sobota, 12 lipca 2014

12 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   Życie nigdy nie jest całkowicie przepełnione szczęściem. Przychodzi okres w życiu, kiedy zaczyna się wszystko pieprzyć. Pewne tajemnice wychodzą na jaw. Dowiadujesz się o tym od przypadkowych osób. Słyszysz słowa w które chcesz nie wierzyć, jednak nie potrafisz. To chyba najbardziej boli. Boli to, że wierzysz całkowicie obcym osobą, niż najbliższym. Tracisz zaufanie do ludzi, którym zawsze wierzyłeś, które kochałeś. To boli, to tak cholernie boli.

   Najbliżsi zawodzą i nie jesteś w stanie nic z tym zrobić. Kłamią w żywe oczy, biorąc Cię za głupca i myśląc, że uwierzysz w każdą bajeczkę wyssaną z palca. Większość ludzi uważa, że miłość jest czymś pięknym, wyjątkowym, a nikt nie pomyślał o tym, że może przynieść zgubę i cierpienie. Cierpienie tak wielkie, że wszystko przestaje mieć sens. Zalewasz się łzami myśląc o tym, co źle zrobiłeś, w czym zawiniłeś. Szukasz przyczyny. Obwiniasz za to wszystko siebie, chodź dobrze wiesz, że nie mogłeś mieć na to wpływu.

   Tak było ze mną. Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś mnie zrani, że będę cierpieć przez jedną osobę, która zabawiła się mną jak kot myszką. Chyba za bardzo wierzyłem w to, że życie jest takie idealne, piękne, że wszyscy ludzie pomagają sobie nawzajem. Myślałem, że na świecie nie ma takiego czegoś jak kłamstwo.  Nie wiem co się wtedy ze mną działo. Byłem za bardzo skupiony na swoim idealnym życiu, że nie mogłem uwierzyć w to, że kiedyś może się spieprzyć. Smutek wypełnił całe moje ciało, a ja nie walcząc poddałem się i pozwoliłem się opanować niekończącym się cierpieniem. Czułem się bezbronny i taki słaby. Każdy mógł mnie zniszczyć jeżeli tylko chciał. Płacząc z własnego nieszczęścia przypominałem sobie wspaniałe chwile. To było najgorsze, co mogłem robić. Szczęście, które czułem wtedy przez kilka dni odeszło w zapomnienie. Byłem zdruzgotany. Starałem się nie dopuszczać do siebie myśli, że zostałem zraniony. Chciałem zacząć normalnie funkcjonować, ale nie mogłem. Rozpacz zawładnęła moim ciałem i poddałem się jej jeszcze bardziej cierpiąc.

   Zapowiadał się całkiem normalny dzień. Gdy się obudziłem zauważyłem, że obok mnie nie ma Lou. Odruchowo spojrzałem za okno i zauważyłem, że nie zapowiada się najlepszy dzień. Słońce, które było jeszcze wczoraj zniknęło gdzieś, a na jego miejsce pojawiły się chmury. Rozejrzałem się za Lou. Zobaczyłem zapalone światło w łazience, więc przekonałem się, że stroi się właśnie przed lustrem. Zaśmiałem się pod nosem i sięgnąłem po swoją komórkę. Niestety nie zastałem żadnej wiadomości. Postanowiłem zadzwonić do Emily, która obiecała mi, że dziś rano się odezwie. Zadzwoniłem. Jeden.. drugi… trzeci… czwarty sygnał, ale nikt się nie odezwał. Spróbowałem znowu, jednak otrzymałem ten sam rezultat.  To naprawdę było dziwne. Moja dziewczyna powinna odebrać, tym bardziej, że wiedziała, że będę do niej dzwonić.

   Siedziałem z telefonem w ręce jakby oczekując tego, że Emily zaraz odzwoni. Już nawet Louis wyszedł z łazienki. Przyjrzał mi się uważnie i zdziwiony zapytał:

- Harry, wszystko w porządku?

   Otrząsnąłem się z zadumy.

- Nic się nie stało.- odpowiedziałem i wymusiłem uśmiech.
- A teraz odpowiedz mi prawdę.- poprosił Louis siadając obok mnie na łóżku.
- Emily miała zadzwonić, ale tego nie zrobiła. Boję się, że coś się stało.- przyznałem i spuściłem głowę. Jednak szybko ją podniosłem i spojrzałem w oczy Tomlinson’a, które w tamtym momencie jakby się rozjaśniły. Nie wiedziałem co to mogło oznaczać. Teraz już wiem doskonale.
- Niepotrzebnie się martwisz.- powiedział i klepiąc mnie po plecach wstał.

   Louis miał rację. Niepotrzebnie się martwiłem. Tomlinson wyrwał mnie z moich rozmyślań i kazał mi się przebrać.  Tak też zrobiłam. Jakoś się ogarnąłem. Przemyślałem całą sprawę i uznałem, że po prostu za bardzo się przejmuję. Podziękowałem Lou za wsparcie i mogliśmy zejść na śniadanie.

   Zaskoczyło mnie to, że kanapki były już przygotowane. Na stole znaleźliśmy kartkę. ,,Musiałam pilnie wyjść. Wrócę wieczorem’’. Wiadomość była zostawiona przez babcię Lou. Uśmiechnąłem się pod nosem ciesząc z tego, że będę mógł cały dzień samotnie spędzić z Tomlinson’em i nikt nas nie będzie obserwował. To tak, jakbym dostał pozwolenie na to, aby przytulać się do Lou. Byłem szczęśliwy! Nawet zapomniałem o Emily.

   W ciszy, która nie była krępująca zjedliśmy śniadanie. Później sprzątnęliśmy po sobie i uzgodniliśmy, że obejrzymy film. Oczywiście przygotowaliśmy sobie popcorn i już mieliśmy zasiadać przed telewizorem, gdy Lou coś sobie przypomniał.

- Miałem iść do łazienki.- przyznał skrępowany, a na jego policzki wkradł się rumieniec.
- Jasne.- odpowiedziałem i zająłem się puszczaniem filmu. Oczywiście dałem pauzę, aby Louis mógł obejrzeć go od początku.

   Po chwili mój przyjaciel uradowany wrócił i mogliśmy w spokoju oglądać film.

   Jednak zaraz na początku przypomniało mi się coś, co powinienem już dawno zrobić. Miałem zobaczyć, czy Emily czasem do mnie nie dzwoniła. Zastopowałem film, przeprosiłem Lou i poszedłem  do naszego pokoju wręcz rzucając się na komórkę.  Wiem, że nie powinienem przerywać filmu, ale myśl tego, że moja dziewczyna nie odebrała ode mnie rano telefonu zaczęła mnie dręczyć. Musiałem sprawdzić, czy się już odezwała i czy na pewno wszystko w porządku.

   Zobaczyłem tylko jedną nieodebraną wiadomość. I to od nieznanego numeru. Byłem bardzo zaskoczony.
   Patrzyłem na telefon zastanawiając się , czy aby na pewno przeczytać otrzymaną wiadomość. Moje przeczucie mówiło mi, abym tego nie robił, jednak chciałem się dowiedzieć, co tam było napisane. Przełamałem się i otworzyłem SMS'a. A jednak moje przeczucie mówiło mi dobrze. Ta wiadomość zniszczyła moje wakacje i jeszcze bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu, że moje życie się zmienia, i ja się zmieniam. Tylko, że wtedy nie wiedziałem, czy na lepsze czy na gorsze.

   Moje ręce zadrżały, a w oczach zebrały mi się łzy. Po głowie chodziły mi słowa SMS'a: Twoja dziewczyna Cię zdradza. Widziałem ją wczoraj z kimś innym.

   Musiałem poczekać, aż słowa do mnie dotrą. Nie mogłem uwierzyć w treść tego SMS'a. Nie wiem, czy mogłem wierzyć nieznanemu nadawcy, ale byłem zbyt łatwowierny. Sam Louis nauczył mnie, abym zaufał ludziom i nie mogłem od razu stwierdzić, że moja dziewczyna mnie zdradza. To byłoby nie w porządku. Jedne słowa nie mogły przekreślić tego wszystkiego. Jednak mimo iż nie wierzyłem, to te słowa chodziły mi po głowie. Nie mogłem się ich pozbyć. A co, jeżeli było to prawdą? To w takim razie ile czasu mnie okłamywała? Ile czasu bawiła się mną? Ile żyłem w takim kłamstwie?

   Nagle drzwi się otworzyły, a mój wzrok przeniósł się na Lou, który stanął w drzwiach.

- Harry, wszystko w porządku?- zapytał i spojrzał na mnie nieufnie.

   Nerwy wzięły górę. Nie wytrzymałem napięcia. Nie było mnie nawet stać na to, aby się odezwać. Po prostu wyciągnąłem rękę z komórką w stronę Tomlinson'a i pozwoliłem mu na to, aby przeczytał tego SMS'a.

- Och, Hazza.- powiedział tylko i mnie przytulił.
- Jak ona mogła mi to zrobić?- zapytałem.
- Harry. Myślisz, że ona naprawdę byłaby do tego zdolna? Wierzysz jakimś głupim słowom?
- To nie jest tak, że wierzę. Po prostu boję się, że to może być prawda.- przyznałem i wybuchłem płaczem. Tylko tak mogłem poradzić sobie z moją bezsilnością.
- No już. Ciii...- jeszcze mocniej pozwolił mi wtulić się w siebie. Próbował mnie uspokoić. Chyba nie chciał widzieć, ani słyszeć, jak płaczę, jak bardzo cierpię.
- A ty wierzyłbyś w to?- zapytałem.
- Och, Harry. Ja...- zaciął się, jakby układając odpowiedź. Nie musiałem na niego spojrzeć, a już wiedziałem, że próbuje mnie okłamać. Tylko, że dobry i miły Louis nie potrafił kłamać.
- Powiedź mi prawdę.- zażądałem.
- To nie jest tak, że chcę cię pogrążyć jeszcze bardziej, ale nie potrafię cię okłamać.- przyznał jakby zawiedziony.- Widziałem ją ostatnio z jakimś chłopakiem w centrum handlowym. Myślałem, że to jest jej kuzyn, albo ktoś z rodziny. Może kolega. Wierzyłem jej, że to nie jest jej chłopak. A to mogło okazać się prawdą.

   Gdy usłyszałem te słowa jeszcze bardziej się rozpłakałem. Czyli wszyscy wiedzieli, że ona szlaja się z kimś, natomiast ja nie zauważyłem nic? Boże, jaki ja byłem głupi i bezmyślny.

   Nagle wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Nie odebrała ode mnie rano, ponieważ może spędziła noc ze swoim nowym chłopakiem, albo ma już dość okłamywania, bądź bała się, że palnie coś głupiego i zorientuję się, że znalazła sobie kogoś innego? Jednak gdyby miała chodź trochę odwagi, przyznałaby się do tego, a nie ukrywała to przed całym światem. Przecież zrozumiałbym, że już mnie nie kocha. Wiem, że cierpiałbym, ale to byłoby lepsze rozwiązanie niż ciągłe okłamywanie mnie.

- No już. Cichutko…- spróbował pocieszyć mnie Louis. Jednak to było na nic.

   Tomlinson musiał posunąć się do innych metod, aby mnie uspokoić. Pozwoliłem mu się wyrwać z mojego uścisku. Ten kazał mi się położyć na łóżko. Przykrył mnie dokładnie kołdrą i sam ułożył się obok mnie. Bez pozwolenia położyłem swoją głowę na jego torsie. Rękę ułożyłem na jego brzuchu i przysłuchiwałem się bicia jego serca, które w jakiś sposób mnie uspokajało. Lou zaczął bawić się moimi włosami. Zawijał sobie pojedyncze loki na palec i jeszcze bardziej je kręcił. Później gdy znudziła mu się ta czynność przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa i zaczął kreślić nieokreślone kształty na moich plecach.  W końcu uspokoiłem się tak bardzo, że zachciało mi się spać. Tomlinson najwidoczniej też był zmęczony, ponieważ oboje w tym samym momencie zasnęliśmy.

   Obudziłem się 2 godziny później. Spojrzałem w górę i zobaczyłem szeroko otwarte oczy mojego przyjaciela. Uśmiechnąłem się do niego słabo i ponownie się wtuliłem.

- Może dokończymy film?- zaproponował Louis.
- Możemy.- przyznałem.

   Wydostałem się spod kołdry i z opuszczoną głową zszedłem do salonu. Usiadłem smutny na sofie. Po chwili poczułem coś miękkiego na moich plecach. Zobaczyłem koc, a później Louis’a, który siadał obok mnie. Otuliłem nas obu kocykiem i zaczęliśmy oglądać film. Musieliśmy puścić go od początku, ponieważ żaden z nas nie pamiętał co stało się wcześniej. Mój przyjaciel pozwolił mi się wtulić w siebie. Po chwili jednak zmieniliśmy pozycję. Lou usiadł na skraju sofy, a ja położyłem swoją głowę na jego kolanach.

   Tomlinson oglądając film głaskał moje loki. Bardzo mi się to podobało  więc nie chciałem, aby przestał. Jednak po chwili przestałem czuć jego dotyk. Na szczęście szybko to się zmieniło. Louis ułożył swoją rękę na moim brzuchu, a drugą przejechał po moim policzku delikatnie dotykając moich ust. Spojrzałem na niego i przekonałem się, że nie patrzy już na film, tylko na mnie. Uśmiechnąłem się do niego.

   Louis nachylił się nade mną. Już wydawało mi się, że złoży pocałunek na moich ustach, kiedy ominął mnie i pocałował mój rozgrzany policzek. Zawstydził się lekko. Nie mogłem na to patrzeć, więc podniosłem się i tym razem ja złożyłem pocałunek na jego obu policzkach, a później na nosie i jeszcze na czole.

- Za co te pocałunki?- zapytał Louis.
- Za to, że jesteś.- powiedziałem i uśmiechnąłem się.


Witajcie!
Jak podoba Wam się rozdział?
Ja szczerze muszę przyznać, że jest to jak na razie mój ulubiony rozdział.
Jestem bardzo zła?
Nie martwcie się. Jeszcze wszystko wróci do ''normy''. Można tak powiedzieć.
Hmmmm... Muszę przyznać, że zostały jeszcze jakieś 3- 4 rozdziały i nasi kochani chłopcy pojadą do domu :)
Najlepszy będzie ostatni dzień. Już nie mogę się doczekać, aż go opublikuję. Będę musiała jeszcze trochę wytrzymać.
Otóż ostatniego dnia relację chłopaków troszeczkę się zmienią :) Odbędą poważną ''rozmowę''. Nie zdradzę wam, czy to dobrze, czy źle. Mam nadzieję, że Was tym zaskoczę :)

Bardzo chciałabym podziękować Marcie, która zrobiła mi świetny nagłówek :) Żadne słowa nie wyrażą tego, jak bardzo jestem Ci wdzięczna. 
Dlatego z tej okazji rozdział z dedykacją dla Mery!

No to chyba na tyle.
Do następnego.
Kocham Was!


3 komentarze:

  1. Zgadzam się z tobą- nagłówek boski ♥
    Emily... ehh... czemu mam wrażenie, że Lou ma coś wspólnego z tym SMS-em i z tym że ona nie dzwoni ? Ale to tylko moja dziwna logika xD
    Co tam dalej...
    Buziaki ♥ awwww ♥
    Też nie mogę się doczekać aż opublikujesz ostatni dzień przed ich powrotem, zaciekawiłaś mnie :)

    Weny Skarbie ♥

    Musimy umówić się na Skype.

    Kocham Cię LouLou,
    Twój
    Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. super- diana

    OdpowiedzUsuń
  3. Super nagłówek, ale rozdział jeszcze bardzej super!
    Te wszystkie Larry Moments ♥___♥
    Najbardziej mi sie jednak podoba jak to wszystko odpisujesz ;3
    Aa no i najlepsza scena jak ogladali film :D
    Tak w ogóle to dodałam twojego bloga do zakładki na moim blogu http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/p/linki.html?m=1

    I zapraszam cię na mojego bloga o... blogach xD http://blogowy-poradnik.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń