komentarzu.''
    No i nie musiałam ;D
    Rozdział bardzo fajny, serio ;*
    PS: Wolałabym kolejne opowiadanie znów o Larry'm ;3 ale decyzja ostateczna należy do ciebie.

    OdpowiedzUsuń