Ludzie się
zmieniają, i to bardzo. Jedno wydarzenie, czyn, chwila może zmienić życie.
Ludzie ulegają, poddają się temu, co może się zdarzyć. Człowiek jest po prostu
za bardzo posłuszny losowi. To na tym opiera się nasze życie. Musimy pokazać,
że zależy nam na czymś. Jednak nie zawsze się to udaje. Czyjaś opinia zmienia
nasze poglądy, uczucia. Czy właśnie o to chodzi? Według mnie nie. Każdy
człowiek powinien mieć swój cel wyznaczony w życiu. Mimo tego, że komuś się on
nie podoba, to nie można z niego zrezygnować. Wtedy pokazujesz, że jesteś słaby
i ulegasz temu, co miało się stać. A
chyba możemy sami zmienić bieg historii. Trzeba tylko umiejętnie przewidzieć
różne sprawy, czyny, konsekwencje z tego, co może się wydarzyć.
Ja tego nie
potrafiłem. Nie potrafiłem postawić się losowi. Zrobić czegoś ze swoim życiem.
Ulegałem opinii innych. Robiłem to, co było odpowiednie, a nie to, co było w
moim sercu. Słuchałem tego, co mówią inni i staranie wykonywałem ich rozkazy.
Po prostu byłem głupi. Chciałem przypodobać się każdej napotkanej osobie i to
później się na mnie odbiło.
Obudziłem się dość
wcześnie jak na mnie. Odruchowo spojrzałem w lewo i zobaczyłem jeszcze śpiącego
Lou. Popatrzyłem na jego lekko uchylone wargi, które aż prosiły się o
pocałunek, jednak nie mogłem tego zrobić. Przecież on był tylko moim
przyjacielem, a ja nie mogłem kochać
chłopaka.
Jak najciszej
potrafiłem wstałem. Podszedłem do okna i usiadłem na parapet. Dzisiaj pogoda
dopisywała mojemu nastrojowi. Padało i byłem z tego bardzo zadowolony. Mogłem
smucić się ile chcę i wszystko potrafiłem zwalić na pogodę.
Że to też musiało się tak potoczyć. Kompletnie
nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Czy Emily mnie zdradza? Czy to może tylko
jakiś kawał mojego kumpla, któremu wydawało się to za zabawne? Ale przecież
Louis mówił mi, że widział ją z jakimś chłopakiem. A jemu wierzę.
Łzy zaczęły
spływać po moich policzkach, a ja nie potrafiłem ich powstrzymać. To było
silniejsze ode mnie. Potrzebowałem się wypłakać. Patrzyłem jak krople spadają na szybę, jak
ludzie uciekają przed deszczem chcąc schronić się w swoich domach. Drogi
zaczęły pustoszeć, jedynie co jakiś czas przejechał samochód.
Pociągnąłem nosem
i zacząłem przypominać sobie piękne chwile spędzone z Emily.
- Berek.
Teraz ty gonisz.- krzyknęłam mała dziewczynka do swojego przyjaciela.
- To nie
fair!- odkrzyknął chłopczyk.- Jesteś ode mnie szybsza!- oburzył się.
- To
masz pecha.- zaśmiała się Emily.
- Już się z tobą nie bawię.- przyznał Harry i aby
pokazać swoje zdenerwowanie usiadł na trawę.
Mała
dziewczynka przeraziła się i natychmiast podbiegła do obrażonego kolegi. Nie
chciała go stracić. Była nawet gotowa na to, aby pobawić się w coś innego,
tylko żeby jej kręconowłosy przyjaciel był szczęśliwy.
- To pobawmy się w coś innego.- powiedziała klękając przed Harry’m.
Ten uśmiechnął się.
- Berek. Teraz ty gonisz.- powiedział szubko wstając z
trawy i zaczynając uciekać.
Emily nadal stała
w tym samym miejscu. Dopiero po chwili zorientowała się co się stało.
Uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła gonić swojego przyjaciela.
- Emily,
chciałbym ci coś powiedzieć.- przyznał nastoletni Harry. Jego przyjaciółka
posłała mu szeroki uśmiech.
- Co
takiego?- zapytała ciekawa.
- Od
dawna jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.- zaczął chłopak.- Ja nie chcę, abyś
była już moją przyjaciółką.- powiedział, a mina dziewczyny zrzedła.- Chciałbym
być kimś więcej.- dokończył Harry. Twarz Emily od razu się rozjaśniła i wpadła
mu w ramiona.
- Ja też.- przyznała. I tak właśnie zaczęła się ich
miłość.
Siedziałem na
parapecie i przypominałem sobie to wszystko. To chyba jeszcze bardziej pogorszyło
sprawę, ponieważ teraz moje łzy zaczęły lecieć strumieniami.
- Harry?- zapytał Louis. Musiał najwyraźniej się obudzić.
Chyba przez mój głośny szloch. Starałem się go jakoś zahamować, ale nie
potrafiłem.- Harreh, chodź tu do
mnie.- zażądał Lou, a ja bez jakichkolwiek sprzeciwów wskoczyłem do łóżka.- Co
się stało myszko?- zapytał.
Rozłożył swoje
ramiona, abym mógł się w nie wtulić. Ułożyłem głowę na jego torsie i objąłem go
w pasie. Louis zaczął bawić się moimi włosami.
- Nie mogę
znieść tej niepewności.- przyznałem.
- Chodzi ci
o Emily?
- Tak.-
odpowiedziałem i kolejne krople wypłynęły z moich oczu.
- Harreh, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Nie możesz
tego tak przeżywać. To może być zwykłe nieporozumienie.- przyznał i ucałował
mnie w włosy. - Proszę cię, nie płacz. Nie mogę patrzeć jak cierpisz.-
powiedział i usłyszałem jak pociąga nosem. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że
on również płacze. Zdziwiło mnie to. Przecież to nie on powinien płakać. Wtedy
jeszcze tego nie rozumiałem.
Uśmiechnął się do
mnie przez łzy. Szybko je otarłem i złożyłem pocałunek na jego policzku.
- Nie
pomagasz mi płacząc.- zaśmiałem się.
- Musimy coś
zrobić, bo obaj zapłaczemy się na śmierć.- uśmiechnął się.
- Tak. Nie jesteśmy normalni.- przyznałem.
Powoli się uspokajaliśmy.
Przestałem płakać, zresztą tak jak Louis i obaj postanowiliśmy iść się
przebrać. Później zeszliśmy na śniadanie. Mieliśmy już dobre humory. Podczas
śniadania siedzieliśmy jak najciszej i najspokojniej mogliśmy, ponieważ była z
nami babcia Lou. Nie mogła widzieć, jak zachowujemy się jak małe dzieci.
Louis bardzo mi
pomógł. Nie wiedziałem, że jest w stanie aż tak poprawić mi humor. Co chwilę
mówił jakiś kawał, albo wyczyniał coś jeszcze innego. Sprawiał, że chciało mi się śmiać, a co
najważniejsze żyć. Nie wiem, jak on to robił, ale wystarczyło, że był przy
mnie.
Po śniadaniu postanowiliśmy wrócić do swojego
pokoju. Usiadłem na łóżko.
- Co będziemy
dzisiaj robić?- zapytałem.
- Nie wiem.
Na dworze pada, więc na żaden spacer nie ma szans.- zauważył Lou i usiadł obok
mnie na łóżku.
- Zawsze możemy wyjść na dwór i najwyżej będziemy cali
mokrzy.- przyznałem i westchnąłem.
Nie miałem ochoty, aby cały dzień spędzić w domu. Chciałem się bawić, ponieważ nie chciałem myśleć
o tym, jak bardzo cierpię. Miałem nadzieję, że uda mi się jakoś odwrócić od
tego myśli.
- To nawet
nie jest głupi pomysł.- powiedział uśmiechnięty Lou.
- Naprawdę
chcesz wyjść teraz na dwór?- zapytałem nie dowierzając.
- A czemu
by nie?- zapytał.
- W sumie, to też jestem za!- zaśmiałem się.
Tomlinson wstał z łóżka i chwycił mnie za rękę
ciągnąć najpierw na dół po schodach, a później do drzwi. Nawet nie wiem, kiedy
znaleźliśmy się na dworze.
Krople zmoczyły trochę moje loki. Naprawdę się
rozpadało i zrobiło się dość zimno. Na początku odczuwałem niską temperaturę,
ale po chwili o niej zapomniałem. Lou biegał po ogrodzie i ciągnął mnie za
sobą. Jeżeli ktoś wtedy zauważyłby nas, to pomyślałby, że jesteśmy walnięci.
Zresztą, my chyba tacy byliśmy. Nie można było tego ukryć. Nasza głupota
przewyższała wszystko. Nie wiem, czy na świecie znalazłby się ktoś bardziej
rąbnięty od Lou. Zresztą, ja nie byłem gorszy. W końcu sam z własnej woli
zgodziłem się na te wygłupy.
Lataliśmy po ogrodzie. Deszcz coraz bardziej
padał, ale nas to nie obchodziło. Bawiliśmy się w deszczu. Nie wiem jaki to
miało cel, ale czuliśmy się dobrze. Mogliśmy wyładować swoją energię! Dobrze,
że nie wybiegliśmy na ulicę, bo to mogłoby skończyć się psychiatrykiem, ale to
taki mały szczegół, który można pominąć.
Stanąłem na środku ogrodu i odchyliłem głowę
do tyłu. Na moją twarz zaczęły spadać krople deszczu. Orzeźwiały mnie i zmywały
moje poczucie winy. Zapomniałem o moim cierpieniu.
Cieszyłem się, że
mogłem spędzić ten czas na dworze. Pierwszy raz cieszyłem się z deszczu.
Cieszyłem się z tego, że padało. To było naprawdę dziwne. Ta pogoda nie
kojarzyła mi się już ze smutkiem. Louis pokazał mi, że można cieszyć się ze
wszystkiego. Byłem mu tak bardzo dłużny. Po części sprawił, że byłem
szczęśliwy. Może na chwilę, ale to również się liczyło.
Po jakimś czasie
postanowiliśmy wrócić do domu. Byliśmy cali mokrzy i zmarznięci, ale to nas nie
obchodziło. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło, ale w ogóle się tym nie przejmowałem.
Gdy babcia Lou nas
zobaczyła, to pierwsze, co się stało, to dostaliśmy opieprz. Ale żaden z nas się
tym nie przejmował. Później poprosiła nas, abyśmy się przebrali i posłuchaliśmy
jej. Babcia Tomlinson'a pożyczyła nam nawet suszarkę, abyśmy szybciej wysuszyli
włosy. Musiałem przyznać, że bardzo nam się przydała. Najpierw przebraliśmy się
do suchych ubrań, a później Lou wysuszył sobie włosy i pomógł mi w tym. Zresztą
sam to zaproponował, a że lubiłem, jak bawi się moimi włosami, to nie mogłem
odmówić. Jego dłonie robiły to tak delikatnie, nawet lepiej niż ja sam. Już po
paru minutach miałem suche włosy. Lou ułożył mi je i mogliśmy zejść na dół.
- Zjecie coś?-
zapytała babcia Lou.
- Tak.
Jestem strasznie głodny.- zaśmiał się Louis i pomasował swój brzuch.
- Ja też.-
przyznałem.
- A na co
mielibyście ochotę?- zapytała pani Tomlinson.
- Na wszystko.- przyznałem i uśmiechnąłem się delikatnie.
Po chwili babcia
Lou przyniosła nam kanapki i mogliśmy je zjeść oglądając telewizor. Podczas tej
czynności wtuliłem się delikatnie w mojego przyjaciela. Nie spotkałem się z
protestem z jego strony. Bardziej oczekiwałem tego, że babcia Lou spojrzy na
nas dziwnie, albo jakoś skomentuję to, że się do siebie przytulamy, jednak nic
nie powiedziała. Posłała mi tylko delikatny uśmiech. Wtedy nie wiedziałem, że
ona miała pojęcie o wszystkim.
Cały dzień zleciał
nam na leniuchowaniu. Połowę wolnego czasu spędziliśmy na oglądaniu telewizji,
a drugą połowę na robieniu jakiś bezsensownych rzeczy.
Jednak cieszyłem
się, że nie spędziliśmy tego dnia
inaczej. To mi bardzo odpowiadało. Czułem się szczęśliwy i nic więcej nie
potrzebowałem. Byłem spełniony. Cieszyłem się z tego, że Louis był przy mnie,
że był dla mnie takim oparciem, że mogłem na nim polegać. Gdyby nie on, to
teraz płakałbym w samotności, a tak Lou pozwolił mi o tym zapomnieć.
Byłem mu bardzo
wiele wdzięczny. Nie wiedziałem jak miałem mu podziękować za to wszystko.
Hej :)
Jak podoba Wam się rozdział?
Szczerze, to chciałam, aby wyszedł taki bardziej romantyczny, ale mi się nie udało. Zrobiłam go jakiś taki bardziej szalony xD, no cóż, nic na to nie poradzę.
Chciałam już nawet zamieścić tutaj pocałunek, ale wymyśliłam coś całkiem innego :) Tak wiem, jestem zła :)
Zdradzę Wam, że następny rozdział pojawi się we wtorek, albo środę i będzie to jeden z ostatnich rozdziałów, przed pewnym wydarzeniem, które zmieni relacje chłopaków. Dalej Wam nie zdradzę czy na lepsze, czy na gorsze :)
A jak Wam mijają wakacje?
Mam nadzieję, że dobrze.
Ja dzisiaj pierwszy raz się opalałam w tym roku ( muszę przyznać, że jestem jedną z osób, które ciężko zaciągnąć na słońce) Ale moja babcia rozłożyła basen i nie mogłam nie skorzystać itd... Tak jakoś samo wyszło, że leżałam na materacu i się opalałam ;)
Ale co Was będę tym zanudzać.
Czekam na Waszą opinię dotyczącą rozdziału.
Kocham Was ♥
Jak podoba Wam się rozdział?
Szczerze, to chciałam, aby wyszedł taki bardziej romantyczny, ale mi się nie udało. Zrobiłam go jakiś taki bardziej szalony xD, no cóż, nic na to nie poradzę.
Chciałam już nawet zamieścić tutaj pocałunek, ale wymyśliłam coś całkiem innego :) Tak wiem, jestem zła :)
Zdradzę Wam, że następny rozdział pojawi się we wtorek, albo środę i będzie to jeden z ostatnich rozdziałów, przed pewnym wydarzeniem, które zmieni relacje chłopaków. Dalej Wam nie zdradzę czy na lepsze, czy na gorsze :)
A jak Wam mijają wakacje?
Mam nadzieję, że dobrze.
Ja dzisiaj pierwszy raz się opalałam w tym roku ( muszę przyznać, że jestem jedną z osób, które ciężko zaciągnąć na słońce) Ale moja babcia rozłożyła basen i nie mogłam nie skorzystać itd... Tak jakoś samo wyszło, że leżałam na materacu i się opalałam ;)
Ale co Was będę tym zanudzać.
Czekam na Waszą opinię dotyczącą rozdziału.
Kocham Was ♥
dum, dum, dum !
OdpowiedzUsuńOTO JA I MÓJ NIEOGARNIĘTY KOMENTARZ !
Odbija mi, bo za dużo na słońcu byłam, ale musiałam zbierać ogórki (uroki mieszkania na wsi -.-)
Nad basenikiem się leży ! No takim to dobrze xD
A co do rozdziału, to ... NIESAMOWITY !
Ten moment kiedy sobie oboje płaczą taki Awww *.*
Ale ja nie mogę się nie śmiać, bo cały czas jak czytam o Harrym to przed oczami mam baletnico-wróżkę i się śmieję.
hahahahahahahaha
Sorki, już ogarniam.
Następny mówisz wtorek, środa... JAK JA MAM WYTRZYMAĆ TYLE CZASU ??!!?!?!?!!?! xD
Dobra, kończę, bo jestem przerażona tym co ja tu napisałam.
Wstyd mi za siebie.
Kocham Cię,
Twój,
Harry ♥
Piękny ;3
OdpowiedzUsuńSądziłam, że bedzie jakis pocałunek w deszczu, ale też było fajnie.
Czekam na next :*