Czerwiec, 2014 r.
Tylko ja i ona. Jedna dusza w dwóch ciałach. Przeznaczeni sobie od
maleńkości. Dwie najbardziej zakochane osoby na świecie. Darzące się tak silnym
uczuciem, że nie da się go zniszczyć. Do czasu…. Nie wszystko zawsze idzie po
swojej myśli i czasem jakieś rzeczy się nie udają. Wtedy najczęściej ludzie się
załamują i od razu poddają. Przecież tak nie powinno być. Nie można odpuścić.
Nawet jeżeli jest już naprawdę źle, to nie należy odpuszczać. To oznaka tego,
że jesteś słaby. A słabość w dzisiejszym świecie oznacza to samo co łamaga. Tak
jest właśnie z ludźmi. Czasem załamują się i po prostu odpuszczają. Czy o to
tutaj chodzi? Nie! Przecież powinno spełniać się swoje marzenia, dążyć na
przód, nie zatrzymując się i na pewno nie spoglądając w tył. Nie można szukać
swoich niedociągnięć i słabości, bo to nic nie da. Czy to w jakikolwiek sposób
pomoże spełniać swoje marzenia? Wątpię.
A jak było to ze mną? Byłem ograniczony, pokonany. Kochałem ją nad życie
i nie widziałem niczego poza nią. Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. Może za
bardzo się w to wkręciłem? Nie, ja po prostu tak bardzo ją kochałem. Chciałem
spełniać swoje marzenia, ale nie sam, tylko z nią.
- Emily?- zapytałem. Leżeliśmy na moim łóżku i odpoczywaliśmy. Czułem
ciepło bijące od naszych ciał. Mógłbym nawet przysiąc, że słyszałem nasze serca
bijące w równomiernym tempie.
- Tak skarbie?- odpowiedziała mi pytaniem głaszcząc moje loki, które
zapewne były teraz w nie ogarze.
- Kocham cię.- przyznałem i ucałowałem jej nos. Spojrzała mi w oczy i
się uśmiechnęła.
- Ja ciebie też.
- To była najpiękniejsza noc w moim życiu.
- Jeszcze nigdy się tak dobrze nie bawiłam.
- Ja również.- zaśmiałem się.
Niestety tą błogą chwilę przerwał na mój dzwoniący telefon. Nie chciałem
odbierać, ale gdy zadzwonił już po raz kolejny zmusiłem się do tego, aby jednak
to zrobić. Tak dla świętego spokoju.
Z ledwością dosięgnąłem swojej komórki i przycisnąłem zieloną słuchawkę
nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Tak?- zapytałem.
- Harry? Masz wolną chwilę?- usłyszałem głos jednego ze swoich przyjaciół.
Wygląda na to, że miał do mnie ważną sprawę. Jednak dobrze, że odebrałem.
- Louis? Coś się stało?- zapytałem. To było troszkę dziwne, że akurat
do mnie dzwonił. Przecież nigdy tego nie robił.
- Mam do ciebie sprawę…- zaczął niepewnie, jakby nie był przekonany,
czy to aby dobry pomysł. To naprawdę było dziwne.
- Tak?
- Moglibyśmy się dzisiaj spotkać. Zależy mi na tej rozmowie.
- Jasne.- zgodziłem się.
Umówiliśmy się na godzinę, która każdemu z nas odpowiadała i się rozłączyłem.
Znów powróciłem do mojej błogiej chwili rozkoszując się towarzystwem
mojej dziewczyny.
Wyszedłem z domu. Ruszyłem cały czas zastanawiając się jaką sprawę ma do
mnie Louis. Zdziwiło mnie trochę to, że do mnie zadzwonił. Mimo, że
przyjaźniliśmy się dość długo, nie byłem z nim tak bardzo zżyty jak z resztą.
Najmniej ze sobą rozmawialiśmy, najmniej spotykaliśmy się. Tak właściwie to
nigdy nie byliśmy nigdzie tylko we dwoje. Albo całą paczką, albo wcale. Dopiero
teraz zorientowałem się, że tak naprawdę nie znamy się za dobrze. I pomyśleć,
że to przeoczyłem, że wcześniej tego nie zauważyłem. Nasza przyjaźń wcale nie
była przyjaźnią. My tylko ze sobą rozmawialiśmy, śmialiśmy się razem, żartowaliśmy,
ale co więcej? Jaki był jego ulubiony kolor? Nie wiedziałem. Wiedziałem tylko,
że miał siostry, kiedy się urodził, że był sam. A co więcej? W sumie to nic.
Nie znałem go. Nie znałem mojego przyjaciela.
Byłem ciekaw czy on również odczuwał to, co ja. Czy też zastanawiał się nad
tym, jak to między nami było, jaki ja byłem. Znał mnie lepiej niż ja jego? Wątpię. Byłem
osobą, która nie lubiła opowiadać zbyt dużo o sobie.
Po chwili znalazłem się w kawiarni, w której byliśmy umówieni. Niepewnie
rozejrzałem się po wnętrzu. Była to to samo pomieszczenie, w którym siedziałem
parę miesięcy temu z moją dziewczyną, gdy próbowała odciągnąć mnie od domu, aby
wszyscy mogli przygotować imprezę niespodziankę.
Gdy wszedłem do pomieszczenia, niepewnie się rozejrzałem. Próbowałem go
znaleźć. Na szczęście po chwili ujrzałem jego tył głowy. Wszędzie mógłbym go
rozpoznać. Postanowiłem, że zrobię mu kawał, tak jak to on robił wszystkim,
więc po cichu zakradłem się od tyłu i stanąłem za nim. Musiał nic nie zauważyć,
ponieważ nie spojrzał za siebie. Chyba
pierwszy raz udało mi się go wystraszyć. Będę miał co opowiadać innym.
Powoli przybliżyłem swoje usta do jego ucha i powiedziałem zdanie, które
zapamiętał na długo.
- Doprowadzę do twojej śmierci.
Podskoczył. Szybko odwrócił się w moja stronę i spojrzał na mnie z
pożałowaniem. Wystraszyłem go. O tak! Udało mi się! Kto by pomyślał, że ja -
Harry Styles nastraszę Louis’a Tomlinsona.
- Chcesz abym zawał dostał?- zapytał.
- Udało mi się ciebie wystraszyć.- zaśmiałem się i usiadłem naprzeciw
niego.
- Proszę cię, nie rób tego więcej. Zabijesz mnie.- również się do mnie
uśmiechnął.
Wtedy ujrzałem rząd białych zębów
i jego pełne usta, które aż prosiły się o pocałowanie. Boże, co ja wygaduję.
Style, ogarnij się! Nie możesz tak myśleć.
- Chciałbyś się czegoś napić? Ja stawiam.- zaproponował Louis.
- Jasne.- odpowiedziałem.- Może
być kawa.- posłałem mu uśmiech i patrzyłem jak odchodzi od stolika aby złożyć
zamówienie.
Nie wiem, co mnie skłoniło, ale popatrzyłem na jego tyłek. Kurwa, ale
był zgrabny. Że ja tego wcześniej nie zauważyłem. Idealny. Nawet Emily nie
mogła się takim poszczycić. Kurde, co się za mną dzieje?! Znów myślę o nim jak o dziewczynie.
Louis stanął przy barze. Odwrócił się do mnie i posłał mi uśmiech, który
oczywiście odwzajemniłem. Po czym złożył zamówienie. Gapiłem się w niego jak
głupi. Był moim przyjacielem od tak dawna, a dopiero teraz zauważyłem w nim tak
wiele atutów, jego dziewczęcą urodę, zgrabny nosek.
- Ymmm. Harry?- zapytał Lou. Dopiero teraz zauważyłem, że stoi przede
mną. Cały czas się na niego gapiłem. Czułem, ja do mojej głowy przypływa krew, a
policzki zarumieniły się ze wstydu.
- Tak?- zapytałem z nadzieją, że powtórzy to, co przed chwilą do mnie
powiedział.
- Pytałem się ciebie, dlaczego się tak na mnie gapisz. Jestem gdzieś
brudny czy co?- zapytał ciekawy.
- Nie. Po prostu się zamyśliłem i
tak jakoś wyszło.- uśmiechnąłem się nieśmiało i odebrałem moją kawę z jego rąk.
Siedzieliśmy na przeciw siebie sącząc małe
łyki pysznej kawy. Żaden z nas nie miał odwagi się odezwać. Nie wiem czym było
to spowodowane. Ja nadal próbowałem się opanować po mojej wpadce, a Louis
najwyżej chciał mi dać czas i z pewnością myślał o czymś zawzięcie.
- O czym chciałeś porozmawiać?- zagadnąłem w końcu. Nie potrafiłem
dłużej siedzieć w tej krępującej ciszy.
- Mam do ciebie sprawę.- przyznał Louis niepewnie.
- Mów o co chodzi.- chciałem go jakoś zachęcić, ponieważ zauważyłem,
że nie jest pewny czy aby mówienie mi o wszystkim to dobry pomysł.
- Zbliżają się wakacje, a to oznacza, że będę musiał wyjechać do
babci.- powiedział co chwilę się zatrzymując i zbierając w sobie słowa.
- Co mam z tym wspólnego?- zapytałem ciekawy.
- Mogę zabrać kogoś ze sobą. Wyjeżdżam tak co wakacje i zawsze się
nudzę. Pomyślałem sobie czy nie znaleźć by sobie jakiegoś towarzysza.-
przyznał.
- I chcesz zabrać mnie?- zapytałem zdezorientowany.
- Tak.- przyznał i spuścił głowę.
- Dlaczego akurat ja?- zdziwiłem się.
- Wiesz jaki jest Zayn. Z pewnością woli spędzić wakacje ze swoją
dziewczyną, tak samo jak Liam. A Niall? Proszę cię, nie wytrzymam z nim
miesiąca. Jego odpały doprowadzą mnie do załamania.- zaśmiał się.
- Masz całkowitą rację.-
uśmiechnąłem się.
Zastanawiałem się czy mam odmówić czy może przyjąć jego propozycję. To
prawda, że chciałem te wakacje spędzić z Emily, ale czy warto? Z przyjaciółmi
zawsze lepiej, a wakacje z moją dziewczyną oznaczały sklepy i inne wyjazdy, a
byłem typem człowieka, który wolał posiedzieć w domu.
- Wiem, że masz dziewczynę, ale
pomyślałem sobie, że tylko ty się na to zgodzisz.- uśmiechnął się nieśmiało.
Spojrzałem na jego twarz, zatrzymując się na czerwonych policzkach,
które zaróżowiły się z niewiadomego powodu. Wstydził się tego, że chce ze mną
jechać na wakacje? Chyba po prostu bał się, jak zareaguję. Później spojrzałem w
jego oczy i od razu tego pożałowałem. Zrobiłem błąd swojego życia, ponieważ
jego oczy były przepiękne, cudowne… Boże, skąd on takie wytrzasnął?!
- Louis…- zacząłem niepewnie. Co miałem w tej sytuacji odpowiedzieć?
Może powinienem przyjąć tę propozycję?
Zresztą, co mi szkodzi?
- Jeżeli nie chcesz, to nie. Pomyślałem jednak, że moglibyśmy się
bardziej poznać. Nie wiem czy też to zauważyłem, ale prawie się nie znamy.
Rozmawialiśmy kiedyś sami we dwójkę?- zapytał. Miał rację. Powinniśmy się
lepiej poznać. - Nie wiem dlaczego, ale zawsze trzymasz się na uboczu.
- Lou, już taki jestem. Nie lubię opowiadać o sobie.- przyznałem.
- To tak, jak ja.
- Wytrzymasz tam ze mną?
- Spróbuję.- zaśmiał się Louis.
- No dobrze. Masz rację. Powinniśmy się lepiej poznać. Pojadę tam z
tobą.- powiedziałem.
- Dziękuję.- uśmiechnął się
Louis.
Wstał od stołu i niepewnie się do mnie przytulił. Bardzo zdziwiły mnie
jego poczynania, ale nie protestowałem.
Gdybym wtedy wiedział, jak wyglądały te wakacje nigdy nie zgodziłbym się
na to. Wszystko rozegrałbym inaczej.
Witajcie!
Może zacznę od tego, że rozdział bardzo mi się podoba. Myślę, że nawet mi wyszedł. Chciałabym poznać Wasze zdanie :D A więc co o nim myślicie?
Tak jak zauważyłyście, Harry i Louis pojadą razem na wakacje. Nie będę zaprzeczać i od razu powiem Wam, że wiele się będzie działo :D
Na początku będzie niewinnie, fajnie, a później... Hmmm, sami zobaczycie :D
Jak myślicie, co takiego ciekawego może zdarzyć się na tych wakacjach?
Jak zareaguje Emily, gdy dowie się, że jej chłopak wyjeżdża z najlepszym przyjacielem?
Już od razu mogę Wam powiedzieć, że następny rozdział pojawi się albo w czwartek albo w piątek rano, bądź popołudniu, jeżeli mi się uda. Dlaczego nie dodam go w sobotę, tak jak poprzednie? Ponieważ nie będzie mnie w sobotę w domu :D
Ok, to chyba tyle.
No to do następnego.
Kocham Was!
Rozdział genialny :p
OdpowiedzUsuńMyślę, że Emily nie spodoba się to, że Hazz jedzie z Lou na wakacje.
Może się zdenerwuje, pokłócą się, zerwą ze sobą i Hazz pojedzie jako singiel ?
Albo nwm...
Zachowa się jak jakiś aniołek, jakaś święta i jeszcze się ucieszy ?
Nieeeeeeee.... Za dobra byłaby wtedy xD
Czekam na nn :D
Mwahhh ♥
Wakacje z Lou.. Ale fajnie! Harry zazdroszczę xD
OdpowiedzUsuńRozdział b. fajny. Na razie jest tak... zwyczajnie, ale akcja sie na pewno rozkręci ;D
Czekam na next. Życzę weny :)
Cudo *.* Oj już nie mogę się doczekać :)) Coś czuję, że ze sobą zerwą ;/ Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńo boże, jak dobrze, że się tak rozkręca! jestem mega ciekawa jak te wakacje będą wyglądały :D świetny rozdział, uwielbiam. <3.
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię na nowy rozdział na vertigo ;)
czekam z niecierpliwoscia na kolejny!
buziaczki ;*