sobota, 30 sierpnia 2014

23 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Czasem myśląc, że nasze życie jest idealne popełniamy jeden bardzo ważny błąd. Często kłamiemy. Nie ma na świecie człowieka, który nie skłamałby chociaż raz w życiu. Mam rację? Raczej tak.

   Tak było ze mną. Popełniłem jeden bardzo ważny błąd. Skłamałem. I to bardzo często mi się zdarzało. Najgorsze było to, że nie próbowałem oszukać jakiejś przypadkowej osoby, którą chciałem zbajerować, ale robiłem to właśnie rodzinie, przyjaciołom, najbliższym mi osobą. Czy mogłem zrobić coś gorszego? Chyba nie.

   Najgorsze było to, co robiłem Lou. Jego najbardziej okłamywałem. Nie powiedziałem mu tego, jak bardzo go kocham, a później już było za późno. Zrobiłem coś, czego nie potrafiłem sobie wybaczyć. Przecież tak bardzo go skrzywdziłem. Chociaż on nie był lepszy. Też nieźle wszystkim nakłamał. Mnie również oszukał. I to może bardziej niż ja jego? Dużo rzeczy przede mną ukrywał. Bardzo dużo. Powinienem mu tego nigdy nie wybaczyć, ale nie potrafiłem inaczej zrobić. Kochałem go i nie chciałem go stracić. A jednak. Nasze kłamstwa doprowadziły do tego, że oboje na tym ucierpieliśmy i już nie potrafiliśmy się pozbierać.

   To były dwa najgorsze dni w moim życiu. Chociaż powinienem się cieszyć. W końcu poznałem całą prawdę.

   Louis przez cały tydzień dzielnie się mną opiekował. Gdy poczułem się już lepiej postanowiliśmy zrobić coś całkowicie innego jak oglądanie filmów, czytanie czy uczenie się. Postanowiliśmy przygotować sobie coś do jedzenia.

- To co jemy?- zapytałem.
- Chyba mam pomysł.- uśmiechnął się Tomlinson.- Co powiesz na naleśniki?

   Oczywiście obaj zgodziliśmy się, że to powinny być naleśniki - nasze ulubione danie. Tylko, że my nie potrafiliśmy się normalnie zachować. Znów się wygłupialiśmy. Tak jak kiedyś ponownie zaczęliśmy obrzucać się mąką. Nic nowego, prawda? Już o tym gdzieś słyszeliście.

- Czyli to tak się bawimy?- zaśmiał się Lou.- A myślałem, że masz inne sposoby na poderwanie mnie.- palnął, po czym jego mina zrzedła. Uświadomił sobie co powiedział.

   Patrzyłem na niego i nie wierzyłem własnym uszom. On wiedział. Wiedział, że coś do niego czuję i mi o tym nie powiedział?

- Skąd wiesz?- zapytałem z wyrzutem.

   Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a on tymczasem udawał przede mną, że o niczym nie wie, że niczego się nie domyśla. To mnie zabolało.

- Harry… ja…- zaczął niepewnie.- Przeczytałem twoją rozmowę w telefonie.- przyznał.
- To dlaczego mi nie powiedziałeś, że wiesz?- zapytałem wściekły.- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Uważałeś mnie za idiotę? Chciałeś się mną pobawić?!
- Nie Harry. To zdecydowanie nie tak. Nic nie rozumiesz.- powiedział.
- To mi to wyjaśnij!- krzyknąłem.

   Chwycił się za głowę i usiadł na krześle.

- To nie jest takie proste jak myślisz.- powiedział powoli.
- Słucham.- nie zwróciłem uwagi na to, co powiedział wcześniej.
- Znienawidzisz mnie po tym, co usłyszysz.- odezwał się niepewnie Louis.

   To było niewiarygodne. Wtedy mój najlepszy przyjaciel powiedział mi, że zrobił coś, za co powinienem go nie nawiedzić. Zgrywał się ze mnie. Wiedział o tym, że go kocham, a udawał, że nic takiego nie miało miejsca. Myślałem, że mogłem mu ufać, że mogłem na niego liczyć, a tymczasem tak bardzo się pomyliłem. Oszukał mnie.

   Zacząłem się zastanawiać, czy nasza ‘’przyjaźń’’ coś dla niego znaczyła. Jeżeli mogłem to tak nazwać. Już nie był moim najlepszym przyjacielem. Zawiodłem się na nim. Zaufałem mu, a on tak po prostu to wykorzystał. Byłem ciekaw, co takiego przede mną ukrywał, ale szczerze, to teraz, po tym, jak to usłyszałem chciałbym nigdy się tego nie dowiedzieć. To zniszczyło wszystko. Wolałbym żyć ze świadomością, że mnie nie oszukiwał, że tego wszystkiego nie zaplanował.

   Wymyślił taki plan, który się spełnił. Udało mu się. Szkoda, że potraktował mnie jak zwykłego pionka w swojej grze. W ogóle nie wziął pod uwagę moich uczuć. Wstydziłem się, że się z nim przyjaźniłem.

- Powiedz mi całą prawdę!- krzyknąłem.
- Dobrze ale obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca, że wyrzucisz mnie z domu dopiero wtedy gdy powiem ci wszystko.- poprosił.

   Widziałem w jego oczach taki strach i smutek, ale nie wiedziałem czy mogę mu jeszcze zaufać.

- Louis, ja nie mogę…- zacząłem.
- Proszę.- powiedział. Miał łzy w oczach.
- Dobrze.- zgodziłem się. Jedynie tyle mogłem zrobić.

   Usiadłem naprzeciw niego i czekałem na wyjaśnienia, które tak bardzo mnie bolały.

- Po pierwsze… zresztą, nawet nie wiem, od czego mam zacząć.- przyznał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wiesz o tym, że coś do ciebie czuję?- zapytałem.
- Bałem się. Wiedziałem, że będziesz żądać wyjaśnień, a ja sam nie wiem, czy kiedykolwiek powinienem ci je powiedzieć. Harry, zrobiłem coś bardzo strasznego. Gdy dowiedziałem się, że nie wiesz dokładnie, co do mnie czujesz, że jestem dla ciebie ważny, uświadomiłem sobie, jaki wielki błąd popełniłem. Zrobiłem coś, czego nigdy nie powinieneś mi wybaczyć.- zatrzymał się na chwilę.- Bardzo się ucieszyłem, gdy przeczytałem tę rozmowę. Musisz wiedzieć, że ty również nie jesteś mi obojętny i to od bardzo dawna.- powiedział i spuścił głowę.

   Patrzyłem na jego zdenerwowanie. Czy on właśnie powiedział, że mnie kocha? W normalnych warunkach skakałbym z radości, ale wtedy nie wiedziałem, czy nie mam się czasem rozpłakać z tego powodu.
- Może zacznę od początku. Nie bez powodu zaprosiłem cię na te wakacje.- powiedział Lou.- Chciałem, abyś mnie pokochał.

- Pokochał?!- zapytałem nie dowierzając.
- Tak. Chciałem, abyś coś do mnie poczuł. Wymyśliłem, że jeżeli zaproszę cię na te wakacje, to jakoś cię do siebie przekonam. Bolało mnie to, że byliśmy tak bardzo oddaleni od siebie.
- Czyli wymyśliłeś plan, aby mnie w tobie rozkochać?- zapytałem nie mogąc uwierzyć, że ten Lou, który siedział przede mną wymyślił coś takiego.- I co dalej?
- Wtajemniczyłem w to wszystko moją babcię. Ona zrozumiała co chcę zrobić i obiecała, że mi pomoże. Wiem, że to było głupie, aby ją jeszcze w to mieszać, ale musiałem jej coś powiedzieć, bo inaczej patrzyłaby na nas dziwnie, jeżeli trzymalibyśmy się przy niej za ręce. Nigdy się nie zastanawiałeś nad tym, że nie zwraca na to uwagi?

   Czyli ona wiedziała. Wiedziała, że Lou to wszystko zaplanował. Czułem się jak idiota. Dałem się tak bardzo oszukać.

- Tak. To było dla mnie dziwne.
- Później zacząłem wymyślać różnie sytuacje, abyśmy mogli się do siebie zbliżyć. Niby wszystko wychodziło tak, jak to sobie zaplanowałem, ale pozostała jedna osoba, która mogła to wszystko zniszczyć.
- Emily.- dopowiedziałem.
- Tak. Dokładnie ona. Musiałem zrobić coś, aby się jej jakoś pozbyć z twojego życia, abyś o niej zapomniał, przestał z nią pisać i rozmawiać.
- Dlatego napisałeś do mnie SMS’a, że mnie zdradza. To byłeś ty!- krzyknąłem.

   Byłem idiotą. Naprawdę dałem się nabrać. Jak ja mogłem być taki głupi.

- Tak. To ja napisałem do ciebie tego SMS’a. Wiem, że to było podłe, ale nie wpadłem na nic lepszego. Później jeszcze dopowiedziałem, że widziałem ją z kimś innym na mieście i myślałem, że tak o niej zapomnisz. Myliłem się. Nie wziąłem pod uwagę tego, że ją kochałeś i to bardzo cię zabolało. Zacząłem żałować, że to zrobiłem, ale wmawiałem sobie, że to było jedyne wyjście, aby zniszczyć waszą miłość. I wcale się nie pomyliłem, ponieważ w końcu z nią zerwałeś.- powiedział i spuścił głowę.
- Jak mogłeś żyć z myślą, że mnie okłamujesz?!- zapytałem wściekły.- Nie dręczyły cię wyrzuty sumienia?!
- Dręczyły!- odpowiedział.- Wiesz jak bardzo przez to wszystko cierpiałem?! Chciałem to jakoś odkręcić, ale nie potrafiłem. Było już za późno.- powiedział w płaczu.- Gdybym wiedział, jak to wszystko się skończy nigdy bym nie wymyślił tego planu! Przez pewien czas nawet nienawidziłem siebie za to wszystko.

   Rozpłakał się, ale dzielnie mówił dalej.

- Co później zrobiłeś?- zapytałem.
- Pamiętasz naszą rozmowę? Tą po imprezie?- zapytał, a ja przytaknąłem głową.- Wtedy powiedziałeś coś, co bardzo mnie zraniło. Zorientowałem się, że tak naprawdę możesz nic do mnie nie czuć. Jeszcze do tego doszły nasze kłótnie. Myślałem, że to już koniec. Chciałem ci wcześniej powiedzieć o tym, że wymyśliłem taki plan, ale wiedziałem, że to całkowicie mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń. Bałem się. Bałem się, że po tym mnie znienawidzisz.
- Miałeś rację.- odezwałem się.
- Nienawidzisz mnie?- zapytał i pierwszy raz podczas tej rozmowy spojrzał w moje oczy.

   Nigdy nie widziałem go aż tak bardzo zapłakanego. Chciałem do niego podbiec i go przytulić, ale wiedziałem, że nie mogłem tego zrobić. Cierpiał, ale tylko i wyłącznie przez własną głupotę. On był wszystkiemu winny. Tym razem to nie ja zawiniłem.

- Nienawidzę cię jednocześnie cię kochając.- powiedziałem.- Czy to możliwe?
- Harry. Naprawdę tego nie chciałem. Tak bardzo cię przepraszam.
- Teraz to już nic nie zmieni.
- Naprawdę myślałem, że mój plan musiał się udać. Nie było niczego, co mogłoby go zniszczyć.
- Myliłeś się.- powiedziałem.
- Wiem. Najpierw te wyrzuty sumienia, później oglądanie twoje cierpienia. Tego było za dużo.
- Do teraz nie potrafię wyobrazić sobie, że mogłeś na to wszystko spokojnie patrzeć. Myślałem, że ci na mnie zależało.
- Nadal mi zależy.- powiedział.
- Już ci nie wierzę. Teraz chciałbym, abyś wyszedł z mojego mieszkania.
- Harry, ale…
- Nie chcę cię już słuchać!- krzyknąłem. Teraz to i ja się rozpłakałem.- Nie chcę cię znać!

   Lou spojrzał na mnie przepraszająco i głośno płacząc wybiegł z mojego mieszkania.


Hej :)
No to ten....
Proszę, nie zabijajcie mnie! haha xD
Ostrzegałam, że może się coś stać.
A następne 2 rozdziały.... haha, to dopiero będzie świetne.
W końcu dzieje się coś konkretnego, co nie?
To jeszcze nic w porównaniu z kolejnymi rozdziałami :)
Przy następnych będziecie chciały mnie udusić... hehe.
Jestem zła :)
Normalnie już nie mogę się doczekać, aż dodam Wam kolejne rozdziały.

A tak w ogóle, to postanowiłem, że następne opowiadanie również będzie o Larry'm.
I kurde, zdradzę Wam, że to będzie totalne przeciwieństwo tego :)

Dobra, już więcej nie piszę, bo znając mnie jeszcze się z czegoś wygadam.

No to czekam na Wasze opinie :)
Jak myślicie, co może zdarzyć się dalej?
Przeczuwacie, że będzie szczęśliwe zakończenie czy smutne?

Pamiętajcie, że Was kocham! ♥

środa, 27 sierpnia 2014

22 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Jednak byłem pechowym człowiekiem. Zawsze działo się coś, czego bym nie chciał. Najpierw kłótnie z Lou, później ta głupia rozmowa z moją siostrą, którą powinienem usunąć, a teraz choroba. Rozchorowałem się po tej wycieczce. A wiedziałem, że coś mi będzie, ponieważ nie czułem się najlepiej w metrze. Jednak miałem dobre przeczucie.

   Tylko, że choroba złapała mnie w niewłaściwym momencie. Chciałem jak najszybciej porozmawiać z Lou. Musiałem mu to jakoś wytłumaczyć, tylko, że nie miałem z nim kontaktu, ponieważ musiałem zostać w domu. A niech to! Mieć takiego pecha, to tylko ja potrafię.

   Mama poszła do pracy, siostra na uczelnię, a ja musiałem sam zostać w domu.

   Ubolewałem nad swoim życiem. Dręczyła mnie niepewność spowodowana tym, że nie wiedziałem, czy Lou naprawdę przeczytał tę rozmowę. Przecież mógł zobaczyć tylko tę wiadomość, nic więcej. Na szczęście nic takiego z niej nie wynikało. Moja siostra napisała do mnie tylko: ,,Powiedziałeś mu? xx’’. Nic więcej.

   Mogłem liczyć tylko na szczęście i na to, że Lou nie jest ciekawski. Może akurat nie wie? Kto to wie? Mniejsza z tym. Nie chciałem się tym cały czas zamartwiać, ale nie potrafiłem pozbyć się tej myśli z głowy.

   Byłem przekonany, że cały dzień spędzę sam, jednak pomyliłem się. Miałem niezapowiedzianego gościa. Przyszła do mnie osoba, której w ogóle się nie spodziewałem.

   Usłyszałem pukanie i gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem jego. Stał uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Cześć.- powiedział niepewnie.
- Hej.- zdziwiłem się.- Co tutaj robisz?
- Nie było cię w szkole. Zadzwoniłem do twojej mamy i powiedziała mi, że leżysz chory w domu. Postanowiłem zerwać się z wykładu i przyszedłem do ciebie. Przyniosłem nasze ulubione ciastka i wypożyczyłem jakieś filmy. Mam nadzieję, że chcesz spędzić ze mną dzień.- uśmiechnął się.
- No jasne!- powiedziałem szczęśliwy.

   Wpuściłem go do mieszkania i pozwoliłem aby rozłożył wszystko w salonie.

- Chciałbyś się czegoś napić?- zapytałem.
- Nie martw się. Poradzę sobie w twojej kuchni. Przynieś jakieś koce i połóż się na kanapie, jeżeli chcesz ze mną oglądać film, a ja zrobić ci herbatkę.- powiedział rozczulającym głosem, jak moja mama.

   Zaśmiałem się pod nosem i popędziłem do pokoju po koc, którym moglibyśmy się okryć. Lou pomyślał o wszystkich. Chciał mi zapewnić ciepło i swoje własne towarzystwo.

   Przygotowałem wszystko i tak jak poradził mi Louis położyłem się na kanapie. Po chwili dołączył do mnie mój przyjaciel niosąc dwa kubki z ciepłą herbatą. Otworzył ciastka.

   Podniosłem swoją głowę, aby mógł usiąść i gdy to zrobił, położyłem ją na jego kolanach.

- Zapomniałem włączyć film.- zaśmiał się Lou.

   No w sumie, to miał rację. Oboje patrzyliśmy się na wyłączony telewizor czekając jakby na jakiś cud, że sam się włączy. Niestety to nie mogło się stać.

   Z rezygnacją podniosłem głowę i wypuściłem Lou, który podszedł do pudełek z filmami, które wypożyczył.

- Co oglądamy?- zapytał.
- No nie wiem, a jaki mam wybór albo, na co ty masz ochotę?- zadałem mu pytaniem.
- Wziąłem film, no dobra, bajkę ...- zaśmiał się.- … pod tytułem ,, Król Lew’’.
- Serio?- zapytałem niedowierzając.- Wziąłeś bajkę?- uśmiechnąłem się.
- Co ja mogę za to, że mam słabość do bajek.- powiedział zażenowany.
- Taaak. Dziecko Lou musi obejrzeć sobie bajeczkę dla małych dzieci. Powiedz mi jeszcze, że przed snem mamusia czyta ci bajeczkę.- zaśmiałem się.
- Radzę ci to odszczekać.- zagroził mi podnosząc się z podłogi.

   Przeszył mnie groźnie swoimi lazurowymi tęczówkami od góry do dołu, ale i tak nie przestałem się śmiać. Po prostu to wydawało mi się zabawne. A zresztą, co on mógłby mi zrobić? Przecież nie zrobi mi krzywdy, ani nic takiego. Prawda?

- Nie groź mi.- powiedziałem.- Nie boję się ciebie.
- Jesteś tego pewnie? Ja na twoim miejscu zacząłbym uciekać.
- A co takiego możesz mi zrobić?- zapytałem pewien tego, że nie ma na mnie żadnego haka. No chyba, że to, że się w nim zakochałem. O kurwa! On naprawdę miał na mnie broń. Jeżeli oczywiście o tym wiedział.

   Nagle zacząłem się bać. Miał nawet większą broń, niż ja miałem na niego. Przecież, jeżeli on naprawdę przeczytał tę rozmowę, to było po mnie. I tutaj nie uratuje mnie to, że jestem od niego wyższy i silniejszy. Nic go nie powstrzyma.

- Harry, ja dużo rzeczy mogę ci zrobić.- powiedział tajemniczo.

   Zaczął się do mnie zbliżać. Czułem jak się pocę, zrobiło mi się słabo.

- Boisz się mnie?- zapytał Lou z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie.- odpowiedziałem.

   Skłamałem. Naprawdę się go bałem. Jeżeli on wiedział, to było już po mnie.

- To dlaczego jesteś taki blady?- odparł z satysfakcją.
- Ponieważ… ja… ach, nie wiem.- odpowiedziałem z rezygnacją.- Czy wiesz o czymś, o czym ja nie wiem?- zapytałem.
- Harry, ja wiem wiele rzeczy.- powiedział tajemniczo.
- Na przykład?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć.- odpowiedział i tak jakby się zmieszał.

   Wyglądało to tak, jakby miał przede mną jakieś tajemnice. Może miał? Ale co takiego miałby ukrywać? Przecież mówiliśmy sobie wszystko. No dobra, prawie wszystko. Ja pominąłem fakt, że jestem w nim zakochany, a kto wie. Może on też czegoś mi nie powiedział?

- Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć?- zapytałem.
- Dowiesz się kiedy indziej.- odpowiedział i rzucił się na mnie niespodziewanie.

   Zaczął mnie łaskotać, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej, więc byłem zdziwiony. Czyli musiał nie przeczytać tej rozmowy, ponieważ od razu wykorzystałby fakt, że go kocham, a tego nie zrobił.

   Może jednak miałem szczęście? Udało mi się z tego wyjść. Niestety Lou nie dawał za wygraną. Łaskotał mnie tak, jak ja kiedyś jego. Wykorzystał moją własną broń przeciw mnie.

- Zostaw mnie!- krzyczałem śmiejąc się.- To nie fair!
- Ja też kiedyś nie miałem z tobą szans. Teraz jesteś słabszy Harry.

   Byłem słabszy? Sam o tym nie wiedziałem. Nie potrafiłem go odepchnąć, co kiedyś zrobiłbym z łatwością. Lou miał rację. Co się ze mną stało? Dlaczego nie potrafiłem go po prostu zrzucić na podłogę? Chyba nawet wiedziałem. Kochałem go. Chciałem, aby był jak najbliżej mnie. Chciałem zachować go przy sobie, nawet własnym kosztem. Jego dotyk mnie ukajał, sprawiał, że byłem szczęśliwy. Może to było głupie, ale nic na to nie potrafiłem poradzić. Tak po prostu było. Chciałem być przy nim jak najdłużej mogłem. Nie wyobrażałem sobie, że jakaś siła mogłaby nas rozdzielić, dopóki nie poznałem całej prawdy. To co rozbiliśmy obaj było głupie. Zachowaliśmy się jak idioci ukrywając przed sobą pewne tajemnice i mając nadzieję, że one nigdy nie wyjdą na jaw.

   Po chwili i Lou stracił siły. Przestał mnie łaskotać i opadł obok mnie na kanapie.

- Zmęczyłem się.- zaśmiał się.
- Zauważyłem.- odpowiedziałem z uśmiechem.
- Dlaczego się nie broniłeś? Przecież oboje wiemy, że jesteś silniejszy.
- Chciałem sprawić co tę radość i chociaż raz dać ci wygrać.- skłamałem.

   Nic lepszego nie wpadło mi do głowy. Chociaż to nie była najgorsza wymówka. Mogło być gorzej. Tomlinson od razu w to uwierzył.

- To co, oglądamy tę bajkę?- zapytał Lou.
- A przyniosłeś jakiś film?- odpowiedziałem pytaniem z nadzieją, że Louis się tylko ze mnie zgrywa.
- Tak.- odpowiedział.- Ale mam ochotę obejrzeć tę bajkę.- powiedział wstając z kanapy.

   Wiedziałem, że to nie miało sensu, abym się z nim spierał. I tak bym nie wygrał. Jeżeli mój przyjaciel na coś się uparł, to już ciężko było go przegadać. Za dobrze go znałem, aby o tym nie wiedzieć.

- No dobrze. Obejrzymy tę bajkę.- zgodziłem się w końcu.

   Nie miałem innego wyjścia. Lou załączył bajkę i usiadł przy mojej głowie. Znów położyłem się na jego kolanach, a on oglądając głaskał i bawił się moimi włosami, co jakiś czas podając mi herbatę, abym się napił, albo jeszcze szczelniej nakrywając mnie kocem. Opiekował się mną jak małym dzieckiem, które nie potrafiło sobie samo poradzić. Byłem mu bardzo za to wdzięczny.

- Dziękuję, że nie poszedłeś do szkoły.- szepnąłem.
- Nie ma za co. To była dla mnie przyjemność, aby się tobą zaopiekować.
- A jutro przyjdziesz?- zapytałem.

   Nie chciałem namówić go, aby zrywał się z lekcji, ale nie chciałem całego dnia spędzać sam.

- Przyjdę, ale dopiero po lekcjach.- powiedział.- Pożyczę od kogoś z twojej klasy notatki i przyniosę ci, abyś sobie przepisał. - jęknąłem.
- Musisz?- zapytałem z wyrzutem.
- To, że jesteś chory nie znaczy, że masz tylko leżeć w łóżku. Musisz nadrobić zaległości, a ja ci w tym pomogę.- powiedział z uśmiechem nie odrywając oczu od ekranu telewizora.
- Dobrze.- zgodziłem się w końcu.

   Znów wróciliśmy do oglądania. Czas mijał nam naprawdę miło i cieszyłem się, że Lou został przy mnie. Świetnie się bawiliśmy. Tomlinson bardzo o mnie dbał, przez co jeszcze bardziej się cieszyłem.

   Mogłem stwierdzić, że byłaby z nas świetna para. Dogadywaliśmy się jak nikt inny. Dlaczego nie mogliśmy być szczęśliwi? No tak. Bałem się powiedzieć mu, że go kocham.


Hej :)
Co tam u Was?
Jak podoba się Wam rozdział?
Dla mnie to jeden z moich ulubionych.
Muszę Was zasmucić, bo to jest raczej ostatni taki szczęśliwy rozdział.
Od następnego zaczną się same kłopoty.
Hahaha, jestem zła.
I nawet wyjdzie mi o jeden rozdział więcej! Jupi!
Tak więc będzie 25 rozdziałów :)
Kto się cieszy?
Ja tak średnio, bo szczerze polubiłam tę historię, ale nie mogę jej ciągnąć wieki ;p
Zresztą po pewnym czasie nie miałabym już co pisać.
A tak szczerze, to z kim chciałybyście kolejne opowiadanie, bo sama nie mogę się zdecydować.
Wiecie, jak na razie nie mam zamiaru kończyć z pisaniem :)
I ja, jak to ja wymyśliłam kolejną opowieść, ale już taką bardziej... ciekawszą.
Chociaż ta też była ciekawa, ale czasem zdarzały się nudne rozdziały, a w następnej chyba nie byłoby tego :)
A tak szczerze, to chciałybyście dalej czytać coś tego typu?
Oczywiście nie zrezygnowałabym z mojego drugiego bloga. Nie martwcie się, tam też zacznę pisać nową historię, jak tylko skończę to o Cassie.
Tutaj też chciałabym coś pisać.
Może nie od razu, ale na pewno tutaj wrócę.
Tak więc, następna opowieść ( jeżeli oczywiście będziecie chciały) miałaby być o Larry'm, Zarry'm czy Lilo?
To takie trzy moje typy. 
Mam nadzieję, że napiszecie mi, co o tym myślicie.
Do następnego.
Kocham Was ♥

sobota, 23 sierpnia 2014

21 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

Październik, 2014 r.

   Wakacje odeszły w zapomnienie. Czułem się, jakby jakiś rozdział w moim życiu został zamknięty. Najlepszy okres mojego życie się skończył. W tamtym czasie zyskałem przyjaciela. Przyjaciela, który mimo wszystkiego został przy mnie. Nie odrzucił mnie, gdy miałem gorszy dzień, starał się mnie pocieszyć, gdy płakałem. Czy mogłem prosić o więcej? Tak, chyba tak. Chciałem, aby mnie pokochał. Nie tak, jak brat kocha brata, ale tak, jak chłopak kocha dziewczynę. W tym przypadku było to jednak dwóch chłopaków.

   Trochę odbiegliśmy od normy, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Chciałem tylko, abyśmy byli razem… szczęśliwi. Nie prosiłem chyba o zbyt wiele. Więcej do szczęście nie potrzebowałem. A jednak coś jeszcze mnie dręczyło. Nie mogłem przestać myśleć o reakcji innych na wiadomość, że jesteśmy z Lou parą, jeżeli tak w ogóle się stanie.

   Niestety znów zaczęła się szkoła, znów musiałem się uczyć. Nie było innego wyjścia. Pocieszał mnie tylko jeden fakt. Byli ze mną przyjaciele. No dobra, nie wszyscy, bo miałem tylko Zayn’a i Lou, którzy byli w ogóle innych klasach, ale to było jakieś pocieszenie. Marne, ale nic nie mogłem z tym zrobić.

   Tak jak każdego dnia, wyruszyłem do szkoły. Jednak wtedy było inaczej. Lou od razu przyszedł do mnie, gdy byłem jeszcze przy szafce.

- Słuchaj…- zaczął. Nawet cześć nie powiedział. Był bardzo podekscytowany.- … mam do ciebie propozycję.
- Jaką?- zapytałem zdezorientowany.

   Jego szczęśliwa twarz wcale mi nie pomagała z opanowaniem się. Jego szczęście przeszło na mnie. I nawet w tamtym momencie, nie widząc co takiego chce zaproponował mi Louis, zgodziłbym się. Czy to nie było szalone?

- Dzisiaj ostatnie klasy jadą na coś w formie wykładu i…- przyznał.
- I…?- zapytałem ciekaw.
- Poczekaj, przerwałeś mi.- zwrócił mi uwagę. Zachęciłem go gestem ręki, aby mówił dalej.- I zwolniło się jedno miejsce.- dokończył szczęśliwy.
- Ale jaki to ma związek ze mną?
- Taki, że możesz jechać z nami. Nikt z ostatnich klas nie chce już jechać i dyrektorka kazała poszukać kogoś z młodszych klas, aby zajął te jedno wolne miejsce.
- I mówisz mi, że ja mam pojechać w wami?- zapytałem zdziwiony.

   Nie wiedziałem, czy to był dobry pomysł. W końcu byłem młodszy od nich wszystkich. Myślałem, że się do tego nie nadaję. W końcu tak mało wiedziałem.

- Tak. Pojedź z nami. Będzie super. Wycieczka jest w formie zajęć i nic nie trzeba płacić, a tak się składa, że ja nie mam z kim siedzieć w metrze i byłbym szczęśliwy, gdybyś pojechał ze mną.- powiedział Tomlinson.
- Jesteś tego pewien?- upewniłem się.
- Tak. Chodź.- i już nie pytając mnie o nic, pociągnął mnie w stronę gabinetu dyrektorki.

   Nie miałem nawet czasu, aby podjąć decyzję. Najwyraźniej Lou już zadecydował, a ja nie potrafiłem stawić mu oporu. Może miał rację? Może to mogła być dobra zabawa? Sam nie wiedziałem, jak to mogłem określić. Bałem się, że ten wykład mnie zanudzi. Jedyne, co mnie uszczęśliwiało to to, że nie będę miał lekcji i będę mógł spędzić ten czas z Lou. Czy mogłem mieć lepszy dzień? Czułem się, jakbym wygrał w jakiś zawodach.

   Okazało się, że to co mówił Lou, było prawdą. Dyrektorka zgodziła się, abym pojechał razem z ostatnimi klasami i tak udało mi się uniknąć lekcji.

   Jako, że grupa uczniów jadących na wykład była mała, nie zamawialiśmy autobusu i nauczyciele postanowili pojechać metrem. Nie byłem co do tego przekonany. Louis ostrzegał mnie, mogłem się nie zgadzać. Zawsze nie lubiłem korzystać z metra. Bałem się go, zawsze robiło mi się w nim duszno. Po prostu nie najlepiej się czułem. Chyba przytłacza mnie fakt, że znajdujemy się pod ziemią.  Jednak wiedziałem, że będę mógł ten dzień spędzić z Lou. To tylko i wyłącznie dlatego się zgodziłem.

   Podczas drogi w metrze Lou próbował mnie zagadywać. Rozmawialiśmy bardzo dużo. Tomlinson dobrze wiedział o tym, czego się boję i starał się jakoś odwrócić moją uwagę. Droga minęła nam dość spokojnie, ale i tak byłem szczęśliwy, gdy mogłem spokojnie wysiąść.

   Ruszyliśmy drogą do muzeum. I dopiero wtedy domyśliłem się, dlaczego było tak mało chętnych. Wykład miał odbyć się na terenie muzeum i z tego, co podsłuchałem, był on na temat starych budowli czy czegoś tam. Sama nuda. No, ale wtedy już nie mogłem się wycofać.

   Znaleźliśmy się w wielkiej budowli. Nad drzwiami wisiał wielki szyld ,,Muzeum budownictwa ludowego’’.  Całe pomieszczenie było wywieszone różnego typu obrazami, a nawet konstrukcjami niektórych budowli. Na ogół całe pomieszczenie wydawało się dość ciekawe, jednak widząc podchodzącą do nas starszą kobietę wszyscy jęknęli. Można było się domyślić, że to będzie nasza pani przewodnik.

- Dzień dobry. Nazywam się Elizabeth White i będę was dzisiaj oprowadzać po muzeum. Mam nadzieję, że chociaż trochę zapamiętacie z tej lekcji.- powiedziała żwawo kobieta.

   Nic nie potrafiło jej zniechęcić. Widać było, że kochała swoją pracę.

   Zostaliśmy oprowadzeni po muzeum. Nasz pani przewodnik z wielką pasją i zaangażowaniem  opowiadała nam różnie ‘’ciekawe’’ jej zdaniem rzeczy. Głównie wyglądało to tak, że nie za wiele osób słuchało. Starałem się cokolwiek zapamiętać, ale nie potrafiłem. Co chwilę odwracałem uwagę od jej słów i przyglądałem się mojemu przyjacielowi, który z uwagą słuchał.

   Przynajmniej przez chwilę próbował udawać poważnego, bo po jakimś czasie przestało go już interesować to, co mówiła nasza pani przewodnik i pochłonęła go rozmowa ze mną. Oczywiście musieliśmy uważać, aby nikt nie usłyszał, że rozmawiamy, ale na szczęście nam się to udało.

   W sumie, to nic nie wyniosłem z tej ‘’lekcji’’. Bardziej moją uwagę przyciągał Lou i nic nie potrafiłem z tym zrobić.

   Na szczęście po jakiejś godzinie cały wykład się skończył. Nauczycielka, z którą byliśmy zaproponowała nam udanie się do jakiejś knajpki, aby coś zjeść. Wszyscy się zgodzili. Nawet ja. Nic nie mogłem poradzić na to, że byłem głodny.

   Weszliśmy do najbliższego budynku z jedzeniem i każdy coś sobie zamówił. Zająłem stolik z Lou i kolegami z jego roku. Nie wydawali się najgorsi, ale nie miałem o czym z nimi rozmawiać. Zresztą Louis też. Chyba dlatego wolał moje towarzystwo.

   Musiałem przyznać, że nawet fajnie, że pojechałem. Naprawdę miło spędziłem czas. Już trudno, że wykłady był nudny. Opłacało się jechać, ponieważ mogłem porozmawiać z Lou. To było najważniejsze.

   Gdy już wszyscy się najedli postanowiliśmy wracać do szkoły, a później rozejść się do domu. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na metro. Tym razem na moje nieszczęście było bardziej tłoczno. Ludzie przepychali się, ale i tak nie było najgorzej. Tomlinson znów mnie zagadywał. Niby nic się nie działo.

   Jednak natłok ludzi trochę mnie przerażał. Nic nie potrafiłem z tym zrobić.

- Przepraszam, muszę się przejść.- powiedziałem.- Popilnujesz mi torby?
- Jasne.- odezwał się Lou. Wziął ode mnie moją torbę i komórkę, którą cały czas trzymałem w ręce.

   Musiałem się ogarnąć. Nie mogłem od razu zacząć panikować. Przecież to nie było w moim stylu. Co by sobie ludzie pomyśleli? Nie mogłem tak szybko ulegać emocją.

   Przespacerowałem się parę razu po wagonie metra i to pomogło mi się opanować. Wróciłem do Lou, który siedział na krześle z bardzo dziwną miną, której nie potrafiłem odczytać. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i podał mi moje rzeczy.

   Usiadłem obok niego. Nic się nie odzywał, tylko siedział ze spuszczoną głową i wybijał rytm jakiejś piosenki nogami. Zdziwiło mnie jego zachowanie. I to bardzo.

   Reszta drogi minęła nam w jakimś dziwnym nastroju. Nie czułem się najlepiej i chciałem jak najszybciej wrócić do domu i położyć się do łóżka.

   Na szczęście w końcu moje prośby się spełniły i znalazłem się w okolicy mojego domu. Pożegnałem się jak najszybciej z Lou, który nawet mi nie odpowiedział, tylko poszedł zamyślony w stronę swojego domu. To naprawdę było dziwne.

   Postanowiłem pomartwić się tym później i ruszyłem w stronę swojego domu. Jednak nie była mi dana nawet chwila spokoju, bo od razu jak przekroczyłem próg domu, moja siostra obsypała mnie tysiącami pytań.

- Dlaczego nie odpisałeś mi na SMS’a?- zapytała.
- Jakiego SMS’a?- zdziwiłem się.
- No tego, co ci wysłałam. Nie dostałeś?
- Nie wiem. Sprawdzę.- przyznałem.

   Wyciągnąłem swoją komórkę z kieszeni i sprawdziłem czy nie dostałem jakiejś wiadomości. Jednak nic takiego nie znalazłem. Sprawdziłem w rozmowach i dopiero wtedy go zauważyłem. Tyle tylko, że SMS został odczytany, a ja tego nie zrobiłem.

- I co?- zapytała moja siostra ciekawa.
- Dostałem go.- odpowiedziałem.

   Usiadłem na fotel. Wtedy domyśliłem się o co chodziło. Dałem Lou moją komórkę. Tylko on miał do niej dostęp. Musiał odczytać całą moją ostatnią rozmowę z Gemmą, gdzie pisze, że zakochałem się w swoim najlepszym przyjacielu.

- Lou już wie.- powiedziałem załamany. Ukryłem twarz w dłoniach.
- Jak to już wie?- zdziwiła się.- Przecież chyba mu nie mówiłeś.
- Odczytał twojego ostatniego SMS’a, a kto wie, czy nie przeczytał reszty rozmowy.
- Nie możesz zakładać, że przeczytał wszystko.- przyznała moja siostra.
- A jeżeli to prawda?- zapytałem.- Możliwe, że wie o tym, że się w nim zakochałem.

   I tak właśnie wyjaśniło się dziwne zachowanie mojego przyjaciela. On musiał już wiedzieć.


Hej hej :)
Przepraszam. Miałam dodać rozdział szybciej, ale nie przewidziałam pewnych rzeczy.
Byłam na pogrzebie, później cała rodzina się spotkała. Chyba to rozumiecie, prawda?
Osobiście przyznam, że ten rozdział jest nawet dość ważny w tym całym opowiadaniu.
A szczególnie ten SMS.
Jak myślicie, Lou na serio go przeczytał czy zrobił to ktoś inny? A może Harry przez przypadek to zrobił?
Haha.
Chciałabym poznać Wasze opinie.
Rozpisałabym się bardziej, ale nie mam już na to siły.
Jestem taka śpiąca.
Wcześnie dzisiaj wstałam...
Właściwie to kuzyn mnie obudził.
Zemszczę się na nim za to, ale nieważne.

Kocham Was ♥

środa, 20 sierpnia 2014

20 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Po głowie chodziły mi te ważne słowa: Muszę zerwać z Emily. Tylko jak ja miałem to zrobić? Jak mogłem powiedzieć osobie, którą kiedyś kochałem, że to było pomyłką? Byłem rozdarty. Nie wiedziałem, co mam zrobić ze swoim życiem. Nigdy z nikim nie zrywałem i nie wiedziałem, jak mam do tego podejść. To było okropne! Ale byłem pewien, że muszę to zrobić. Nie mogłem z tego zrezygnować, ponieważ to mogłoby wszystko zniszczyć. Nie mogłem jej dłużej oszukiwać. Nie na to zasługiwała.

   Może kiedyś było między nami dobrze, ale teraz musiała zrozumieć, że to się skończyło. Może moglibyśmy być przyjaciółmi? Sam nie wiedziałem.

   Bałem się tej rozmowy pomiędzy nami. Nie wiedziałem, czy przez przypadek nie powiem jej za dużo, że sama domyśli się, że wolę chłopaków.  Bałem się, że jakoś mogę się z tym zdradzić. Skoro moja siostra już wiedziała, to ona też z łatwością mogłaby to poznać. Przecież bardzo dobrze mnie znała, ale czy była aż tak dobra jak moja siostra? Tego nie wiedziałem.

   Tak, więc, aby to wszystko skończyć umówiłem się na spotkanie w parku z Emily. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów tak bardzo się stresowałem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
   Gdy zobaczyłem jej sylwetkę w oddali poczułem, jak nogi się pode mną uginają. Chciałem się wycofać, ale wiedziałem, że nie mogłem.

    Był piękny, słoneczny dzień. Na pewno wiele par umówiło się wtedy na spacer. Emily też tak sądziła. Myślała, że spędzimy ten dzień razem ciesząc się swoim towarzystwem. Może trochę żałowałem, że tak nie było, ale nie chciałem jej dłużej okłamywać. Nie mogłem tego zrobić. Nie zniósłbym tego.

   Podszedłem do niej niepewnym krokiem i zatrzymałem się parę centymetrów przed nią. Chciałem popatrzeć w jej oczy, ale nie potrafiłem. To zabiłoby mnie.

- Cześć.- powiedziałem cicho.
- Hej.- odpowiedziała. -Chciałeś porozmawiać.- zauważyła.
- Tak, to prawda.- przyznałem.
- A więc o co chodzi?- zapytała ciekawa.

   Uśmiechała się do mnie. Nie była niczego świadoma. I to właśnie ja miałem zniszczyć jej szczęście? Byłem aż takim potworem? Chyba tak.

- Musimy porozmawiać… o nas.
- O nas?- zdziwiła się.- Ale jak?
- Moje życie ostatnio bardzo się zmieniło. Emily, nie zrozum mnie źle, ale nie możemy być już razem.- powiedziałem.

   Nie wiem, jak mi się to udało. Nie wiem, jak to powiedziałem. Bo powiedziałem to, prawda? Udało mi się? Tak! Ja wtedy z nią zrywałem.

- Co?- zapytała.
- Musimy zakończyć nasz związek.- po raz kolejny to powiedziałem. Byłem taki szczęśliwy.
- Dlaczego?- zapytała.

   Zaryzykowałem i spojrzałem w jej oczy. Był w nich smutek. Smutek, który ja sam spowodowałem, do którego się przyczyniłem
.
- Ja…- sam nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć.
- Proszę, chociaż teraz powiedz mi prawdę. Chyba tyle mi się należy.
- Zakochałem się w kimś innym.- powiedziałem szybko i spuściłem głowę.

   Emily nie powiedziała już nic. Tylko mnie spoliczkowała i odeszła z płaczem. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo ją skrzywdzę. Czułem się z tym okropnie. Zerwałem z nią, ale to wcale nie poprawiło mi humoru. Przeciwnie. Stałem się jeszcze bardziej smutny, a przecież miałem to już wszystko za sobą. Powinienem być szczęśliwy, że z nią skończyłem. Nie mogłem jej okłamywać. A jednak jakaś część mnie cierpiała i nic nie potrafiłem z tym zrobić.

   Ruszyłem do domu, ale była jeszcze jedna sprawa, którą powinienem załatwić. Louis. Musiałem go przeprosić. Zmieniłem kurs i ruszyłem do jego domu.

   Przez całą drogę myślałem o tym, co mam mu powiedzieć, ale nie potrafiłem wymyślić nic konkretnego. W końcu postanowiłem, że będę improwizował. Może jakoś uda mi się go ubłagać.

   Gdy znalazłem się pod jego drzwiami znów poczułem stres. Wiedziałem, że to mogła być decydująca rozmowa o naszej przyjaźni. Jeżeli dziś mi się nie uda, to mogę stracić go na zawsze.
   Odważyłem się zapukać.

   Drzwi ponownie otworzył mi Lou, który nie spodziewał się, że przyjdę. Zaskoczyłem go, ale nie zwróciłem na to większej odwagi. Nie potrafiłem się odezwać, powiedzieć chociaż jednego słowa. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Stałem jak słup soli i patrzyłem na niego.

- Po co tu przyszedłeś?- zapytał.

   Słowa ugrzęzły mi w ustach. Nie byłem zdolny do niczego. Nagle poczułem, jak bardzo siebie nienawidzę, jak bardzo jestem głupi i nic nie warty. Rozpłakałem się nad swoją niedolą. Nie wiedząc, co robię wpadłem w jego ramiona. Przytuliłem go, jak najmocniej potrafiłem. Tak bardzo chciałem go odzyskać, ale bałem się cokolwiek powiedzieć. Myślałem, że znów to zniszczę.

   Louis bez żadnych przeciwności objął mnie i wciągnął do domu. Nogą zamknął drzwi i czekał przez chwilę, aż skończę szlochać i się uspokoję. Później wprowadził mnie do salonu i kazał mi się położyć. Usiadł przy mnie na sofie i patrzył na moją twarz. Z oczu leciały mi gorzkie łzy, które Lou otarł z mojej twarzy. Tak bardzo mi było głupio, że pozwoliłem sobie na coś takiego, ale nie potrafiłem się powstrzymać.

- Prze… pra…szam.- wydukałem cicho i znów zaniosłem się płaczem.
- Myszko, Harreh, spokojnie. Nic takiego się nie stało. Nie jestem już na ciebie zły. Nie płacz, proszę cię.- mówił delikatnie głaszcząc moje włosy.
- Przepraszam.- wyszeptałem.
- Zapomniałem już o tym.- uśmiechnął się.

   Zamknąłem oczy. Chciałem powstrzymać łzy. Nie wiedziałem co dokładnie je spowodowało. Chyba to, że nie mogłem być blisko niego, że kochałem go, ale nasza miłość nie mogła istnieć. On był chłopakiem, ja byłem chłopakiem. Nasi przyjaciele odwróciliby się od nas, a nie o to mi chodziło. Chciałem ich wszystkich mieć przy sobie, aby nie opuszczali mnie. Chciałem pozostać w ich oczach normalnym chłopakiem ze zwykłym życiem, ale będąc z Lou nie miałbym na to szans. Bałem się, co mogli o nas pomyśleć. Tak dużo osób w dzisiejszym świecie tego nie toleruje. Jaka byłaby ich reakcja, gdyby dowiedzieli się, że ich przyjaciel kocha chłopaka?

- Zostaniesz u mnie na noc?- zapytał po chwili Louis.

   Otworzyłem oczy i zastanawiałem się, czy naprawdę to powiedział. Z jego uśmiechu wynikało, że tak. Od razu się zgodziłem. Nie mogłem postąpić inaczej. Czułem się, jakby to był dla mnie zaszczyt. Zdziwiłem się, że zaproponował mi takie coś, ale nie miałem nic przeciwko. To było jak wygrać los na loterii. Nagle moje ciało przepełniło szczęście.

- A co powie na to moja mama?- zapytałem.
- Nie martw się. Zadzwonię do niej i powiem jej, że zostajesz u mnie na noc. Załatwię wszystko.- odpowiedział Louis z uśmiechem.
- Dlaczego to robisz?- zadałem mu kolejne pytanie. Musiałem, ponieważ to bardzo mnie ciekawiło.
- Nie puszczę cię w takim stanie do domu. Nie obraź się, ale wyglądasz, jakbyś w ogóle nie spał i chodzisz przybity. Jak zombi.- zaśmiał się.- A tak naprawdę, co takiego było prawdziwym powodem, że płakałeś? Bo jestem pewien, że tu nie chodziło tylko i wyłącznie o mnie.- przyznał.
- Zerwałem z Emily. Nie wiem, dlaczego tak naprawdę płakałem. Chyba wszystkie żale jakie miałem tak nagle wyszły.
- Ok. A teraz daj mi numer do twojej mamy.

   I tak jak Lou obiecał, załatwił z moja mamą, że mogłem zostać u niego na noc. Bardzo się cieszyłem. Czułem, że pierwszy raz od jakiegoś czasu spokojnie prześpię noc, ponieważ będzie przy mnie mój przyjaciel.

   Po chwili  Louis dołączył do mnie. Zrobiłem mu miejsce obok siebie na kanapie i poczekałem, aż położy się obok mnie. Gdy już to zrobił, to wtuliłem się w niego.

- A co na to twoja mama?- zapytałem.
- Och, nie martw się o nią. Nie będzie jej w domu do końca tygodnia. Postanowiła pojechać ze swoimi dziećmi na wakacje.- przyznał.
- A dlaczego ty nie jechałeś?
- Nie chciało mi się. Wolałem zostać w domu i mieć trochę spokoju. Chyba nie będą za mną tęsknić.- zaśmiał się Louis.
- Co będziemy robić?- zapytałem.
- Może obejrzymy sobie jakiś film?
- Możemy.- powiedziałem.

   I tak spędziliśmy czas wolny ze sobą. Nie robiliśmy nic konkretnego. Louis znowu sprawił, że mogłem się śmiać. Moje smutki odeszły w zapomnienie. Nie pamiętałem, że zerwałem z Emily, że kochałem go i nic z tym nie mogłem zrobić. Po prostu liczyło się to, że był przy mnie.

   Wieczorem poszliśmy do pokoju Lou. Wzięliśmy prysznic i położyliśmy się na jego łóżku. Od razu poczułem się senny. Chyba pierwszy raz tak dobrze mi się spało. Uświadomiłem sobie, że ciężko było mi żyć bez Tomlinson’a. Przyzwyczaiłem się, że był przy mnie i teraz gdy byłem samotny, to wszystko inne mnie denerwowało. Nie potrafiłem się skupić. Czy to było normalne?

   Czułem się wspaniale. Wyspałem się ja nigdy. O tak. Ta noc z Lou była mi bardzo potrzebna. Szkoda tylko, że jak wrócę do domu, to go tam nie będzie.


   I znów zostanę sam.

Cześć!
Co tam u Was?
Jak podoba Wam się rozdział?
Ja osobiście jestem bardzo z niego zadowolona :)
Już powoli zbliżamy się bardzo ciekawych rozdziałów :)
I chyba moich ulubionych :)
Już jestem ciekawa co na nie powiecie, ale muszę jeszcze trochę poczekać ;p

Kocham Was!

The Versatile Blogger Award

Chciałabym bardzo podziękować za tę nominację.
MałaW, to naprawdę wiele dla mnie znaczy :)
Jeszcze raz dziękuję.

Ok. Zasady:
1. Podziękuj osobie, która Cię nominowała.
2. Pokaż nominację na swoim blogu.
3. Dodaj 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 7 lub więcej blogów.

Fakty o mnie:
1. Nie ufam ludziom.
2. Jestem tolerancyjna. I to aż tak do przesady. Przy mnie nie można powiedzieć czegoś obraźliwego na dany temat.
Raz nawet pokłóciłam się z pewnym chłopakiem z mojej klasy, bo obraził homoseksualizm i ja, jak to ja zaczęłam bronić tę orientację. Przez to cała klasa musiała napisać referat na temat tolerancji :)
3. Jestem strasznie miłą osobą.
4. Nie lubię kłócić się z ludźmi. Czasem jestem nawet gotowa na to, aby ustąpić. No chyba, że chodzi o coś ważnego.
5. Kocham pisać :)
6. Jestem osobą, która nie lubi zwierzać się innym. Najczęściej wszystko trzymam w sobie i udaję, że wszystko jest dobrze.
7. Nie potrafię żyć bez muzyki.

Nominuję:
i-will-try-to-fix-you-angel.blogspot.com
cassie-and-one-direction.blogspot.com
onemoretime888.blogspot.com
my-complicated-life-1d.blogspot.com
niezostawiajmnie-opowiadanie.blogspot.com


sobota, 16 sierpnia 2014

19 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

Rozdział 19.
   Znów ten sam zawód, który spotkał mnie tak niedawno.  To ja zawiniłem. Doprowadziłem do tego, że znów się pokłóciliśmy. A przecież mieliśmy żyć w zgodzie. Chcieliśmy być najlepszymi przyjaciółmi. Nie wiem, dlaczego wszystko zaczynało się między nami pieprzyć. Nie rozumiałem tego.

   Co takiego zdarzyło się w naszym życiu, że przestaliśmy się dogadywać? Chyba bardzo dobrze znałem odpowiedź na to pytanie. Tylko nie chciałem się przyznać, ponieważ to była moja wina. Prawdziwy świat nas niszczył. Nie potrafiliśmy żyć, gdy nasi znajomi byli obok nas. Wstydziliśmy się tego. Nie, przepraszam. To ja się tego wstydziłem. To przeze mnie zaczęliśmy się tak kłócić. To ja opierałem się na opinii innych. Nasze zachowanie było dla mnie niedopuszczalne w normalnym świecie. Louis nic nie miał do tego. On nie opierał się na opinii innych, w przeciwieństwie do mnie. Nie wiem, co się stało z moim życiem. Tak bardzo chciałem się zmienić, ale nie potrafiłem. Czy to wszystko było aż takie trudne? Nie! To ja sobie to wszystko utrudniałem.

   Siedziałem w swoim pokoju i rozmyślałem, co mógłbym zrobić.  Znów musiałem przeprosić Lou, ale tym razem jeszcze bardziej bałem się do niego iść. To była nasza kolejna kłótnia, którą ja spowodowałem.

   Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.

- Proszę!- krzyknąłem i wymusiłem uśmiech.

   Spojrzałem na moją siostrę, która pewnie weszła do mojego pokoju.

- O co chodzi?- zapytałem.
- Chciałam z tobą porozmawiać.

   Brzmiało to tak bardzo oficjalnie, że się przeraziłem. O czym moja kochana siostra chciała ze mną porozmawiać? Nie zapowiadało się dobrze.

- O czym?- zapytałem robiąc jej miejsce na łóżku. Usiadła obok mnie.
- Widzę, że od kilku dni chodzisz jakiś taki załamany. Niby próbujesz się uśmiechać, a nic ci to nie wychodzi.
- Zdaje ci się tylko.- powiedziałem wymijająco.

   Nie byłem dobrym udawaczem. Nigdy nie potrafiłem kłamać.

- Powiedz mi, co się dzieje. Nie odejdę stąd, dopóki wszystkiego mi nie wyjaśnisz.- zagroziła moja siostra.

   Znalazłem się w kropce. Sam nie wiedziałem, czy mogłem powiedzieć jej prawdę. Kiedyś dzieliliśmy się sekretami i wszystko było dobrze. Ostatnio trochę między nami się popsuło, ale nigdy nie straciłem do niej zaufania. Wiedziałem, że nikomu by tego nie powiedziała. Tylko czy nie zraziłoby jej to? W końcu musiałbym powiedzieć, że kochałem chłopaka. Jedyne czego się bałem, to jej reakcji.

- Mam pewien problem.- przyznałem.
- Mów. Z chęcią cię wysłucham.
- No bo ja chyba.. ja… zakochałem się.- westchnąłem.
- I tutaj nie chodzi o Emily, prawda?- zapytała moja siostra.
- Nie.- zaprzeczyłem.

   Bałem się spojrzeć w jej oczy. Nie wiedziałem, czego mogę po niej oczekiwać. Zawiedzenia? Szczęścia? Sam nie byłem tego pewien.

- Harry. Wyjaśnij mi wszystko, proszę.
- Tylko, że nie wiem jak.- przyznałem zawiedziony.
- Zakochałeś się w chłopaku?- zapytała.

   Te słowa mnie przeraziły. Skąd ona wiedziała? Przecież nikomu tego nie mówiłem. Nikt o tym nie wiedział. Tak starannie to ukrywałem. Nie chciałem, aby ktoś się dowiedział. Jak to mogło się stać? To była moja największa tajemnica, której miałem zamiar nikomu nie wyjawić.

   Jak ona poznała? Czy aż tak bardzo nie kryłem się z moimi uczuciami względem chłopaka? Może zachowywałem się nie tak, jak powinienem? Naprawdę nie wiem, co źle zrobiłem.  Gdzie popełniłem błąd?

- Skąd…?- zapytałem zdezorientowany. Nawet nie mogło przejść mi to przez gardło.
- Skąd wiem?
- Tak.- przyznałem.

   Podniosłem na nią wzrok, który nic mi nie mówił. Naprawdę dziwiło mnie to, że wiedziała.

- Harry...- zaśmiała się.-… od zawsze wolałeś chłopców. Zastanawiałam się tylko, kiedy się do tego przyznasz.
- Przecież nigdy się w żadnym nie zakochałem. Nic takiego ci nie mówiłem. Jak się domyśliłaś? Co mnie zdradziło?- zadawałem te pytania. Chciałem jak najszybciej poznać na nie odpowiedź. To naprawdę mnie przerażało.
- To nie chodzi o to, że w przeszłości miałeś chłopaka. Przecież dobrze wiem, że żadnego nie było.
- To jak się domyśliłaś?
- Widziałam jak patrzysz na innych chłopaków.- odpowiedziała, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
- Jak to?- zapytałem zdezorientowany.
- Zawsze ci się przyglądałam. Podejrzewałam coś, ale nie była pewna. Obserwowałam cię, gdy chodziliśmy razem na spacery. Wtedy domyślałam się, że naprawdę mam rację. Harry, ty patrzyłeś na wszystkich chłopaków których mijaliśmy z takim pożądaniem. Jakbyś od razu chciał ich przelecieć. Tym bardziej, jak chłopak był przystojny.- zaśmiała się.- Nigdy nie obejrzałeś się za dziewczyną.

   Słowa mojej siostry dały mi wiele do myślenia. A co, jeżeli naprawdę tak było? Ja nad tym nie panowałem. Zawsze przyglądałem się chłopakom, aby ocenić czy są przystojni, albo czy mają dziewczynę. Nie wiedziałem, że to coś złego. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to mogła być oznaka tego, że wolę chłopaków.

- Powiedz mi, czy w przeszłości poza Emily miałeś jakąś dziewczynę?- zapytała Gemma.
- Ja… yyy…nie.- właśnie to sobie uświadomiłem.

   Nigdy nie zakochałem się w dziewczynie poza Emily. Ale czy ja ją naprawdę kochałem? Czy to, czym ją darzyłem było miłością? To co czułem do Lou było całkowicie inne od tego, co czułem do mojej dziewczyny. To co czułem do Louis’a było czym niepowtarzalnym, wyjątkowym. Czymś, czego nie potrafiłem dokładniej opisać. A Emily? Cieszyłem się, gdy była przy mnie. Byłem szczęśliwy gdy się uśmiechała, gdy mogłem ją przytulić, czy pocałować. Ale które z tych uczuć było prawdziwą miłością?

- A miałeś jakąś przyjaciółkę albo koleżankę?- kontynuowała swoje pytania moja siostra.
- Nie.- zaprzeczyłem. Nic nie mogłem poradzić na to, że taka była prawda.- Ale to chyba nic nie znaczy.- zauważyłem.
- Harry, to daje wiele do myślenia. Twój świat nigdy nie był wypełniony kobietami. Miałeś mnie, mamę i jeszcze Emily. Poza tym nie znałeś żadnej dziewczyny, z żadną się nie zadawałeś. Czy to nie jest podejrzane?- stwierdziła.
- Może masz rację.- odezwałem się. Tym razem powiedziałem to jakoś pewniej. Tak, jakbym był do tego przekonany. Ale czy naprawdę tak było?
- Bo mam.- odpowiedziała pewna. -Tylko zastanawia mnie sprawa z Emily.
- No właśnie. Jakbym wolał chłopaków, to przecież bym z nią nie chodził.- zauważyłem.
- Ja jednak mam pewną teorię.- uśmiechnęła się Gemma.

   I kto by pomyślał, że moja siostra tak bardzo interesowała się moim życiem. Nigdy nie przypuszczałem, że wie o mnie tak dużo, że mnie obserwuje, analizuje każdy mój ruch. Nigdy tego nie zauważyłem. Ja nie kontrolowałem tak jej życia. Nawet nie wiedziałem czy z kimś się spotyka. Nigdy jej o to nie pytałem. Myślałem, że tak po prostu ma być. Że to jest normalne, że nie wtrącamy się do swoich żyć i każdy z nas żyje osobno. Szkoda, że tak bardzo się myliłem.

- Jaką teorię masz?- zapytałem.

   Naprawdę byłem ciekaw tego, co wymyśliła, co wywnioskowała.

- Słuchaj. Nie wiem, czy nie uznasz mnie za wariatkę, czy coś, że tak bardzo ingeruję w twoje życie, ale zawsze byłeś moim jedynym młodszym braciszkiem o którego się martwiłam.
- Tak tak… Wiem o tym.- zaśmiałem się.-  Przejdźmy do rzeczy.- ponaglałem ją.
- No, więc zauważyłam, że zawsze próbowałeś się przypodobać towarzystwu. Mam rację?- zapytała Gemma.
- Tak.- przyznałem niechętnie.
- A więc stąd mogła wziąć się Emily. Nie mówię, że nic do niej nie czułeś, ale to mogła nie być prawdziwa miłość. Tylko po prostu chciałeś się wtopić w otoczenie i na silę szukałeś sobie dziewczyny, a że najbardziej byłeś związany z Emily, to wydawała ci się ona odpowiednią osobą.- powiedziała Gemma.
- Tak myślisz?- zapytałem.- Sądzisz, że byłem z Emily tylko dlatego, że chciałem wszystkim pokazać  jak bardzo jestem hetero?
- Tak.- odpowiedziała moja siostra.- Właśnie tak myślę.

   Nie wierzyłem w to. Tylko ja naprawdę bałem się, że to mogła być prawda. Wszystko na to wskazywało. Tylko czy byłem w stanie oszukiwać wszystkich, nawet siebie, w ogóle o tym nie wiedząc? Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym głębiej. Sądziłem, że byłem z Emily, ponieważ… tak miało być. Byliśmy dla siebie przeznaczeni. Nagle to wszystko wydawało mi się takie głupie i dziecinne.

- W kim się zakochałeś?- zapytała Gemma.

   Teraz sam nie wiedziałem, czy to dobry pomysł, aby jej mówić. Ufałem jej. Naprawdę bardzo jej ufałem, tylko trudno było mi się przyznać, kogo darzę tak pięknym uczuciem.

- Zakochałem się w Louis’ie.- przyznałem i odetchnąłem.

   Cieszyłem się z tego, że mogłem to komuś powiedzieć. Nie wiem, jak udało mi się przełamać, ale poczułem się z tym dobrze.

- Świetny wybór.- zaśmiała się moja siostra.- Bardzo go lubię i jest przystojny. A wiesz może kogo on woli?
- Właśnie nie.- przyznałem.- Nigdy nie widziałem go z żadną dziewczyną ani chłopakiem, a boję się o to zapytać.
- Będziesz musiał mu to kiedyś powiedzieć.
- Wiem o tym.- przyznałem.
- A wiesz również o tym, że będziesz musiał zerwać z Emily?
- Tak.- odpowiedziałem.
- Teraz już wiem, dlaczego zachowywałeś się tak dziwnie.- uśmiechnęła się moja siostra.

   Zachowywałem się dziwnie?


Hej :)
Rozdział miał pojawić się w środę, ale nie miałam go kiedy dodać.
Osobiście bardzo lubię ten rozdział :)
Następny przyniesie dość dużo emocji :)
O tak. Będzie się działo :)
Nie chcę Was zasmucać, ale będzie jeszcze jakieś 5 rozdziałów i koniec :)
W 3 ostatnich będzie wiele się działo.
Chciałabym więcej napisać, ale wtedy Wam za dużo zdradzę :)

Kocham Was ♥

sobota, 9 sierpnia 2014

18 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Moje życie powoli się pieprzyło. To wszystko stało się wtedy, gdy dowiedziałem się, że kocham przyjaciela. Czy mogło być coś gorszego? Kochałem chłopaka, a przecież tak długo upierałem się przy tym, że byłem hetero. Nie byłem. Pomyliłem się. Popełniłem tak wielki błąd, którego nie potrafiłem odwrócić. Zakochałem się, a na to nie było leku.

   Od tamtej pory moje życie legło w gruzach. Na początku tego nie zauważyłem. Wiedziałem tylko, że musiałem skrzywdzić Emily. Nie potrafiłem być już z nią. To za wiele mnie kosztowało. Nie mogłem jej długo oszukiwać, ale kompletnie nie wiedziałem jak mam to zrobić.  Stopniowo zaczynałem coraz bardziej wkopywać siebie w kłamstwa. Coraz częściej kłamałem. Nie mogłem nic zrobić. Wydawało mi się, że to dobre rozwiązanie, jednak się pomyliłem.

   Czułem, że muszę się kogoś poradzić. Nie wiedziałem, czy dobrze robię, ale wybrałem Lou. Po pierwsze, musiał mi pomóc, a po drugie jakoś doradzić. Tak, tak powinienem zrobić. To było najlepsze rozwiązanie.
   Musiałem zadzwonić do któregoś z chłopaków, ponieważ nigdy nie byłem w domu Lou. Postanowiłem wybrać Liam’a. Myślałem, że on jako jedyny nie rozpowie tego innym. Niepewnie wybrałem jego numer.

- Halo?- odezwał.- Harry, czego chcesz?
- Cóż za miłe powitanie.- zaśmiałem się.- Dasz mi może adres do Lou? Muszę się z nim widzieć.
- Jasne. Nie ma sprawy.- mogłem przysiąc, że właśnie wtedy się uśmiechnął. Oczywiście jako dobry przyjaciel podał mi adres. Byłem mu bardzo wdzięczny.
- Dziękuję.- powiedziałem.
- Nie ma za co. No to na razie.
- Na razie.- rozłączyłem się.

   Miałem jego adres! Jupi!

   Rano niepostrzeżenie wyszedłem z domu. Nie chciałem, aby ktoś mnie zobaczył. Zacząłem myśleć nad słowami moich przeprosin, ale nie potrafiłem ich ułożyć. Każda wypowiedz wydawała mi się bez sensu. Żadne słowa nie mogły wyrazić tego, jak bardzo byłem zrozpaczony. Nie mogłem pozwolić mu tak łatwo odejść.

   Szedłem ulicą i nie zważałem na otoczenie. Moje nogi same prowadziły mnie do jego domu. Nie myślałem o tym, że mam skręcić, albo coś w tym stylu. Zdawało mi się, że znam tę drogę na pamięć, ale to po prostu było głupie. Przecież nigdy tam nie byłem. Chyba po prostu byłem za bardzo podekscytowany… i może zestresowany? Tak, to chyba dobre określenie.

   Po chwili znalazłem się pod drzwiami. Jeszcze raz dokładniej sprawdziłem adres.  Zgadzał się, więc mogłem zapukać.  Tylko jakaś magiczna siła mnie powstrzymywała. Ale musiałem zaryzykować, więc zmusiłem się, aby zapukać.

   Czekałem chwilę. Moje serca waliło, jakby miało za chwilę gdzieś wyskoczyć. Ręce zaczęły mi się pocić bardziej niż zwykle. Chyba takie były objawy stresu.

   Po chwili drzwi się otworzyły. Stanął w nich Lou, który był bardzo zaskoczony widzą mnie. Spuściłem głowę. Nie wiedziałem od czego mam zacząć.

- Cześć.- powiedziałem cicho.- Możemy porozmawiać?
- Dobrze.- zgodził  się Louis. Chyba trafiłem na odpowiedni moment, ponieważ mój przyjaciel był w świetnym humorze.

   Wpuścił mnie do domu, a później bez słowa zaprowadził mnie do salonu.

- O co chodzi?- zapytał.
- Po pierwsze bardzo chciałbym cię przeprosić. Chyba żadne słowa nie wyrażą tego, jak bardzo mi głupio.
- Nie jest może na to za późno?- zdziwił się.
- Przepraszam. Wiem, mogłem zrobić to szybciej. -przyznałem niepewnie.- Ale nie miałem odwagi.- dodałem.
- Dobrze, że chociaż teraz odważyłeś się na to. Szkoda, że nie pomyślałeś o tym szybciej. Widzę, że świetnie żyło ci się beze mnie.
- To nie tak.- zaprzeczyłem.- Po prostu balem się, że znów mnie odrzucisz.
- Harry... Ja sam nie wiem, co mam powiedzieć. Jesteś świadom tego, że te słowa bardzo mnie zabolały?
- Tak. Wiem, że nie powinienem tego mówić. Źle zrobiłem. Ale bardzo tego żałuję. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
- Widzę, jak jest tobie ciężko z tym. Chyba nie byłbym w stanie dłużej się na ciebie gniewać.
- Dziękuję.- powiedziałem i przytuliłem go. Tak bardzo mi tego brakowało. Zrozumiałem,  że nie mógłbym żyć bez niego.

   Pierwszy raz przytulając go zwróciłem uwagę na to, co czuję. Mógłbym zostać w jego objęciach na zawsze. Ja naprawdę go kochałem. Teraz nie mogłem zaprzeczyć. Zakochałem się w chłopaku. Miałem mieszane uczucia co do tego. W końcu on był chłopakiem. Wtedy musiałem zaprzeczyć. Z pewnością nie byłem hetero.

   Uświadomiłem sobie, że zawsze próbowałem wmówić sobie, że byłem hetero, ale to tak naprawdę nigdy głębiej nie zastanawiałem się nad swoją orientacją. Może od początku kochałem chłopaków, ale próbowałem to ukryć, ponieważ się wstydziłem? Sam nie wiedziałem. Tylko jednego byłem pewien. Kochałem Lou.

- A jaka jest ta druga sprawa?- zapytał Lou.
- Skąd wiesz, że mam coś jeszcze do powiedzenia?- zdziwiłem się.
- Widzę, że coś cię dręczy. Śmiało, mów.

   Zawahałem się. Czy ja naprawdę chciałem to mu powiedzieć? Z niewiadomych przyczyn czułem, że tylko on mi w tym pomoże. Jednak później okazało się, że to nie jest takie proste.

- Louis.. bo ja… sam nie wiem, jak mam co to powiedzieć.- przyznałem.
- Śmiało. Mów, co leży ci na sercu.
- Nie kocham Emily.- powiedziałem cicho. Nie wiem, jak przeszło mi to przez usta.
- Co?- zdziwił się Lou.

   Może to głupie. Zdawało mi się, że on udaje. Udaje, że tak naprawdę się tego nie spodziewał. Widziałem w jego oczach radość, której nie potrafiłem usprawiedliwić. On się cieszył z mojego nieszczęścia? Nie. Musiało mi się to tylko zdawać.

- Sam nie wiem, jak do tego doszło. Uświadomiłem sobie, że kocham kogoś innego.
- To powiedz Emily, że jej nie kochasz.- zauważył Louis.
- To nie jest takie proste.- przyznałem.
- Harry. Przecież innego rozwiązania nie ma. Co takiego chcesz zrobić?
- Sam jeszcze nie wiem, ale nie potrafię jej skrzywdzić.- przyznałem.

   Patrzyłem jak Lou siada na kanapę i zakrywa twarz dłońmi. Po chwili spojrzał na mnie i jakby nie wierząc w to zapytał:

- Masz zamiar ją okłamywać?
- To nie tak…- próbowałem się jakoś wykręcić.- Nie chcę jej jak na razie ranić. Po prostu myślę, że mi przejdzie.- przyznałem, chodź w ogóle w to nie wierzyłem.
- Przejdzie ci?- zaśmiał się Louis.- Harry, przecież to nie o to chodzi. Tak czy inaczej będziesz ją okłamywać. Czym dłużej będziesz zwlekał z powiedzeniem jej prawdy, tym będzie gorzej.
- Może to wszystko mi minie. Przecież i tak moja miłość do tej drugiej osoby nie ma szans.- przyznałem to tak cicho, że myślałem iż tylko ja to usłyszę. Jednak się pomyliłem.
- Jak to?- zapytał Louis.

   Podszedł do mnie, wziął mnie za ręce i kazał usiąść, a on zajął miejsce naprzeciw mnie. Nie miałem odwagi spojrzeć mu w oczy. Bałem się, że przez to się zdradzę, a nie mogłem do tego dopuścić.

   Niepewnie chwycił mnie za rękę i czekał. Czekał, aż ja się odezwę. Cieszyłem się, że nie naciskał. Nie chciałem tego.

- Kocham osobę, której nie powinienem darzyć tym uczuciem.- przyznałem cicho.

   Louis przytulił się po mnie i zaczął kreślić przeróżne kształty na moich plecach. Chyba tak chciał mnie uspokoić.

- Kogo kochasz?- zapytał.

   Miałem ochotę odpowiedzieć mu ,,Ciebie’’, ale wiedziałem, że nie mogłem tego zrobić.  Przecież to było nienormalne, że kochałem go. Obiecałem sobie, że na razie mu tego nie powiem. Zresztą to nie był odpowiedni moment na to.

- Nie mogę powiedzieć ci kogo kocham.- przyznałem zgodnie z prawdą.

   Odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego oczy.

- Dlaczego nie możesz mi tego powiedzieć?- zapytał ciekawy.

   Zdenerwowało mnie to. Dlaczego on za wszelką cenę chciał wiedzieć, kogo kochałem? Dlaczego tak bardzo mu na tym zależało? Przecież nie powinno. Musiał zrozumieć, że mogę mieć przed nim jakieś tajemnice i nie muszę mu wszystkiego mówić.

- Bo to nie twoja sprawa.- przyznałem oschle.
- Słuchaj Harry. Nie lubię, jak odnosisz się do mnie w ten sposób.- powiedział Louis.
- To masz pecha.
- Chciałem ci tylko pomóc. Może gdybym wiedział, w kim się zakochałeś, mógłbym ci jakoś pomóc. Po prostu wściekasz się na mnie za nic. Sam przyszedłeś tutaj, abym ci pomógł, a teraz nagle zmieniłeś zdanie? Proszę cię, nie bądź śmieszny.- zaśmiał się Lou.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytałem.

   To co było przed chwilą, ta romantyczna aura gdzieś zniknęła. Znów dążyliśmy do tego, aby się pokłócić, co mnie przerażało. Co się ostatnio z nami działo?

- Że jesteś śmieszny. Nie chcesz mi mówić wszystkiego, a żądasz pomocy.  Nie jestem w stanie ci pomóc, gdy coś przede mną skrywasz.- powiedział Lou.
- To mi nie pomagaj!- krzyknąłem wstając.
- Niepotrzebnie do mnie przyszedłeś.
- Już więcej nie przyjdę po radę. Nie potrafisz mi pomóc.- powiedziałem.
- To dobrze. Nie musisz w ogóle ze mną rozmawiać!- krzyknął Louis.

   Spojrzałem na niego złowieszczo i ruszyłem ku drzwiom. Znów się pokłóciliśmy. Znów do tego doszło. Dlaczego od tamtego wieczoru nie potrafimy normalnie porozmawiać? Co takiego między nami się stało?

   Zrezygnowany poszedłem do domu. Niestety znów poczułem, że to wszystko było moją winą. Znów ja zawiniłem. Znów przez własną głupotę go straciłem…

Hej ;)
Co tam u Was?
Miałam dodać rozdział szybciej, ale byłam na działce i nie miałam dostępu do internetu.
Jeszcze do tego burza później przyszła, nie było przez chwilę prądu.
Na szczęście teraz wszystko się unormowało i jest ok ;p
Tylko jeszcze trochę pada ;p
Ale co Wam się będę rozpisywać o pogodzie. Chyba nie o to chodzi, prawda?
Co do rozdziału, to... sama nie wiem.
Harry i Louis znów się pokłócili. 
Kolejne tajemnice i przekręty, ale nie ważne.
Mam nadzieję, że Wam rozdział się spodobał. Jestem nawet z niego zadowolona ;p

Kocham Was ♥

czwartek, 7 sierpnia 2014

17 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Strach i niepewność było czymś, czego nie mogłem dokładnie opisać. Po prostu bałem się, byłem przerażony, co spotka mnie, jak zobaczę się z Emily. To było bardzo trudne. Przypomniał mi się SMS. Już nie wiedziałem, komu mam ufać. Przecież byłem szczęśliwy ze swoją dziewczyną, a teraz los sprawił nam takie figle. Komu miałem wierzyć? Czy moja dziewczyna mnie okłamywała? To było takie trudne. Z jednej strony chciałem wierzyć Emily. W końcu byliśmy ze sobą szczęśliwy. Nie wiedziałem, czy byłem w stanie w jednej sekundzie przekreślić nasz związek. To za wiele mnie kosztowało. A z drugiej strony chciałem wierzyć nieznajomej osobie, która wysłała mi ten SMS. Jednak przecież Lou potwierdził to, że widział moją dziewczynę z jakimś chłopakiem. Czy to mogło być prawdą? Czy to wszystko mogło mieć miejsce? A jeżeli tak, to ile czasu byłem okłamywany. Ile czasu bezpodstawnie jej wierzyłem? Dlaczego byłem taki głupi. Po prostu liczyłem na to, że zapomnę, ale nie mogłem tego zrobić. Wszystko przypominało mi o tym cholernym SMS’ie, który dostałem. Gdyby nie on, to uniknąłem by tak wiele stresu i nerwów. Uwierzyłem komuś bezpodstawnie. Po części naraziłem mój związek z Emily. Ale przecież to, że mnie zdradzała mogło być prawdą.

   Nie!

   Przecież nie mogłem zakładać, że coś takiego miało miejsce. Może bezpodstawnie ją oceniałem? Musiałem wysłuchać jej wersji wydarzeń. Tak, tak powinienem zrobić. Powinna mieć szansę. Nie mogłem od razu zakładać, że to wszystko było prawdą. Nie powinienem tego robić.

   Tylko czy będę na nią w stanie spojrzeć i się nie rozpłakać? Czy jej uwierzę? Przecież to wszystko było takie trudne. Bałem się, że podejmę nieodpowiednią decyzję i będę później tego żałował. Musiałem się nad tym zastanowić. Wszystko okaże się, gdy z nią porozmawiam.

   Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Szybko wysiadłem z samochodu, wziąłem swoje walizki z bagażnika i mówiąc ‘’dziękuję’’ wróciłem do domu.

   Z jakiegoś względu cieszyłem się, że nie musiałem już przebywać w towarzystwie tego nowego Lou. W ogóle on mi się nie podobał. Był taki oschły i smutny. Kompletne przeciwieństwo chłopaka, którego poznałem dokładnie na tych wakacjach. Nigdy nie przypuszczałem, że Louis potrafiłby być taki, jak wtedy. Sądziłem, że on potrafił być tylko miły i dobry. Niestety czas pokazał, jak bardzo się myliłem.

   Zatrzymałem się przed drzwiami domu i wziąłem głęboki wdech. Wiedziałem, że będzie czekać na mnie cała rodzinka i Emily. Chciałem przełożyć naszą rozmowę, ale nie mogłem tego zrobić. Przecież musiała mi to wszystko wytłumaczyć.

   Chwyciłem klamkę i niepewnie otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka z lekkim zawahaniem, ale wiedziałem, że musiałem to zrobić. Wniosłem walizki do środka i spojrzałem na moją mamę, siostrę i dziewczynę, które siedziały w salonie. Od razu wszyscy się na mnie rzucili. Oczywiście Emily zaczekała aż moja mama i siostra mnie puszczą i podeszła do mnie. Była taka uśmiechnięta i wesoła, jednak całe szczęście odeszło, gdy nie pozwoliłem się jej przytulić ani pocałować. Spojrzała na mnie pytająco. To naprawdę ją zaskoczyło.

- Musimy porozmawiać.- powiedziałem cicho, aby tylko ona to usłyszała.
- Dobrze.- zgodziła się.

   Patrzyłem na jej twarz i widziałem przejęcie wymieszane ze smutkiem. Czy to była prawda, że mogła mnie zdradzić? Przecież wyglądała na taką niewinną.

- Ja i Emily pójdziemy do pokoju.- powiedziałem na głos, aby moja mama to usłyszała.- Muszę trochę odpocząć.

   Wziąłem swoje walizki i razem z moją dziewczyną ruszyłem do mojego pokoju. Emily poszła za mną, a gdy weszliśmy do pokoju od razu zaczęła.

- Co się stało?- zapytała.

   Usiadłem na łóżko i zacząłem się zastanawiać, jak mam to wszystko rozegrać. Chyba musiałem od razu przejść do rzeczy.

- Może to ty mi powiesz?- zadałem jej pytanie.
- O co chodzi?
- Masz kogoś innego?- zapytałem ostro. Emily spojrzała na mnie jak na wariata i się tylko uśmiechnęła.
- Sądzisz, że mogłabym mieć kogoś?- zadrwiła.- Przecież dobrze wiesz, że tylko ty jesteś moim chłopakiem, tylko ciebie kocham. Skąd w ogóle te podejrzenia?
- Dostałem SMS od kogoś. Napisał, że spotykasz się z kimś innym. A ostatnio Louis widział cię na mieście z jakimś chłopakiem.
- Serio?- zapytała niedowierzając.
- Wyjaśnisz mi to.

   Wstałem z łóżka. Staliśmy naprzeciw siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Moje były przepełnione nienawiścią, a jej wręcz się śmiały. Jakim cudem? Przecież powinna być wystraszona. Powinna być zdruzgotana! W końcu wydał się jej sekret. No chyba, że go nie miała.

- Kochanie. Nie mam nikogo na boku.
- To jak uzasadnisz ten SMS i to, że Louis widział cię z jakimś chłopakiem na mieście?- zapytałem wkurzony.

   Posłała mi krótki uśmiech i wiedziałem, że przez chwilę się zastanawia.

- SMS mógł wysłać ktokolwiek. Może ktoś chciał się na tobie zemścić?- zapytała.

   Zastanawiałem się nad tym. Przecież to mogła być prawda. Może rzeczywiście ktoś chciał zrobić mi głupi żart, albo się zemścić.

- A ten chłopak?- zapytałem.
- Powiedz mi, czy Lou zna moją rodzinę?- odpowiedziała pytaniem.
- Nie.- przyznałem od razu.

   Sądziłem, że naprawdę jej nie znał. Przecież nie miał nigdy okazji jej poznać. Zresztą, żaden z chłopaków nigdy nie widział rodziny mojej dziewczyny, chyba, że o czymś nie wiedziałem.

- Widział mnie z moim bratem.- powiedziała Emily.
- Ale…- nie wiedziałem, co mam powiedzieć.

   To naprawdę mogła być prawda. Nie mogłem zaprzeczyć. Louis mógł widzieć moją dziewczynę z jej bratem. Przecież to było takie oczywiste!

- Nadal chcesz się spierać?- zapytała z wyrzutem.- Niby dlaczego nadal miałabym cię oszukiwać? Przecież jeżeli miałabym kogoś na boku, to teraz bym tego nie kryła. Przecież nie miałabym z tego żadnych korzyści. Dlaczego miałabym cię oszukiwać?- zapytała.

   To dało mi do myślenia. To naprawdę nie miało sensu. Może ten SMS to był zwykły żart? Ktoś po prostu chciał się zemścić i tyle, a ja naprawdę w to uwierzyłem. Byłem głupi, tak bardzo głupi. Jak od samego początku mogłem jej nie wierzyć? Przecież mówiła prawdę. To nie miało sensu, aby nadal mnie okłamywała. Gdyby naprawdę miała kogoś, to by się przyznała, ponieważ dlaczego miałaby to nadal ciągnąć?

- Może rzeczywiście masz rację.- powiedziałem.

   Ponownie usiadłem na łóżku i zacząłem się tępo patrzeć w ścianę. Poczułem jak łóżko drgnęło, więc byłem pewien, że Emily usiadła obok mnie. Po chwili przytuliła się do mnie.

- Teraz mi wierzysz?- zapytała.
- Tak.- odpowiedziałem.- Tylko dlaczego do mnie nie dzwoniłaś?- zapytałem po chwili.
- Cały czas byłeś poza zasięgiem. Nie potrafiłam się do ciebie dodzwonić.
- Naprawdę?- zapytałem zdezorientowany. To mi nie pasowało, ale z jakiegoś powodu wierzyłem mojej dziewczynie.

    Wtuliłem się w nią. Miałem wyrzuty sumienia, że nie uwierzyłem jej od razu, ale nie chciałem jej przepraszać. Nie potrafiłem. Sądziłem, że nic takiego się nie stało, a moja dziewczyna nie winiła mnie za to i nigdy mi tego nie wypominała. Może trafiłem na odpowiednią osobę? Może rzeczywiście powinienem jej ufać? Tylko, że jak miałem to zrobić, skoro nie wiedziałem co się z moim życiem dzieje?

   Z jednej strony był Louis, który był dla mnie kimś ważnym. Naprawdę myślałem, ze jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale już zaczęło mi go brakować. To nie było normalne.

   Z drugiej strony była Emily, którą chyba kochałem. Tak, musiałem ją kochać! Nie mogłam zakochać się w chłopaku. Byłem hetero!

- Harry?- zapytała moja dziewczyna, która wyrwała mnie z moich rozmyślań.
- Tak?- zadałem jej pytanie.
- Mógłbyś mnie pocałować?

   Bez odpowiadania na jej pytanie od razu wtopiłem się w jej usta. Tylko poczułem się tak jakoś dziwnie. Zawsze, ale to zawsze gdy ją całowałem, to czułem motylki w brzuchu i takie przyjemne uczucie, którego nie potrafiłem dokładniej określić. A wtedy? Wtedy nic takiego mi nie towarzyszyło. Ten pocałunek nie był dla mnie ani wyjątkowy, ani przyjemny. Chciałem go jak najszybciej skończyć, ale nie mogłem. Za cholerę nie chciałem, aby Emily dowiedziała się o tym, że czułem się nie komfortowo ją całując, bo to wywołałoby niepotrzebne pytania, spekulacje, a nawet mogło dojść do kłótni. A tego jak na razie nie chciałem.

   Tylko, że tak bardzo mnie to zastanawiało. Przecież powinienem się cieszyć, że mogę być przy niej, a tak się wcale nie działo. Czułem się jakby uwiązany i to mi się nie podobało. To było chyba chwilowe zwątpienie. Przynajmniej taką miałem nadzieję.

   Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Odetchnąłem z ulgą i szukałem wytłumaczenia, aby wyprosić ją z pokoju.

- Przepraszam Emily, ale jestem zmęczony. Chciałbym się zdrzemnąć.- powiedziałem. Ale wcale nie skłamałem. Tylko po części. Naprawdę byłem wykończony.
- Jasne.- odpowiedziała i całując mnie w policzek pożegnała się i wyszła z pokoju zostawiając mnie samego.

   To wszystko nie dawało mi spokoju. Przecież kochałem Emily. To dlaczego nic do niej nie czułem? Musiało być jakieś logiczne wytłumaczenie. Tylko jakie?

   Louis mnie zmienił - to musiałem przyznać. Moje nastawianie do ludzi było całkowicie inne. Moje zachowanie dużo się zmieniło. A najgorsze było to, że zmienił mój pogląd na świat. Zacząłem homoseksualizm postrzegać jako coś normalnego. Przecież nigdy tak nie myślałem. Zawsze wolałem dziewczyny i nie potrafiłem wyobrazić sobie innej pary. A tu proszę, Lou zmienił to.

   Chyba domyślałem się co mi jest. Przecież nie kochałem Emily. Nie mogłem się dłużej oszukiwać. Ten wspólny miesiąc uświadomił mi, jak bardzo potrzebuję Lou. Kurde! Przecież ja go kochałem! Jak mogłem nie domyślić się tego wcześniej? Moja dziewczyna nie wzbudzała już we mnie miłości. Równie dobrze by było, gdyby nie istniała. Stała mi się obojętna. Przecież Louis był dla mnie ważniejszy. Musiałem powiedzieć to głośno. Zakochałem się w chłopaku.


Cześć!
Tak szczerze, to miałam dodać rozdział wczoraj, ale tak jakoś... sama nie wiem, dlaczego go nie dodałam.
Chyba przekonałyście się o tym, że jestem bardzo dziwna haha.
A tak w ogóle, to cieszycie się tak, jak ja? Harry nareszcie się przyznał ;)
Może to nie przyniesie niczego dobrego, ale chociaż coś zrozumiał.
Nie wiem jak Was, ale mnie to bardzo zadowala.
No i jeszcze ten niewyjaśniony SMS.
Jak myślicie, czy rzeczywiście ktoś chciał się zemścić na Harry'm? A jeżeli nawet, to dlaczego?
No i czy wierzycie Emily?
Ja tym razem nie wyrażę opinii na ten temat.
Chciałabym poczytać, co Wy o tym myślicie.
Może macie już jakieś podejrzenia?
No to do następnego!