Po głowie chodziły mi te ważne słowa: Muszę
zerwać z Emily. Tylko jak ja miałem to zrobić? Jak mogłem powiedzieć
osobie, którą kiedyś kochałem, że to było pomyłką? Byłem rozdarty. Nie
wiedziałem, co mam zrobić ze swoim życiem. Nigdy z nikim nie zrywałem i nie
wiedziałem, jak mam do tego podejść. To było okropne! Ale byłem pewien, że
muszę to zrobić. Nie mogłem z tego zrezygnować, ponieważ to mogłoby wszystko
zniszczyć. Nie mogłem jej dłużej oszukiwać. Nie na to zasługiwała.
Może kiedyś było między nami dobrze, ale
teraz musiała zrozumieć, że to się skończyło. Może moglibyśmy być przyjaciółmi?
Sam nie wiedziałem.
Bałem się tej rozmowy pomiędzy nami. Nie
wiedziałem, czy przez przypadek nie powiem jej za dużo, że sama domyśli się, że
wolę chłopaków. Bałem się, że jakoś mogę
się z tym zdradzić. Skoro moja siostra już wiedziała, to ona też z łatwością
mogłaby to poznać. Przecież bardzo dobrze mnie znała, ale czy była aż tak dobra
jak moja siostra? Tego nie wiedziałem.
Tak, więc, aby to wszystko skończyć umówiłem
się na spotkanie w parku z Emily. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów tak
bardzo się stresowałem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Gdy zobaczyłem jej sylwetkę w oddali
poczułem, jak nogi się pode mną uginają. Chciałem się wycofać, ale wiedziałem,
że nie mogłem.
Był piękny, słoneczny dzień. Na pewno wiele
par umówiło się wtedy na spacer. Emily też tak sądziła. Myślała, że spędzimy
ten dzień razem ciesząc się swoim towarzystwem. Może trochę żałowałem, że tak
nie było, ale nie chciałem jej dłużej okłamywać. Nie mogłem tego zrobić. Nie
zniósłbym tego.
Podszedłem do niej niepewnym krokiem i
zatrzymałem się parę centymetrów przed nią. Chciałem popatrzeć w jej oczy, ale
nie potrafiłem. To zabiłoby mnie.
- Cześć.- powiedziałem cicho.
- Hej.- odpowiedziała. -Chciałeś
porozmawiać.- zauważyła.
- Tak, to prawda.- przyznałem.
- A więc o co
chodzi?- zapytała ciekawa.
Uśmiechała się do mnie. Nie była niczego
świadoma. I to właśnie ja miałem zniszczyć jej szczęście? Byłem aż takim
potworem? Chyba tak.
- Musimy porozmawiać… o nas.
- O nas?- zdziwiła się.- Ale jak?
- Moje życie
ostatnio bardzo się zmieniło. Emily, nie zrozum mnie źle, ale nie możemy być
już razem.- powiedziałem.
Nie wiem, jak mi się to udało. Nie wiem, jak
to powiedziałem. Bo powiedziałem to, prawda? Udało mi się? Tak! Ja wtedy z nią
zrywałem.
- Co?- zapytała.
- Musimy zakończyć nasz związek.- po raz
kolejny to powiedziałem. Byłem taki szczęśliwy.
- Dlaczego?-
zapytała.
Zaryzykowałem i spojrzałem w jej oczy. Był w
nich smutek. Smutek, który ja sam spowodowałem, do którego się przyczyniłem
.
- Ja…- sam nie wiedziałem, co mam
odpowiedzieć.
- Proszę, chociaż teraz powiedz mi prawdę.
Chyba tyle mi się należy.
- Zakochałem się w
kimś innym.- powiedziałem szybko i spuściłem głowę.
Emily nie powiedziała już nic. Tylko mnie
spoliczkowała i odeszła z płaczem. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo ją
skrzywdzę. Czułem się z tym okropnie. Zerwałem z nią, ale to wcale nie
poprawiło mi humoru. Przeciwnie. Stałem się jeszcze bardziej smutny, a przecież
miałem to już wszystko za sobą. Powinienem być szczęśliwy, że z nią skończyłem.
Nie mogłem jej okłamywać. A jednak jakaś część mnie cierpiała i nic nie
potrafiłem z tym zrobić.
Ruszyłem do domu, ale była jeszcze jedna
sprawa, którą powinienem załatwić. Louis. Musiałem go przeprosić. Zmieniłem
kurs i ruszyłem do jego domu.
Przez całą drogę myślałem o tym, co mam mu
powiedzieć, ale nie potrafiłem wymyślić nic konkretnego. W końcu postanowiłem,
że będę improwizował. Może jakoś uda mi się go ubłagać.
Gdy znalazłem się pod jego drzwiami znów
poczułem stres. Wiedziałem, że to mogła być decydująca rozmowa o naszej
przyjaźni. Jeżeli dziś mi się nie uda, to mogę stracić go na zawsze.
Odważyłem się zapukać.
Drzwi ponownie otworzył mi Lou, który nie
spodziewał się, że przyjdę. Zaskoczyłem go, ale nie zwróciłem na to większej
odwagi. Nie potrafiłem się odezwać, powiedzieć chociaż jednego słowa. Nie
wiedziałem, co mam zrobić. Stałem jak słup soli i patrzyłem na niego.
- Po co tu
przyszedłeś?- zapytał.
Słowa ugrzęzły mi w ustach. Nie byłem zdolny
do niczego. Nagle poczułem, jak bardzo siebie nienawidzę, jak bardzo jestem
głupi i nic nie warty. Rozpłakałem się nad swoją niedolą. Nie wiedząc, co robię
wpadłem w jego ramiona. Przytuliłem go, jak najmocniej potrafiłem. Tak bardzo
chciałem go odzyskać, ale bałem się cokolwiek powiedzieć. Myślałem, że znów to
zniszczę.
Louis bez żadnych przeciwności objął mnie i
wciągnął do domu. Nogą zamknął drzwi i czekał przez chwilę, aż skończę szlochać
i się uspokoję. Później wprowadził mnie do salonu i kazał mi się położyć.
Usiadł przy mnie na sofie i patrzył na moją twarz. Z oczu leciały mi gorzkie
łzy, które Lou otarł z mojej twarzy. Tak bardzo mi było głupio, że pozwoliłem
sobie na coś takiego, ale nie potrafiłem się powstrzymać.
- Prze… pra…szam.- wydukałem cicho i znów
zaniosłem się płaczem.
- Myszko, Harreh, spokojnie. Nic
takiego się nie stało. Nie jestem już na ciebie zły. Nie płacz, proszę cię.-
mówił delikatnie głaszcząc moje włosy.
- Przepraszam.- wyszeptałem.
- Zapomniałem już
o tym.- uśmiechnął się.
Zamknąłem oczy. Chciałem powstrzymać łzy.
Nie wiedziałem co dokładnie je spowodowało. Chyba to, że nie mogłem być blisko
niego, że kochałem go, ale nasza miłość nie mogła istnieć. On był chłopakiem,
ja byłem chłopakiem. Nasi przyjaciele odwróciliby się od nas, a nie o to mi
chodziło. Chciałem ich wszystkich mieć przy sobie, aby nie opuszczali mnie.
Chciałem pozostać w ich oczach normalnym chłopakiem ze zwykłym życiem, ale
będąc z Lou nie miałbym na to szans. Bałem się, co mogli o nas pomyśleć. Tak
dużo osób w dzisiejszym świecie tego nie toleruje. Jaka byłaby ich reakcja,
gdyby dowiedzieli się, że ich przyjaciel kocha chłopaka?
- Zostaniesz u
mnie na noc?- zapytał po chwili Louis.
Otworzyłem oczy i zastanawiałem się, czy
naprawdę to powiedział. Z jego uśmiechu wynikało, że tak. Od razu się
zgodziłem. Nie mogłem postąpić inaczej. Czułem się, jakby to był dla mnie
zaszczyt. Zdziwiłem się, że zaproponował mi takie coś, ale nie miałem nic
przeciwko. To było jak wygrać los na loterii. Nagle moje ciało przepełniło
szczęście.
- A co powie na to moja mama?- zapytałem.
- Nie martw się. Zadzwonię do niej i powiem
jej, że zostajesz u mnie na noc. Załatwię wszystko.- odpowiedział Louis z
uśmiechem.
- Dlaczego to robisz?- zadałem mu kolejne
pytanie. Musiałem, ponieważ to bardzo mnie ciekawiło.
- Nie puszczę cię w takim stanie do domu.
Nie obraź się, ale wyglądasz, jakbyś w ogóle nie spał i chodzisz przybity. Jak
zombi.- zaśmiał się.- A tak naprawdę, co takiego było prawdziwym powodem, że
płakałeś? Bo jestem pewien, że tu nie chodziło tylko i wyłącznie o mnie.-
przyznał.
- Zerwałem z Emily. Nie wiem, dlaczego tak
naprawdę płakałem. Chyba wszystkie żale jakie miałem tak nagle wyszły.
- Ok. A teraz daj
mi numer do twojej mamy.
I tak jak Lou obiecał, załatwił z moja mamą,
że mogłem zostać u niego na noc. Bardzo się cieszyłem. Czułem, że pierwszy raz
od jakiegoś czasu spokojnie prześpię noc, ponieważ będzie przy mnie mój
przyjaciel.
Po chwili
Louis dołączył do mnie. Zrobiłem mu miejsce obok siebie na kanapie i
poczekałem, aż położy się obok mnie. Gdy już to zrobił, to wtuliłem się w
niego.
- A co na to twoja mama?- zapytałem.
- Och, nie martw się o nią. Nie będzie jej w
domu do końca tygodnia. Postanowiła pojechać ze swoimi dziećmi na wakacje.-
przyznał.
- A dlaczego ty nie jechałeś?
- Nie chciało mi się. Wolałem zostać w domu
i mieć trochę spokoju. Chyba nie będą za mną tęsknić.- zaśmiał się Louis.
- Co będziemy robić?- zapytałem.
- Może obejrzymy sobie jakiś film?
- Możemy.-
powiedziałem.
I tak spędziliśmy czas wolny ze sobą. Nie
robiliśmy nic konkretnego. Louis znowu sprawił, że mogłem się śmiać. Moje
smutki odeszły w zapomnienie. Nie pamiętałem, że zerwałem z Emily, że kochałem
go i nic z tym nie mogłem zrobić. Po prostu liczyło się to, że był przy mnie.
Wieczorem poszliśmy do pokoju Lou. Wzięliśmy
prysznic i położyliśmy się na jego łóżku. Od razu poczułem się senny. Chyba
pierwszy raz tak dobrze mi się spało. Uświadomiłem sobie, że ciężko było mi żyć
bez Tomlinson’a. Przyzwyczaiłem się, że był przy mnie i teraz gdy byłem
samotny, to wszystko inne mnie denerwowało. Nie potrafiłem się skupić. Czy to
było normalne?
Czułem się wspaniale. Wyspałem się ja nigdy.
O tak. Ta noc z Lou była mi bardzo potrzebna. Szkoda tylko, że jak wrócę do
domu, to go tam nie będzie.
I znów zostanę sam.
Cześć!
Co tam u Was?
Jak podoba Wam się rozdział?
Ja osobiście jestem bardzo z niego zadowolona :)
Już powoli zbliżamy się bardzo ciekawych rozdziałów :)
I chyba moich ulubionych :)
Już jestem ciekawa co na nie powiecie, ale muszę jeszcze trochę poczekać ;p
Kocham Was!
Całkiem fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny ;]
OdpowiedzUsuńJeszcze śpię praktycznie, więc nie licz na nic kreatywnego xd
hazz i lou ♥
dobrze, że zerwał z Emily. ;p
to chyba tyle...
albo nie.
czekam na te "bardzo ciekawe rozdziały" :)
Weny ♥
Kocham Cię,
Harry ♥
Kolejny rozdział *,* Twój blog mnie uzależnia :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację i pozdrawiam :)