Ja oraz Louis
mogliśmy przyznać, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzieliśmy o sobie
dość dużo. Niestety nie poznaliśmy naszych tajemnic, ale to może dlatego, że po
prostu o nich nie wiedzieliśmy.
Zaczęliśmy się
dość dobrze dogadywać. Już nic nie mogło nam stanąć na drodze, aby nas
zniszczyć. To było takie niezwykłe.
Leżąc obok niego
na huśtawce myślałem tylko o tym, aby ta chwila już nigdy się nie zakończyła.
Czułem się przy nim bezpiecznie i bardzo dobrze. Przez chwilę nawet pomyślałem,
że zamiast niego mogłaby znaleźć się tutaj Emily, ale szybko wybiłem sobie ten
pomysł z głowy. Przy niej nie czułem się aż
tak dobrze. To Louis sprawiał, że chciało mi się żyć. Byliśmy dla siebie
stworzeni, oczywiście jako przyjaciele. Kto by pomyślał, że w przyszłość mogło
coś więcej z tego wyniknąć.
Ja i Louis leżeliśmy
obok siebie. Nic nie mogło zakłócić nam tej błogiej chwili, która trwała i
trwała, a żaden z nas się nią nie znudził. Nie pamiętam o czym wtedy myślałem,
ale na pewno było to coś, co dobrze opisuje Lou. To takie niezwykłe, że
mogliśmy się wtedy nacieszyć swoim towarzystwem. Tym bardziej, że teraz
wszystko się skończyło i to przeze mnie. Przez Harry’ego Stylsa - egoistycznego
dupka. Ale dlaczego ja ciągle obwiniam o to siebie? Przecież Louis też nieźle
namieszał. Może nawet bardziej niż ja?
Dobrze, nie mówmy
już o tym. Wróćmy do tej pięknej chwili.
Leżeliśmy obok
siebie. Słońce prażyło niemiłosiernie, ale to nam nie przeszkadzało. Nie
czuliśmy tego ciepła.
Louis poruszył
się. Poczułem jak odwraca głowę w stronę małego Max’a.
- Świetny z niego dzieciak, prawda?- zaczął.
- Tak. Muszę przyznać, że jest naprawdę super.- przyznałem.
- Chciałbym mieć takiego dzieciaka w przyszłości. Tylko czy to się mi
uda?
- Dlaczego miałoby się nie udać?- zapytałem jeszcze
bardziej przytulając się do mojego przyjaciela.
Czym byłem bliżej,
tym czułem się lepiej. Nie wiem dlaczego tak na mnie działał, ale mnie w ogóle
to nie przeszkadzało. Ważne, że był przy mnie.
- Różne
rzeczy się zdarzają w życiu. Niektórzy po prostu nie mogą.
- Co masz
na myśli?- zapytałem nie do końca rozumiejąc to, co chce przekazać mi mój
przyjaciel.
- Że niektórzy ludzie są inni.- odpowiedział tajemniczo. Postanowiłem już o to nie pytać.
Chyba po prostu bałem się przyznać, że tego nie rozumiem. Nie chciałem być
wyśmiany.
Odwróciłem się w
stronę Max’a, który bawił się w najlepsze. Po chwili gdy spostrzegł, że oboje
się na niego patrzymy posłał na wielki uśmiech i podbiegł do nas. Miał
rozgrzane policzki, a jego oddech był nierównomierny. Zapewne po długiej
zabawie.
- Co tam mały?- zapytałem.
- A nic. A wy dlaczego tutaj tak leżycie? Wolicie to od zabawy?
- Jesteśmy zmęczeni. Odpoczywamy. Chciałbyś się położyć obok nas?-
zapytałem.
- Nie. Nie chcę wam przeszkadzać.- przyznał Max. Popatrzyłem na niego
zdziwiony.
- Dlaczego miałbyś nam przeszkadzać?
- No przecież jesteście parą. Macie teraz czas dla siebie. Ja się pójdę
dalej bawić.- powiedział młody uśmiechając się. Chciał odejść, ale chwyciłem go
za rękę.
- Dlaczego sądzisz, że jesteśmy parą?- zapytałem.
- No bo tylko zakochane pary leżą tak obok siebie. A tak w ogóle, to
bardzo do siebie pasujecie. A wy nie jesteście parą?- zapytał zdziwiony, jakby
to, że chłopak jest razem z chłopakiem było najoczywistszą sprawą.
- Nie jesteśmy.- zaprzeczyłem szybko, aby nie utrzymywać go
dłużej w błędzie.
To co mówił Max
było niedorzeczne. Jak mógł mnie i Lou wziąć jako parę? Przecież takie małe
dzieci powinni wiedzieć, że parę tworzy dziewczyna i chłopak. Najwyraźniej u
niego było odwrotnie, ale dlaczego?
- A to szkoda. Naprawdę myślałem, że jesteście parą. No
trudno.- powiedział zadowolony szybko odbiegając.
Przez chwilę
leżałem oszołomiony. Dopiero po chwili pozbierałem myśli i chciałem się na ten
temat dowiedzieć coś więcej.
- Lou,
dlaczego wziął on nas za parę?- zapytałem. Liczyłem na to, że mój najlepszy
przyjaciel będzie wiedzieć coś więcej na ten temat.
- To długa
i zabawna historia.- zaśmiał się Tomlinson.- Nigdy nie pomyślałbym, że może się
to na nim tak odbić.
- A więc
opowiadaj.- zachęciłem go oczekując wyjaśnień.
- Kiedyś
bardzo często opiekowałem się małym Max’em. Właśnie w taki dzień jak ten
bawiliśmy się razem. Po chwili oboje się zmęczyliśmy i postanowiliśmy odpocząć.
Zaczęliśmy rozmawiać. I to właśnie wtedy Max zaczął mi opowiadać, że na ulicy
zobaczył dwóch chłopaków, którzy trzymali się za ręce i zapytał się czy to jest
normalne.
- Co mu
wtedy odpowiedziałeś?
- Powiedziałem
mu, że to jest normalne. Zacząłem mu tłumaczyć, że przeważnie związek tworzy
chłopak i dziewczyna, ale są ludzie, którzy potrafią kochać osobę tej samej
płci. Miłość jest miłością. Takie osoby wcale nie powinny być odrzucane. Po
prostu niektórzy kochają inaczej.
- I co ci
odpowiedział?- zapytałem zaciekawiony. Musiałem przyznać, że ta opowieść bardzo
mnie wkręciła.
- Zapytał się mnie czy ja też mógłbym kochać chłopaka. Dla
tego, aby przekonać go do takiej miłości odpowiedziałem mu, że mógłbym. Chyba
stąd to się wzięło. Sądził, że znalazłem sobie chłopaka.
Z jednej strony byłem
bardzo zdziwiony, a z drugiej podekscytowany. Może dlatego się dziwiłem,
ponieważ przed tym małym chłopakiem Lou powiedział coś takiego i nie bał się
konsekwencji. Zacząłem się zastanawiać, czy ja też potrafiłbym tak. Nie. Chyba
byłem za bardzo hetero aby coś takiego powiedzieć.
I przyszła mi do
głowy pewna myśl. Nie obwiniałem Max’a, że potraktował nas jak parę. Jakby
patrzeć jego oczami, to przecież widział dwóch chłopaków przytulonych do
siebie. Sam pomyślałbym, że tych dwoje jest razem. To nie było nic zaskakującego.
Mogłem się tego spodziewać.
Jednak nie przejąłem
się tym, jak to wyglądało. Aby upewnić siebie w swoich myślał jeszcze mocniej
wtuliłem się w mojego przyjaciela. Zacząłem kreślić palcami przeróżne kształty
na jego klatce piersiowej. Unormowałem oddech tak, że w tamtym momencie był
równy z oddechem Lou. Mój przyjaciel zaczął bawić się moimi włosami. Brał sobie
pojedynczy loczek na palec i zaczął go zwijać. Czułem się z tym wszystkim
bardzo dobrze.
Nie obchodziło
mnie to, że wyglądamy jak para. I co z tego? Przecież widział nas tylko Max. A
ja oraz Louis wiedzieliśmy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i to mi
wystarczało. Jak to mówił Tomlinson opinia innych ludzi nie była ważna. Dobrze,
że my czuliśmy się z tym dobrze.
- Chyba
musimy w końcu wstać.- zauważył Louis.
- Teraz?-
zapytałem zmęczony. Nie chciało mi się ruszać. Było mi bardzo dobrze. Nie
chciałem tego przerywać. - Musimy?
- Niestety.
Wypadałoby jeszcze trochę pobawić się z Max’em.- przyznał Louis. Miał całkowitą
rację. Powinniśmy w końcu wstać. Koniec tego dobrego. W końcu nie mogliśmy
spędzić całego dnia na leżeniu na huśtawce ogrodowej. Chociaż w tych
okolicznościach byliśmy do tego zdolni, ale pomińmy ten fakt.
- Masz rację.- powiedziałem dając za wygraną.
Niemal sturlałem
się z huśtawki na trawę, ale mi naprawdę nie chciało się wstawać. Z jakiegoś
nieznanego mi powodu byłem zmęczony.
- Harry,
rusz tyłek.- zaśmiał się Lou pomagając mi wstać. Nie wiem, skąd miał w sobie
tyle energii.
- Już.- odpowiedziałem.
Podniosłem się.
Spojrzałem na mojego przyjaciela, który jakby czekał na znak, że możemy ruszać.
Stanęliśmy przy małym.
- Chciałbyś się pobawić?- zapytał mój najlepszy przyjaciel.
Max w odpowiedzi skinął głową.- Mam nawet pomysł.- przyznał Louis odchodząc od
nas.
Patrzyłem jak
podchodzi do węża ogrodowego, który leżał na trawie. I już wtedy wiedziałem, co
się szykuje. Lou odwrócił się w naszą stronę i odkręcając korek z wodą patrzył
na mnie. Już wiedziałem kto będzie jego pierwszą ofiarą. Woda zaczęła wypływać
z węża.
- Nie zrobisz
mi tego, prawda?- zapytałem z nadzieją, że to jednak był jakiś głupi żart i
Louis mnie oszczędzi, jednak tak się nie stało.
- Harry, a
dlaczego miałbym tego nie zrobić?- zaśmiał się.
- No jestem twoim przyjacielem i nie mam ochoty być
mokrym!- krzyknąłem.
Jednak to było na
nic. Lou posłał mi jedynie przepraszający uśmiech i wycelował we mnie wężem
ogrodowym. W jednej chwili oblała mnie zimna woda. Byłem przemoczony aż do
suchej nitki!
- Zabiję cię!- krzyknąłem zły.
Podbiegłem do
Tomlinson'a. W tym czasie Max również został oblany i bardzo się z tego cieszył,
w przeciwieństwie do mnie.
- Coś ty Harry taki mokry, co?!- zaśmiał się mój
przyjaciel.
Wytrąciłem mu waż
z ręki, i to ja przejąłem nad nim kontrolę. Taka sytuacja już bardziej mi
odpowiadała. Teraz to ja mogłem polać mojego najlepszego przyjaciela. I to bez
żadnych wyrzutów!
- I kto tu
się śmieje ostatni?- zapytałem szczęśliwy z tego, że mogłem się zemścić.
- Wszyscy.- odpowiedział mi uradowany Louis.
Rzuciłem się na
niego i wspólnie, oblewając się wodą zaczęliśmy się tarzać po trawie. W oddali
słyszałem śmiech Max’a, który po prostu się z nas nabijał. Ale nie przejmowałem
się tym. Ważne było, że mogłem być blisko Louis’a i razem się z nim bawić. Czy
to było aż takie dziwne?
Po chwili
zatrzymaliśmy się na trawie. Lou znalazł się nade mną. Był podparty dłońmi,
które ułożyły się obok mojej głowy. Moje ręce z niewiadomych przyczyn położyłem
się na jego biodrach. Patrzeliśmy sobie w oczy i to było takie niezwykłe. Jego
lazurowe tęczówki przyglądały mi się dokładnie, jakby chciały zapamiętać każdy
szczegół mojej twarzy.
Zbliżaliśmy się do
siebie. Odruchowo spojrzałem na jego usta, które były bardzo blisko moich. Nie
przeszkadzało mi to. Nie chciałem się odsunąć. Nie obchodziło mnie to, że byłem
chłopakiem tak samo jak Louis. A przecież byłem hetero. W tamtej chwili
nie rozumiałem tego. Marzyłem tylko o tym, aby poczuć pełne usta mojego
przyjaciela na swoich i zatopić się w nich.
Nasze usta
znajdowały się dosłownie milimetr od siebie, gdy skoczył na nas Max, tym samym
przerywając nam te chwilę. Nie miałem mu tego za złe. Dobrze, że nas opamiętał,
bo gdyby nie on, to z pewnością pocałowalibyśmy się, a przecież byliśmy
przyjaciółmi.
Ten dzień był inny
od wszystkich. Między mną a Lou stworzyła się jakaś niewidzialna więź, której
nie potrafiliśmy zrozumieć. Właśnie tamtego dnia zrozumiałem, że Louis nie jest
mi obojętny.
Witajcie!
Co myślicie o rozdziale?
Nie wiem, czy powinnam Wam to zdradzać, ale nie mogę się powstrzymać. Otóż jest to ostatni taki szczęśliwy rozdział. Nie mówię, że nie będzie jeszcze tak całkiem szczęśliwych, ale od następnego zaczną się same problemy, które będą trwać... możliwe, że aż do końca tego opowiadania. Oczywiście nie martwcie się. Nie chcę jeszcze kończyć tego bloga. Myślę, że spokojnie będzie przynajmniej 30 rozdziałów, jak nie więcej ;)
Mam nadzieję, że świetnie spędzacie wakacje. Ja jak na razie nie narzekam :)
No to czekam na Wasze opinie.
Do następnego.
Piekny... Po prostu cudowny *.* ! To takie słodkie jak oni się tak przytulają i wgl... Tak bardzo ambitna wypowiedź, ale wybaczysz chyba xd Nie no nie mogę się doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuńBoże jakie świetne! Chyba jeden z najlepszych rozdziałów. Przez cały czas uśmiechałam się do telefonu ja go czytałam ;D
OdpowiedzUsuńLouLou ♥
OdpowiedzUsuńUroczo *.*
Trochę mnie martwi fakt, że pojawią się kłopoty ale w sumie będzie ciekawie ;)
Max jest słodki ;*
Sorki, że tak późno komentuję ale ostatnio kompletnie nie używam laptopa :(
LOVE U ♥
Harry ♡
Rozdział piękny <3 Bardzo słodkie i w ogóle :3
OdpowiedzUsuńPS. Pasuje ten nowy baner :D Nawet ładnie wygląda :)
Pozdrawiam!