sobota, 9 sierpnia 2014

18 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Moje życie powoli się pieprzyło. To wszystko stało się wtedy, gdy dowiedziałem się, że kocham przyjaciela. Czy mogło być coś gorszego? Kochałem chłopaka, a przecież tak długo upierałem się przy tym, że byłem hetero. Nie byłem. Pomyliłem się. Popełniłem tak wielki błąd, którego nie potrafiłem odwrócić. Zakochałem się, a na to nie było leku.

   Od tamtej pory moje życie legło w gruzach. Na początku tego nie zauważyłem. Wiedziałem tylko, że musiałem skrzywdzić Emily. Nie potrafiłem być już z nią. To za wiele mnie kosztowało. Nie mogłem jej długo oszukiwać, ale kompletnie nie wiedziałem jak mam to zrobić.  Stopniowo zaczynałem coraz bardziej wkopywać siebie w kłamstwa. Coraz częściej kłamałem. Nie mogłem nic zrobić. Wydawało mi się, że to dobre rozwiązanie, jednak się pomyliłem.

   Czułem, że muszę się kogoś poradzić. Nie wiedziałem, czy dobrze robię, ale wybrałem Lou. Po pierwsze, musiał mi pomóc, a po drugie jakoś doradzić. Tak, tak powinienem zrobić. To było najlepsze rozwiązanie.
   Musiałem zadzwonić do któregoś z chłopaków, ponieważ nigdy nie byłem w domu Lou. Postanowiłem wybrać Liam’a. Myślałem, że on jako jedyny nie rozpowie tego innym. Niepewnie wybrałem jego numer.

- Halo?- odezwał.- Harry, czego chcesz?
- Cóż za miłe powitanie.- zaśmiałem się.- Dasz mi może adres do Lou? Muszę się z nim widzieć.
- Jasne. Nie ma sprawy.- mogłem przysiąc, że właśnie wtedy się uśmiechnął. Oczywiście jako dobry przyjaciel podał mi adres. Byłem mu bardzo wdzięczny.
- Dziękuję.- powiedziałem.
- Nie ma za co. No to na razie.
- Na razie.- rozłączyłem się.

   Miałem jego adres! Jupi!

   Rano niepostrzeżenie wyszedłem z domu. Nie chciałem, aby ktoś mnie zobaczył. Zacząłem myśleć nad słowami moich przeprosin, ale nie potrafiłem ich ułożyć. Każda wypowiedz wydawała mi się bez sensu. Żadne słowa nie mogły wyrazić tego, jak bardzo byłem zrozpaczony. Nie mogłem pozwolić mu tak łatwo odejść.

   Szedłem ulicą i nie zważałem na otoczenie. Moje nogi same prowadziły mnie do jego domu. Nie myślałem o tym, że mam skręcić, albo coś w tym stylu. Zdawało mi się, że znam tę drogę na pamięć, ale to po prostu było głupie. Przecież nigdy tam nie byłem. Chyba po prostu byłem za bardzo podekscytowany… i może zestresowany? Tak, to chyba dobre określenie.

   Po chwili znalazłem się pod drzwiami. Jeszcze raz dokładniej sprawdziłem adres.  Zgadzał się, więc mogłem zapukać.  Tylko jakaś magiczna siła mnie powstrzymywała. Ale musiałem zaryzykować, więc zmusiłem się, aby zapukać.

   Czekałem chwilę. Moje serca waliło, jakby miało za chwilę gdzieś wyskoczyć. Ręce zaczęły mi się pocić bardziej niż zwykle. Chyba takie były objawy stresu.

   Po chwili drzwi się otworzyły. Stanął w nich Lou, który był bardzo zaskoczony widzą mnie. Spuściłem głowę. Nie wiedziałem od czego mam zacząć.

- Cześć.- powiedziałem cicho.- Możemy porozmawiać?
- Dobrze.- zgodził  się Louis. Chyba trafiłem na odpowiedni moment, ponieważ mój przyjaciel był w świetnym humorze.

   Wpuścił mnie do domu, a później bez słowa zaprowadził mnie do salonu.

- O co chodzi?- zapytał.
- Po pierwsze bardzo chciałbym cię przeprosić. Chyba żadne słowa nie wyrażą tego, jak bardzo mi głupio.
- Nie jest może na to za późno?- zdziwił się.
- Przepraszam. Wiem, mogłem zrobić to szybciej. -przyznałem niepewnie.- Ale nie miałem odwagi.- dodałem.
- Dobrze, że chociaż teraz odważyłeś się na to. Szkoda, że nie pomyślałeś o tym szybciej. Widzę, że świetnie żyło ci się beze mnie.
- To nie tak.- zaprzeczyłem.- Po prostu balem się, że znów mnie odrzucisz.
- Harry... Ja sam nie wiem, co mam powiedzieć. Jesteś świadom tego, że te słowa bardzo mnie zabolały?
- Tak. Wiem, że nie powinienem tego mówić. Źle zrobiłem. Ale bardzo tego żałuję. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
- Widzę, jak jest tobie ciężko z tym. Chyba nie byłbym w stanie dłużej się na ciebie gniewać.
- Dziękuję.- powiedziałem i przytuliłem go. Tak bardzo mi tego brakowało. Zrozumiałem,  że nie mógłbym żyć bez niego.

   Pierwszy raz przytulając go zwróciłem uwagę na to, co czuję. Mógłbym zostać w jego objęciach na zawsze. Ja naprawdę go kochałem. Teraz nie mogłem zaprzeczyć. Zakochałem się w chłopaku. Miałem mieszane uczucia co do tego. W końcu on był chłopakiem. Wtedy musiałem zaprzeczyć. Z pewnością nie byłem hetero.

   Uświadomiłem sobie, że zawsze próbowałem wmówić sobie, że byłem hetero, ale to tak naprawdę nigdy głębiej nie zastanawiałem się nad swoją orientacją. Może od początku kochałem chłopaków, ale próbowałem to ukryć, ponieważ się wstydziłem? Sam nie wiedziałem. Tylko jednego byłem pewien. Kochałem Lou.

- A jaka jest ta druga sprawa?- zapytał Lou.
- Skąd wiesz, że mam coś jeszcze do powiedzenia?- zdziwiłem się.
- Widzę, że coś cię dręczy. Śmiało, mów.

   Zawahałem się. Czy ja naprawdę chciałem to mu powiedzieć? Z niewiadomych przyczyn czułem, że tylko on mi w tym pomoże. Jednak później okazało się, że to nie jest takie proste.

- Louis.. bo ja… sam nie wiem, jak mam co to powiedzieć.- przyznałem.
- Śmiało. Mów, co leży ci na sercu.
- Nie kocham Emily.- powiedziałem cicho. Nie wiem, jak przeszło mi to przez usta.
- Co?- zdziwił się Lou.

   Może to głupie. Zdawało mi się, że on udaje. Udaje, że tak naprawdę się tego nie spodziewał. Widziałem w jego oczach radość, której nie potrafiłem usprawiedliwić. On się cieszył z mojego nieszczęścia? Nie. Musiało mi się to tylko zdawać.

- Sam nie wiem, jak do tego doszło. Uświadomiłem sobie, że kocham kogoś innego.
- To powiedz Emily, że jej nie kochasz.- zauważył Louis.
- To nie jest takie proste.- przyznałem.
- Harry. Przecież innego rozwiązania nie ma. Co takiego chcesz zrobić?
- Sam jeszcze nie wiem, ale nie potrafię jej skrzywdzić.- przyznałem.

   Patrzyłem jak Lou siada na kanapę i zakrywa twarz dłońmi. Po chwili spojrzał na mnie i jakby nie wierząc w to zapytał:

- Masz zamiar ją okłamywać?
- To nie tak…- próbowałem się jakoś wykręcić.- Nie chcę jej jak na razie ranić. Po prostu myślę, że mi przejdzie.- przyznałem, chodź w ogóle w to nie wierzyłem.
- Przejdzie ci?- zaśmiał się Louis.- Harry, przecież to nie o to chodzi. Tak czy inaczej będziesz ją okłamywać. Czym dłużej będziesz zwlekał z powiedzeniem jej prawdy, tym będzie gorzej.
- Może to wszystko mi minie. Przecież i tak moja miłość do tej drugiej osoby nie ma szans.- przyznałem to tak cicho, że myślałem iż tylko ja to usłyszę. Jednak się pomyliłem.
- Jak to?- zapytał Louis.

   Podszedł do mnie, wziął mnie za ręce i kazał usiąść, a on zajął miejsce naprzeciw mnie. Nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy. Bałem się, że przez to się zdradzę, a nie mogłem do tego dopuścić.

   Niepewnie chwycił mnie za rękę i czekał. Czekał, aż ja się odezwę. Cieszyłem się, że nie naciskał. Nie chciałem tego.

- Kocham osobę, której nie powinienem darzyć tym uczuciem.- przyznałem cicho.

   Louis przytulił się po mnie i zaczął kreślić przeróżne kształty na moich plecach. Chyba tak chciał mnie uspokoić.

- Kogo kochasz?- zapytał.

   Miałem ochotę odpowiedzieć mu ,,Ciebie’’, ale wiedziałem, że nie mogłem tego zrobić.  Przecież to było nienormalne, że kochałem go. Obiecałem sobie, że na razie mu tego nie powiem. Zresztą to nie był odpowiedni moment na to.

- Nie mogę powiedzieć ci kogo kocham.- przyznałem zgodnie z prawdą.

   Odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego oczy.

- Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć?- zapytał ciekawy.

   Zdenerwowało mnie to. Dlaczego on za wszelką cenę chciał wiedzieć, kogo kochałem? Dlaczego tak bardzo mu na tym zależało? Przecież nie powinno. Musiał zrozumieć, że mogę mieć przed nim jakieś tajemnice i nie muszę mu wszystkiego mówić.

- Bo to nie twoja sprawa.- przyznałem oschle.
- Słuchaj Harry. Nie lubię, jak odnosisz się do mnie w ten sposób.- powiedział Louis.
- To masz pecha.
- Chciałem ci tylko pomóc. Może gdybym wiedział, w kim się zakochałeś, mógłbym ci jakoś pomóc. Po prostu wściekasz się na mnie za nic. Sam przyszedłeś tutaj, abym ci pomógł, a teraz nagle zmieniłeś zdanie? Proszę cię, nie bądź śmieszny.- zaśmiał się Lou.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytałem.

   To co było przed chwilą, ta romantyczna aura gdzieś zniknęła. Znów dążyliśmy do tego, aby się pokłócić, co mnie przerażało. Co się ostatnio z nami działo?

- Że jesteś śmieszny. Nie chcesz mi mówić wszystkiego, a żądasz pomocy.  Nie jestem w stanie ci pomóc, gdy coś przede mną skrywasz.- powiedział Lou.
- To mi nie pomagaj!- krzyknąłem wstając.
- Niepotrzebnie do mnie przyszedłeś.
- Już więcej nie przyjdę po radę. Nie potrafisz mi pomóc.- powiedziałem.
- To dobrze. Nie musisz w ogóle ze mną rozmawiać!- krzyknął Louis.

   Spojrzałem na niego złowieszczo i ruszyłem ku drzwiom. Znów się pokłóciliśmy. Znów do tego doszło. Dlaczego od tamtego wieczoru nie potrafimy normalnie porozmawiać? Co takiego między nami się stało?

   Zrezygnowany poszedłem do domu. Niestety znów poczułem, że to wszystko było moją winą. Znów ja zawiniłem. Znów przez własną głupotę go straciłem…

Hej ;)
Co tam u Was?
Miałam dodać rozdział szybciej, ale byłam na działce i nie miałam dostępu do internetu.
Jeszcze do tego burza później przyszła, nie było przez chwilę prądu.
Na szczęście teraz wszystko się unormowało i jest ok ;p
Tylko jeszcze trochę pada ;p
Ale co Wam się będę rozpisywać o pogodzie. Chyba nie o to chodzi, prawda?
Co do rozdziału, to... sama nie wiem.
Harry i Louis znów się pokłócili. 
Kolejne tajemnice i przekręty, ale nie ważne.
Mam nadzieję, że Wam rozdział się spodobał. Jestem nawet z niego zadowolona ;p

Kocham Was ♥

4 komentarze:

  1. Rozdział pojawił się tak szybko, że jestem bardzo zaskoczona (w pozytywny sposób rzecz jasna)
    Rozdział to cudo *-*
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski jak każdy *.* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Nie wiem co napisać xD
    Lubię czytać o kłótniach i takich tam xD

    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny jak zwykle z resztą! :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń