Czasem
myśląc, że nasze życie jest idealne popełniamy jeden bardzo ważny błąd. Często
kłamiemy. Nie ma na świecie człowieka, który nie skłamałby chociaż raz w życiu.
Mam rację? Raczej tak.
Tak było ze mną. Popełniłem jeden bardzo
ważny błąd. Skłamałem. I to bardzo często mi się zdarzało. Najgorsze było to,
że nie próbowałem oszukać jakiejś przypadkowej osoby, którą chciałem
zbajerować, ale robiłem to właśnie rodzinie, przyjaciołom, najbliższym mi osobą.
Czy mogłem zrobić coś gorszego? Chyba nie.
Najgorsze było to, co robiłem Lou. Jego
najbardziej okłamywałem. Nie powiedziałem mu tego, jak bardzo go kocham, a
później już było za późno. Zrobiłem coś, czego nie potrafiłem sobie wybaczyć. Przecież
tak bardzo go skrzywdziłem. Chociaż on nie był lepszy. Też nieźle wszystkim
nakłamał. Mnie również oszukał. I to może bardziej niż ja jego? Dużo rzeczy
przede mną ukrywał. Bardzo dużo. Powinienem mu tego nigdy nie wybaczyć, ale nie
potrafiłem inaczej zrobić. Kochałem go i nie chciałem go stracić. A jednak.
Nasze kłamstwa doprowadziły do tego, że oboje na tym ucierpieliśmy i już nie
potrafiliśmy się pozbierać.
To były dwa najgorsze dni w moim życiu.
Chociaż powinienem się cieszyć. W końcu poznałem całą prawdę.
Louis przez cały tydzień dzielnie się mną
opiekował. Gdy poczułem się już lepiej postanowiliśmy zrobić coś całkowicie
innego jak oglądanie filmów, czytanie czy uczenie się. Postanowiliśmy
przygotować sobie coś do jedzenia.
- To co jemy?- zapytałem.
- Chyba mam
pomysł.- uśmiechnął się Tomlinson.- Co powiesz na naleśniki?
Oczywiście obaj zgodziliśmy się, że to
powinny być naleśniki - nasze ulubione danie. Tylko, że my nie potrafiliśmy się
normalnie zachować. Znów się wygłupialiśmy. Tak jak kiedyś ponownie zaczęliśmy
obrzucać się mąką. Nic nowego, prawda? Już o tym gdzieś słyszeliście.
- Czyli to tak się
bawimy?- zaśmiał się Lou.- A myślałem, że masz inne sposoby na poderwanie
mnie.- palnął, po czym jego mina zrzedła. Uświadomił sobie co powiedział.
Patrzyłem na niego i nie wierzyłem własnym
uszom. On wiedział. Wiedział, że coś do niego czuję i mi o tym nie powiedział?
- Skąd wiesz?-
zapytałem z wyrzutem.
Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a on tymczasem
udawał przede mną, że o niczym nie wie, że niczego się nie domyśla. To mnie
zabolało.
- Harry… ja…- zaczął niepewnie.-
Przeczytałem twoją rozmowę w telefonie.- przyznał.
- To dlaczego mi nie powiedziałeś, że
wiesz?- zapytałem wściekły.- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Uważałeś mnie
za idiotę? Chciałeś się mną pobawić?!
- Nie Harry. To zdecydowanie nie tak. Nic
nie rozumiesz.- powiedział.
- To mi to
wyjaśnij!- krzyknąłem.
Chwycił się za głowę i usiadł na krześle.
- To nie jest takie proste jak myślisz.-
powiedział powoli.
- Słucham.- nie zwróciłem uwagi na to, co
powiedział wcześniej.
- Znienawidzisz
mnie po tym, co usłyszysz.- odezwał się niepewnie Louis.
To
było niewiarygodne. Wtedy mój najlepszy przyjaciel powiedział mi, że zrobił
coś, za co powinienem go nie nawiedzić. Zgrywał się ze mnie. Wiedział o tym, że
go kocham, a udawał, że nic takiego nie miało miejsca. Myślałem, że mogłem mu
ufać, że mogłem na niego liczyć, a tymczasem tak bardzo się pomyliłem. Oszukał
mnie.
Zacząłem się zastanawiać, czy nasza
‘’przyjaźń’’ coś dla niego znaczyła. Jeżeli mogłem to tak nazwać. Już nie był
moim najlepszym przyjacielem. Zawiodłem się na nim. Zaufałem mu, a on tak po
prostu to wykorzystał. Byłem ciekaw, co takiego przede mną ukrywał, ale
szczerze, to teraz, po tym, jak to usłyszałem chciałbym nigdy się tego nie
dowiedzieć. To zniszczyło wszystko. Wolałbym żyć ze świadomością, że mnie nie
oszukiwał, że tego wszystkiego nie zaplanował.
Wymyślił taki plan, który się spełnił. Udało
mu się. Szkoda, że potraktował mnie jak zwykłego pionka w swojej grze. W ogóle
nie wziął pod uwagę moich uczuć. Wstydziłem się, że się z nim przyjaźniłem.
- Powiedz mi całą prawdę!- krzyknąłem.
- Dobrze ale
obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca, że wyrzucisz mnie z domu dopiero wtedy
gdy powiem ci wszystko.- poprosił.
Widziałem w jego oczach taki strach i
smutek, ale nie wiedziałem czy mogę mu jeszcze zaufać.
- Louis, ja nie mogę…- zacząłem.
- Proszę.- powiedział. Miał łzy w oczach.
- Dobrze.-
zgodziłem się. Jedynie tyle mogłem zrobić.
Usiadłem naprzeciw niego i czekałem na
wyjaśnienia, które tak bardzo mnie bolały.
- Po pierwsze… zresztą, nawet nie wiem, od
czego mam zacząć.- przyznał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wiesz o
tym, że coś do ciebie czuję?- zapytałem.
- Bałem się.
Wiedziałem, że będziesz żądać wyjaśnień, a ja sam nie wiem, czy kiedykolwiek
powinienem ci je powiedzieć. Harry, zrobiłem coś bardzo strasznego. Gdy
dowiedziałem się, że nie wiesz dokładnie, co do mnie czujesz, że jestem dla
ciebie ważny, uświadomiłem sobie, jaki wielki błąd popełniłem. Zrobiłem coś,
czego nigdy nie powinieneś mi wybaczyć.- zatrzymał się na chwilę.- Bardzo się
ucieszyłem, gdy przeczytałem tę rozmowę. Musisz wiedzieć, że ty również nie
jesteś mi obojętny i to od bardzo dawna.- powiedział i spuścił głowę.
Patrzyłem na jego zdenerwowanie. Czy on
właśnie powiedział, że mnie kocha? W normalnych warunkach skakałbym z radości,
ale wtedy nie wiedziałem, czy nie mam się czasem rozpłakać z tego powodu.
- Może zacznę od początku. Nie bez powodu
zaprosiłem cię na te wakacje.- powiedział Lou.- Chciałem, abyś mnie pokochał.
- Pokochał?!- zapytałem nie dowierzając.
- Tak. Chciałem, abyś coś do mnie poczuł.
Wymyśliłem, że jeżeli zaproszę cię na te wakacje, to jakoś cię do siebie
przekonam. Bolało mnie to, że byliśmy tak bardzo oddaleni od siebie.
- Czyli wymyśliłeś plan, aby mnie w tobie
rozkochać?- zapytałem nie mogąc uwierzyć, że ten Lou, który siedział przede mną
wymyślił coś takiego.- I co dalej?
- Wtajemniczyłem w
to wszystko moją babcię. Ona zrozumiała co chcę zrobić i obiecała, że mi pomoże.
Wiem, że to było głupie, aby ją jeszcze w to mieszać, ale musiałem jej coś powiedzieć,
bo inaczej patrzyłaby na nas dziwnie, jeżeli trzymalibyśmy się przy niej za
ręce. Nigdy się nie zastanawiałeś nad tym, że nie zwraca na to uwagi?
Czyli ona wiedziała. Wiedziała, że Lou to
wszystko zaplanował. Czułem się jak idiota. Dałem się tak bardzo oszukać.
- Tak. To było dla mnie dziwne.
- Później zacząłem wymyślać różnie sytuacje,
abyśmy mogli się do siebie zbliżyć. Niby wszystko wychodziło tak, jak to sobie
zaplanowałem, ale pozostała jedna osoba, która mogła to wszystko zniszczyć.
- Emily.- dopowiedziałem.
- Tak. Dokładnie ona. Musiałem zrobić coś,
aby się jej jakoś pozbyć z twojego życia, abyś o niej zapomniał, przestał z nią
pisać i rozmawiać.
- Dlatego
napisałeś do mnie SMS’a, że mnie zdradza. To byłeś ty!- krzyknąłem.
Byłem
idiotą. Naprawdę dałem się nabrać. Jak ja mogłem być taki głupi.
- Tak. To ja napisałem do ciebie tego SMS’a.
Wiem, że to było podłe, ale nie wpadłem na nic lepszego. Później jeszcze
dopowiedziałem, że widziałem ją z kimś innym na mieście i myślałem, że tak o
niej zapomnisz. Myliłem się. Nie wziąłem pod uwagę tego, że ją kochałeś i to
bardzo cię zabolało. Zacząłem żałować, że to zrobiłem, ale wmawiałem sobie, że
to było jedyne wyjście, aby zniszczyć waszą miłość. I wcale się nie pomyliłem,
ponieważ w końcu z nią zerwałeś.- powiedział i spuścił głowę.
- Jak mogłeś żyć z myślą, że mnie okłamujesz?!-
zapytałem wściekły.- Nie dręczyły cię wyrzuty sumienia?!
- Dręczyły!-
odpowiedział.- Wiesz jak bardzo przez to wszystko cierpiałem?! Chciałem to
jakoś odkręcić, ale nie potrafiłem. Było już za późno.- powiedział w płaczu.-
Gdybym wiedział, jak to wszystko się skończy nigdy bym nie wymyślił tego planu!
Przez pewien czas nawet nienawidziłem siebie za to wszystko.
Rozpłakał się, ale dzielnie mówił dalej.
- Co później zrobiłeś?- zapytałem.
- Pamiętasz naszą rozmowę? Tą po imprezie?-
zapytał, a ja przytaknąłem głową.- Wtedy powiedziałeś coś, co bardzo mnie
zraniło. Zorientowałem się, że tak naprawdę możesz nic do mnie nie czuć.
Jeszcze do tego doszły nasze kłótnie. Myślałem, że to już koniec. Chciałem ci
wcześniej powiedzieć o tym, że wymyśliłem taki plan, ale wiedziałem, że to
całkowicie mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń. Bałem się. Bałem się, że po tym
mnie znienawidzisz.
- Miałeś rację.- odezwałem się.
- Nienawidzisz
mnie?- zapytał i pierwszy raz podczas tej rozmowy spojrzał w moje oczy.
Nigdy nie widziałem go aż tak bardzo
zapłakanego. Chciałem do niego podbiec i go przytulić, ale wiedziałem, że nie
mogłem tego zrobić. Cierpiał, ale tylko i wyłącznie przez własną głupotę. On
był wszystkiemu winny. Tym razem to nie ja zawiniłem.
- Nienawidzę cię jednocześnie cię kochając.-
powiedziałem.- Czy to możliwe?
- Harry. Naprawdę tego nie chciałem. Tak
bardzo cię przepraszam.
- Teraz to już nic nie zmieni.
- Naprawdę myślałem, że mój plan musiał się
udać. Nie było niczego, co mogłoby go zniszczyć.
- Myliłeś się.- powiedziałem.
- Wiem. Najpierw te wyrzuty sumienia, później
oglądanie twoje cierpienia. Tego było za dużo.
- Do teraz nie potrafię wyobrazić sobie, że
mogłeś na to wszystko spokojnie patrzeć. Myślałem, że ci na mnie zależało.
- Nadal mi zależy.- powiedział.
- Już ci nie wierzę. Teraz chciałbym, abyś
wyszedł z mojego mieszkania.
- Harry, ale…
- Nie chcę cię już
słuchać!- krzyknąłem. Teraz to i ja się rozpłakałem.- Nie chcę cię znać!
Lou spojrzał na mnie przepraszająco i głośno
płacząc wybiegł z mojego mieszkania.
Hej :)
No to ten....
Proszę, nie zabijajcie mnie! haha xD
Ostrzegałam, że może się coś stać.
A następne 2 rozdziały.... haha, to dopiero będzie świetne.
W końcu dzieje się coś konkretnego, co nie?
To jeszcze nic w porównaniu z kolejnymi rozdziałami :)
Przy następnych będziecie chciały mnie udusić... hehe.
Jestem zła :)
Normalnie już nie mogę się doczekać, aż dodam Wam kolejne rozdziały.
A tak w ogóle, to postanowiłem, że następne opowiadanie również będzie o Larry'm.
I kurde, zdradzę Wam, że to będzie totalne przeciwieństwo tego :)
Dobra, już więcej nie piszę, bo znając mnie jeszcze się z czegoś wygadam.
No to czekam na Wasze opinie :)
Jak myślicie, co może zdarzyć się dalej?
Przeczuwacie, że będzie szczęśliwe zakończenie czy smutne?
Pamiętajcie, że Was kocham! ♥