sobota, 31 maja 2014

06 - It's Only Your Shadow, Never Yourself

   I pomyśleć, że kiedyś nie zauważyłem tego, jak dogadujemy się z Louis’em. Teraz byliśmy ja bratnie dusze.

   Przyjaciel to ważna osoba w życiu. Może jeszcze zbyt dobrze nie poznaliśmy się z Louis’em, ale już czułem, że mogłem mu zaufać. Mogłem obdarzyć go swoimi najskrytszymi sekretami, a on z pewnością nikomu nie powtórzyłby ich. Byłem tego pewny. Los chciał, abyśmy się spotkali. W końcu udało mi się jego jakoś bardziej poznać. Po jakiejś części byłem wdzięczny losowi, że dał nam taką szansę. Miałem nadzieję, że będzie między nami dobrze. Cieszyłem się. Byłem szczęśliwy i spełniony. Sądziłem, że moje życie będzie teraz idealne, dopóki wszystko nie zaczęło się pieprzyć. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka…

   Jednak nie żałowałem niczego, żadnego czynu, gestu, słowa, do jakiegoś czasu. Gdyby się dało, cofnąłbym czas, tylko jak mógłbym odwrócić bieg historii? Przeznaczenia nie można oszukać, więc to byłoby na nic.

- Jesteśmy już na miejscu?- zapytałem Louis’a gdy zauważyłem, że wjeżdżamy przez potężną bramę i zatrzymujemy się na jakimś placu.
- Tak.- przyznał.- To właśnie tutaj mieszka moja babcia.- uśmiechnął się do mnie i gasząc silnik wysiadł z samochodu. Zrobiłem to samo i po chwili obaj znaleźliśmy się przy bagażniku.

   Rzuciłem okiem na piękny marmurowy dom w odcieniu beżu. Był dwu poziomowy, a może i nawet trzy, jeżeli liczyć by potężny dach. Okna były masywne, wyglądały jak z bajki. Na pierwszy rzut oka można byłoby pomyśleć, że rodzina, która mieszka w tym potężnym i pięknym domu jest strasznie bogata. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej zachwycił mnie dach, który wyłożony był brązowymi płytkami. On tak bardzo pasował do tego wszystkiego. Nigdy nie uwierzyłbym, że w tym domu mieszka samotnie starsza pani. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić.

- I co myślisz o mieszkaniu mojej babci?- zapytał Lou wyciągając nasze walizki z bagażnika.
- Jeżeli powiesz mi, że ty też tak mieszkasz, to jestem jakimś zwierzęciem.- nie wiem, dlaczego tak powiedziałem. Samo jakoś tak wyszło.
- A więc cześć myszko.- zaśmiał się Louis. Spojrzałem na niego zszokowany.- Wybacz, ale ja również mam taki dom.- uśmiechnął się mój przyjaciel.
- Jaja sobie robisz?- zapytałem z otwartą buzią.
- Nie.- odpowiedział mi i ruszył ze swoimi walizkami ku mahoniowym drzwiom.

   Stałem jeszcze chwilę zastanawiając się nad tym co powiedział. Po chwili go dogoniłem.

- Dlaczego nazwałeś mnie myszką?- zapytałem.
- No powiedziałeś, że jeżeli ja też mieszkam w tak urządzonym domu, to będziesz jakimś zwierzęciem.- zauważył Lou. Dopiero wtedy to zajarzyłem. Nie, ze mną było już naprawdę źle. Zapomniałem, że wcześniej to powiedziałem. Ok, nie przemyślałem tego.
- Ale dlaczego akurat mysz?- zapytałem go.
- Wolisz być orangutanem?- zaśmiał się.
- Nie, może być mysz.- przyznałem mu rację.

   Nie mając wyjścia ruszyłem za nim. Wziąłem swoje walizki i podążałem jego drogą. Weszliśmy do mieszkania i od razu przywitała nas woń ciasta. Zaczynało mi się tu podobać, chodź nagle zrobiłem się głodny.

   Gdy weszliśmy do przedpokoju szczęka mi opadła z wrażenia. Dosłownie. Podłoga i ściany wyłożone były błyszczącymi kamieniami, które z pewnością musiały być drogie. Sufit był podwieszany z małymi lampkami ułożonymi w równych odstępach od siebie. Po prawej znajdowała się mała garderoba gdzie można było zostawić swoją kurtkę lub sweter. Jednak nie skorzystałem z tego, ponieważ nie miałem niczego takiego na sobie.

- Jak wrażenie?- zapytał Louis. Wiedziałem, że czuł z tego powodu wielką satysfakcję. Zresztą, jakbym był na jego miejscu, to zachowywałbym się dokładnie tak samo, albo i jeszcze gorzej. Przecież byłem zdolny do wszystkiego.
- Muszę częściej jeździć z tobą na wakacje.- zaśmiałem się.
- Ej, bo uznam, że mnie wykorzystujesz.- również się zaśmiał.

   Lou poprowadził mnie w głąb mieszkania i weszliśmy do salonu. Kolejna dawka zachwytu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to wielkość tego pomieszczenia i żyrandol, który wisiał na śnieżnobiałym suficie. Małe bladoróżowe perełki odbijały światło które wpadało przez już wcześniej wspomniane przeze mnie wielkie okna. W środku wyglądało to jeszcze lepiej. Później moją uwagę przykuł wielki kominek znajdujący się zaraz naprzeciw wejścia. Podłoga była wyłożona ciemnymi panelami, a ściany zostały pomalowane na jasny szary. Na środku stał zgrabny szklany stoliczek, a przy nim śnieżnobiała sofa i dwa fotele. Naprzeciw wisiała wielka plazma. Nigdy nie sądziłem, że rodzina mojego przyjaciela jest tak bogata.

   Dopiero gdy usłyszałem gruby i zdecydowany głos zauważyłem staruszkę, która zbliżała się w naszym kierunku. Po chwili Louis wpadł w jej ramiona. Miło było patrzeć jak się ściskają. Musiała ich łączyć wielka więź. Więź, której ja w tamtym momencie nie rozumiałem. Musiałem poznać pewne tajemnice, aby to zrozumieć.

- Dzień dobry.- odezwałem się. Babcia puściła swojego wnuczka i spojrzała na mnie. Jej uśmiech na twarzy jeszcze bardziej się powiększył.
- Dzień dobry.- uśmiechnęła się.- A więc to ty jesteś Harry.- nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ chyba nawet na to nie czekała. Mówiła dalej.- Louis dużo mi o tobie opowiadał.- posłałem pytające spojrzenie mojemu przyjacielowi, który tylko się uśmiechnął.- No nie powiem, słodziak z ciebie. Jesteś jeszcze przystojniejszy niż w opowiadaniach mojego wnusia.- powiedziała babcia Louis’a z uśmiechem i chwyciła moje policzki, które zaczęła tarmosić. Ej no, tak nie można! Jednak nie zamierzałem się sprzeciwiać.
- Babciu.- zwrócił jej uwagę mój przyjaciel i dopiero wtedy starsza kobieta mnie puściła.
- Oboje jesteście tacy chudzi. Trzeba was podtuczyć.- zaśmiała się.
- Możemy iść do pokoi?- zapytał jej wnuk.
- Jasne, ale za chwilę przyjdźcie, bo upiekłam ciasto.- poinformowała nas.

   Tak bardzo miałem ochotę na to ciasto, że już chciałem go skosztować. Jednak na chwilę musiałem powstrzymać mój apetyt.

   Louis pociągnął mnie za sobą i weszliśmy po schodach na pierwsze piętro. Wszystko było tu tak pięknie urządzone. Aż byłem ciekaw kto to wszystko urządzał i dobierał takie świetne kolory. Przecież tutaj wszystko ze sobą współgrało. Ktoś naprawdę miał świetny gust i podejrzewałem o to babcię Louis’a.

- Harry, teraz mam dwie propozycje, albo śpimy w dwóch innych pokojach, albo w jednym. Decyzja należy do ciebie.- powiedział Louis. Spojrzałem na niego i zacząłem się zastanawiać. Jednak po chwili wiedziałem co odpowiedzieć.
- Nie miałbyś nic przeciwko, jeżeli spalibyśmy w jednym pokoju?- zapytałem.

   Głupio mi było być samemu w pokoju. A co, jeżeli obudziłbym się szybciej? Co bym ze sobą zrobił? Z pewnością nie wyszedłbym z pokoju, bo bałbym się, że jeszcze kogoś obudzę i już nie będzie tak miło. A co jeżeli będę spał dłużej niż inni? Jeszcze spóźniłbym się na śniadanie, albo coś w tym stylu i wyszedłbym na śpiocha. A tak, jak wstanę, będę mógł zobaczyć, czy Lou jeszcze śpi, czy może się obudził. Tak, lepiej jeżeli będziemy spać w tym samym pokoju. Będę miał pewność co wtedy zrobić.

- Ok. To może zajmiemy pokój gościnny.- uśmiechnął się do mnie i ruszył, a ja podążyłem za nim.

   Louis poprowadził nas do końca korytarza, po czym weszliśmy do jednego z pokoi. Zobaczyłem ogromne łóżko, ściany koloru jasnej czerwieni, brązowy dywan na podłodze. Dość potężny klosz na białym suficie. Jeszcze garderobę i mały stolik, przy którym stały dwa pufy.

- To tutaj będziemy mieszkać przez miesiąc?- zapytałem niedowierzając.
- Tak. Myślę, że jakoś ze sobą wytrzymamy.- zaśmiał się Louis. Oczywiście zacząłem śmiać się razem z nim.
- Mam nadzieję, że tak.- przyznałem. Chodź szczerze w to nie wierzyłem. Chociaż jak się lepiej poznamy, to może jakoś się dogadamy. Tak w sumie to już dobrze się dogadywaliśmy, ale mieliśmy odmienne charaktery i to mnie przerażało.
- Dobrze, poczekaj chwilę. Muszę przynieść materac.- poinformował mnie Lou.
- Jaki materac?- zapytałem ciekawy.
- Dla jednego z nas. Nie ma tutaj dwóch łóżek.- zauważył Louis, a ja przyznałem mu rację.
- Ok, to ja będę spać na materacu.- przyznałem. Dla mnie to było dziwne, jeżeli Tomlinson nie spałby na łóżku. W końcu to on był tutaj gospodarzem.
- O nie, nie pozwolę na to.- zaprotestował.- Ty tutaj jesteś gościem. Nie możesz spać na materacu.

   I tak zaczęła się nasza kłótnia. Spieraliśmy się, kto ma spać na materacu, a kto nie. Teraz, jak patrzę na to z tak wielkiej perspektywy czasu sądzę, że było to dziecinne zachowanie z naszej strony. No ale my już na zawsze tacy pozostaniemy. Już zawsze będziemy zachowywać się jak dzieci. Z tego nie da się już nas wyleczyć.

- Louis, a może spalibyśmy w jednym łóżku?- zaproponowałem. Sam nie wiedziałem skąd mi się to wzięło.- Nie dojdziemy do porozumienia. Będziemy się spierali, aż któryś z nas nie odpuści, a oboje jesteśmy bardzo uparci. Nie miałbyś nic przeciwko, jeżeli spalibyśmy w tym samym łóżku?
- Nie. A ty masz coś przeciwko? W końcu jesteśmy przyjaciółmi, spanie w jednym łóżku o niczym nie świadczy.- przyznał i posłał mi lekki uśmiech.
- Tak, masz rację. Nie miałbym nic przeciwko, jeżeli spalibyśmy w tym samym łóżku.- odparłem z bananem na twarzy.
- Cieszę się z tego powodu. To co, idziemy na ciasto do mojej babci?- zapytał.
- Jasne, a co będziemy robić później?
- Możemy iść do jakiejś knajpki, albo na dyskotekę. Tylko proszę, nie upijajmy się dzisiaj.- zaproponował.
- Zgadzam się na wszystko.

   I tak razem zajęliśmy sobie resztę dnia.  Poznałem dokładniej babcię Lou i musiałem przyznać, że była bardzo miłą kobietą. Świetnie się z nią rozmawiało i robiła pyszne ciasta. Jeszcze nigdy się tak nie najadłem. Po prostu nie mogłem przestać jeść! To było takie pyszne! Tak świetnie spędziłem czas w ich gronie. Czułem się, jakbym był u własnej babci, dlatego ani trochę się nie krępowałem. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Główne Lou musiał opowiadać, jak radzi sobie w życiu, czy ma dobre oceny w szkole. A mi bardzo przyjemnie się tego słuchało.

   Powoli zaczęło się ściemniać. Spojrzałem na Louis’a pytająco. W końcu mieliśmy iść do jakiegoś baru czy coś takiego. Louis musiał zrozumieć o co mi chodzi, bo dyskretnie przytaknął głową.

- Babciu, musimy się zbierać. Wrócimy około 22, dobrze? Chcemy się gdzieś wyrwać.- powiedział Lou.
- Dobrze wnusiu. Bawcie się dobrze.- zgodziła się.

   Nawet nie zauważyłem kiedy Louis wstał i stanął obok mnie. Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do przedpokoju. Założyliśmy buty i wyszliśmy.


Hello!
Jak tam u Was?
U mnie wszystko dobrze. 
Czuję się świetnie. Muszę się szczerze przyznać, że miałam pewne trudności z tym rozdziałem i wydaję mi się, że jest jakiś dziwny O.o Albo to ja jestem dziwna? Zresztą, nie ważne :)
Już Wam mogę zdradzić, że następny rozdział będzie taki trochę słodki... Jeżeli można to tak określić ;p
Akcja będzie działa się tylko pomiędzy Harry'm i Louis'em :D Ale nie martwcie się, do niczego nie dojdzie :) Jeszcze nie teraz. Musicie uzbroić się w cierpliwość :)) 
No to czekam na Wasze opinie.
Do następnego!

5 komentarzy:

  1. Hello LouLou ♥
    Rozdział jest taki AMAZING ! <3 WOW *.*
    Kłótnia o materac hue hue ! :) #NICELY
    " Oboje jesteście tacy chudzi. Trzeba was podtuczyć.- zaśmiała się." JAK W JASIU I MAŁGOSI !!!!! <3 HAHAHAHAAHAHA lmao
    Harry, skoro nie mogłeś przestać jeść 1 dnia, to jak będziecie wracać, to jak będziecie wracać to się do auta nie zmieścisz hehehe LOL

    Będzie słodko ? Awwww *.*
    Nie zwracaj na mnie uwagi, odbija mi dziś po całości :D

    Weny Skarbie :**

    Kocham Cię,
    Twój,
    Harry <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam 2 razy "to jak będziecie wracać" ....
      Mówiłam nie zwracaj uwagi na mnie :D

      Usuń
  2. Ten rozdział jest... jest... przecudowny !!! Nie mogę już się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej podoba mi sie Harry w wersji myszki xD zdecydowanie the best momen w tym rozdziale ;3
    Ogólnie caly rozdział fajny i ciekawy. Czekam na next i życzę weny ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. przepraszam, że to powiem, ale to Ty jestes dziwna nie rozdzial :D beda spac w jednym lozku? no, no :D cały rozdział był boski i bardzo mi się podobał. Nie mogę doczekać się kolejnego szczegolnie po Twojej zapowiedzi :D robi się coraz ciekawiej. Lubię to! mam nadzieje, ze kolejny dodasz szybciej! :D
    zapraszam na nowy na vertigo. ;)
    buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń