Czasem nie zastanawiamy się jacy jesteśmy, czego tak naprawdę oczekujemy od życia. Wiele tajemnic ukrywamy przed samym sobą nie chcą się do tego przyznać, nawet nie chcąc o tym myśleć. Dopiero po latach wychodzą z nas jakieś sekrety, dziwactwa, które są dla nas czymś nowym. Czymś, czego nigdy się nie spodziewaliśmy. Dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy. Tak naprawdę to nigdy do końca siebie nie poznaliśmy. Czasem nie wiedzieliśmy o połowie rzeczy, które siedziały w nas głęboko, czekając na odpowiednią chwilę, aby się ujawnić. To mogły być jakieś zdolności, zainteresowania, albo kompletnie coś innego. Coś dużo poważniejszego, straszniejszego. Jak na przykład orientacja. Tak, dobrze czytacie. Czasem to pojawia się tak nagle. Ktoś cię zrani i już do końca nienawidzisz tej płci. Albo może stać się coś innego. Do końca tego nie wiadomo. Czasem zakochujesz się w osobie, o której nigdy nie pomyślałbyś jak o chłopaku, dziewczynie. To takie dziwne, a z drugiej strony bardzo ekscytujące, albo bolesne. Każdy w sobie ma coś innego i nie zawsze jesteśmy z tego zadowoleni, ale tego się nie wybiera, prawda?
Obudziło mnie chrapanie. Dość głośnie. Przewróciłem się na bok i ujrzałem Louis’a, która spał z otwartymi ustami. Odruchowo przygryzłem wargę. Ten widok był cudowny. Louis był przystojny, ale jak spał, to jeszcze bardziej mi się podobał. Boże, jak to zabrzmiało. Lou mi się podobał. Nie wiem dlaczego, ale zamarzyło mi się wtopić w jego czerwone wargi, które w tamtym momencie tak bardzo mnie kusiły. Musiałem się jednak powstrzymać. W końcu to chłopak. Do tego mój przyjaciel. Przecież nie mogę myśleć o nim w ten sposób.
Zrezygnowany opadłem na poduszkę, ale i tak nie mogłem już zasnąć. Ostrożnie, aby nie obudzić Lou podniosłem się z łóżka i podszedłem do okna. Zapowiadała się piękna pogoda. Słońce już świeciło i dawało swój blask. Ludzie mimo wczesnej pory chodzili już po ogrodach, albo spacerowali po chodniku. Niektórzy byli nawet w krótkich spodenkach. Czyli musiało być ciepło.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i usiadłem na parapecie. Przyglądałem się temu wszystkiemu. Zamierzałem to robić dopóki Lou się nie obudzi. Niestety nie wiedziałem czy jest śpiochem czy może rannym ptaszkiem. Sam byłem zaskoczony, że tak szybko wstałem. To chyba przez to, że nie byłem przyzwyczajony do tego łóżka, ale to nic. W ciągu miesiąca z pewnością się przyzwyczaję i będzie mi się coraz lepiej spało.
Nagle przypomniałem sobie o czymś. Wstałem i wziąłem swoją komórkę. Ponownie wróciłem na swoje miejsce na parapecie. Odblokowałem telefon i zdziwiłem się, ponieważ nie miałem ani jednej wiadomości czy nieodebranego połączenia. Przecież Emily miała zadzwonić. Najwidoczniej zapomniała albo stało się coś ważniejszego. Nie mogłem tego tak zostawić, więc napisałem SMS’a do niej: Cześć skarbie :* Co tam u Ciebie? xx Najwidoczniej zapomniała wczoraj do mnie zadzwonić, ponieważ od razu dostałem odpowiedź: Cześć :D U mnie wssystko dobrze. Właśnie leżę w Twoim łóżku :*. Zdziwiłem się. Co ona robiła w moim łóżku. Jak to? xx- napisałem. Nie zapominaj, że Gemma to moja przyjaciółka i zaprosiła mnie na noc. Postanowiłam zając Twoje łóżko. Na samo to zdanie się uśmiechnąłem.
Nie pisałem już więcej, Emily też się nie odezwała. Najwidoczniej dobrze się bawiła z Gemmą, więc postanowiłem im nie przeszkadzać.
Ponownie zapatrzyłem się na widoki za oknem. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Co ty taki szczęśliwy?- usłyszałem pytanie tuż przy moim uchu. Podskoczyłem ze strachu.- 1:1.- zaśmiał się Louis.
- Ach, to tak się bawimy?- zapytałem zły na samego siebie, że dałem się tak nastraszyć. To dokładnie ta sama sytuacja co wtedy w kawiarni, tylko teraz role się odwróciły.
- Możemy.- zaśmiał się Lou.
- Wiesz, że tego pożałujesz?- zapytałem z wielkim uśmiechem.
- Jakoś się ciebie nie boję. Wiesz o tym, że jestem królem dowcipu. Niczym mnie nie zaskoczysz.
- Jesteś tego pewien?
- No jasne.- odpowiedział Louis.
- A przewidzisz to?- zapytałem i szybko zeskakując z parapetu popchnąłem Lou na łóżko.
Usiadłem na niego i zacząłem go torturować, czyli łaskotać. Dowiedziałem się, że jednak mój przyjaciel na jakieś łaskotki, więc będę mógł za każdym razem w taki oto sposób się na nim mścić. Dobrze wiedzieć.
Louis nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Próbował się jakoś bronić, ale jedną z rąk chwyciłem jego ręce i ułożyłem je nad jego głową. Nie mógł się w taki sposób bronić. Na jego nogach siedziałem, więc też nie mógł nimi ruszyć. Właśnie w tamtej chwili dowiedziałem się, że jestem od niego silniejszy, co postanowiłem wykorzystać. Lou błagał mnie, abym przestał. Krzyczał, że już nie może. Oczywiście śmiał się przy tym. Chyba musieliśmy być bardzo głośno, ponieważ do naszego pokoju wparowała babcia Lou pytając się, czy aby coś się nie stało.
Zaśmiałem się i upadłem na Louis’a. On również nie potrafił się powstrzymać od śmiechu. Zapewnił swoją babcię, że wszystko jest ok i znów zaczął się śmiać. Pani Tomlinson wyszła zostawiając nas samych. Przez chwilę razem z Lou leżeliśmy na łóżku próbując opanować śmiech. Oczywiście ja nadal leżałem na nim. Mój przyjaciel nic mi na to nie odpowiedział, więc pomyślałem sobie, że mu to nie przeszkadza. Swoją twarz wtuliłem w jego włosy, a on swoje ręce położył na moich biodrach. Jednak musiałem nie być aż taki ciężki, ponieważ Lou nie prosił mnie, abym zszedł. Dobrze nam się leżało. Nawet przez chwilę pomyślałem, że mógłbym tak leżeć z Louis’em zawsze, ale po chwili skarciłem siebie za takie myśli.
Sturlałem się z jego ciała i ułożyłem się obok. Popatrzyłem na twarz Tomlinsona, która również zwróciła się w moim kierunku. Uśmiechnęliśmy się do siebie i patrzeliśmy sobie w oczy. Dla mnie nie było to nic dziwnego. Kochałem jego oczy i nie mogłem się napatrzeć. Chyba żaden z nas nie chciał przerywać tej chwili.
- Louis, w końcu musimy wstać.- zauważyłem.
- Jeszcze chwilę.- poprosił mój przyjaciel i wtulił się we mnie. Swoją głowę ułożył na moim ramieniu i tak leżeliśmy przez chwilę.
Żadnemu z nas nie przyszło do głowy, że może to dziwnie wyglądać. Nie myśleliśmy w tamtej chwili. Nie mieliśmy nic przeciwko, alby okazywać sobie aż tyle czułości. Nam nie wydawało się to dziwne. W końcu byliśmy przyjaciółmi. Czy przyjaciele od czasu do czasu nie mogą się do siebie poprzytulać? No ok, między chłopakami to strasznie dziwnie wyglądało, ale nie zastanawialiśmy się nad tym.
- Lou, musimy wstać. Twoja babcia będzie na nas czekać ze śniadaniem.- zauważyłem.
- Masz rację.- odparł zrezygnowany Tomlinson i wypuścił mnie za swoich objęć. Oboje usiedliśmy na łóżku i uśmiechnęliśmy się do siebie.
Na równo wstaliśmy i zaczęliśmy szukać czegoś na dziś.
- Na dworze jest ciepło.- przyznałem i wyciągnąłem krótkie spodenki z walizki, po czym wybrałem pasującą do nich bluzkę. Lou wybrał taki sam strój jak ja.
Uzgodniliśmy, że ja przebiorę się w łazience, a Tomlinson w pokoju i później razem się przygotujemy. Tak też zrobiliśmy. Ja zająłem łazienkę i ubrałem czyste ubrania. Zawołałem Lou, który również zdążył się przebrać i razem szczotkowaliśmy zęby i układaliśmy swoje włosy. Gdy już każdy z nas był gotowy, postanowiliśmy zejść na dół, na śniadanie.
- Dzień dobry.- powiedziałem do babci Louis’a. Wiedziałem, że widziałem ją wcześniej, ale wtedy nie powiedziałem jej nic na powitanie.
- Dobry babciu.- powiedział Lou.
- Witajcie skarby.
Wszyscy zajęliśmy miejsca przy stole i zaczęliśmy jeść. Oczywiście ja i Tomlinson co chwilę zerkaliśmy na siebie i się śmialiśmy.
- Mamy ci jakoś pomóc?- zapytał niespodziewanie Louis patrząc na swoją babcię.
- Jeżeli mogłabym prosić, to zrobilibyście mi zakupy?
- Jasne.- odpowiedział uradowany Lou, a ja i uznaniem przytaknąłem głową.
Gdy zjedliśmy śniadanie, to dostaliśmy listę rzeczy, które mieliśmy kupić i udaliśmy się do sklepu. Każdy z nas był w świetnym humorze. Mnie ani trochę nie przeszkadzało to, że musimy pomagać staruszce, zamiast szaleć. To chyba od tamtej pory nauczyłem się pomagać.
- Jak daleko jest tutaj sklep?- zapytałem Louis’a, który szedł obok mnie.
- Niedaleko. Za chwilę będziemy na miejscu.- odpowiedział posyłając mi szeroki uśmiech.
Lou miał rację. Do sklepu doszliśmy zaledwie po 5 minutach. Był to wielki market i żaden z nas się na nim nie znał, więc zapowiadały się długie zakupy, bo z pewnością będziemy mili problem z odnalezieniem wszystkich produktów. Jednak to nas nie zniechęciło. Potraktowaliśmy to jak dobrą zabawę. Zresztą dla Louis'a całe życie było jednym wielkim żartem, ale już mniejsza z tym.
Chodziliśmy między regałami i wkładaliśmy do koszyka odpowiednie produkty. Oczywiście kupowaliśmy tylko to, co musieliśmy. Trochę się przy temu wygłupialiśmy. No dobra, więcej niż trochę. Szaleliśmy. Opowiadaliśmy sobie kawały, albo komentowaliśmy niektóre sytuacje, które zauważyliśmy. To była dla nas świetna zabawa! Przynajmniej nie mogliśmy sobie zarzucić, że jesteśmy nudni, bo tego słowa nie znaliśmy.
Musiałem przyznać, że staliśmy się dobrymi przyjaciółmi.
- Harry, pomożesz?- usłyszałem nagle za swoimi plecami. Odwróciłem się na pięcie i zobaczyłem Louis’a, który nie potrafił dosięgnąć makaronu, ponieważ był za wysoko.- Jesteś wyższy.- przyznał mój przyjaciel.
- Jasne.- odpowiedziałem i się uśmiechnąłem.
Podszedłem do Lou i stanąłem za nim. Położyłem swoją rękę na jego ramieniu i wspiąłem się na palce, aby dosięgnąć do ostatniej półki. Moja klatka piersiowa dotykała jego pleców. Poczułem przyjemne ciepło w okolicach podbrzusza.
W końcu udało mi się dosięgnąć makaron i mogłem normalnie stanąć. Louis położył swoją rękę na moją, która nadal spoczywała na jego ramieniu i się do mnie odwrócił. Jeszcze tak blisko niego nie byłem. Najgorsze było to, że nie mogłem się ruszyć. Nie miałem siły, a przesunąć się o krok w tył i uniknąć tej sytuacji. Jego bliskość była dla mnie czymś bardzo ważnym. Wtedy pierwszy raz na serio pomyślałem, że mógłbym go pocałować i nie przeszkadzało by mi to, że jest chłopakiem. To co się stało, nigdy nie powinno mieć miejsca.
Dzieliły nas dosłownie milimetry gdy zorientowałem się, że stoimy w ciszy i patrzymy sobie w oczy. Odchrząknąłem i zrobiłem pół kroku w tył. Na więcej nie było mnie stać.
- Proszę, twój makaron.- powiedziałem i podałem Lou produkt. Louis jakby wybudzony z transu opuścił głowę i wziął mi z ręki moją zdobycz.
Dopiero wtedy zorientowałem się, że cały czas mnie trzymał. Szybko cofnęliśmy swoje ręce i przez chwilę staliśmy patrząc na podłogę, która w tamtej chwili stała się bardzo interesująca.
Jako pierwszy ruszyłem. Louis dotrzymał mi kroku i ponownie zaczęliśmy zakupy. Przez jakieś 10 minut było niezręcznie. Później już wszystko wróciło do normy. Na szczęście tego dnia już nie mieliśmy takiej sytuacji.
Witajcie!
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wcześniej, ale mam małe problemy z komputerem :(
Na szczęście udało mi się dodać rozdział.
Nie wiem jak Wam, ale mi rozdział bardzo się podoba.
Nie zdradzie Wam, co zdarzy się w następnym. Będzie to niespodzianką :)
No to czekam na Waszą opinię.
Do następnego.
Witajcie!
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wcześniej, ale mam małe problemy z komputerem :(
Na szczęście udało mi się dodać rozdział.
Nie wiem jak Wam, ale mi rozdział bardzo się podoba.
Nie zdradzie Wam, co zdarzy się w następnym. Będzie to niespodzianką :)
No to czekam na Waszą opinię.
Do następnego.
Aaaaaaaaaa uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńLouLou ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest taki asjfkjsdbfjsdf *.* Amazing ! <3
Słoooodko *.*
"Zresztą dla Lproblr całe życie było jednym wielkim żartem, ale już mniejsza z tym."
Mam małe pytanie... Czy tam nie ma błędu ? ;p
Przepraszam, że tak się zawsze czepiam ;(
Nie bądź na mnie zła ;(
Kocham Cię,
Twój,
Harry <3
Dobrze, że to zauważyłaś :)
UsuńTo się nazywa dodawanie rozdziału przez tablet. On nie akceptuje imienia Louis!
Nie zwróciłam uwagi na to, jak go dodawałam.
Hahaha. Znowu śmieje się sama z siebie.
Następnym razem się poprawie, obiecuje!
Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę.
Twój LouLou.
Głupio się czuję, bo tylko ja zwracam ci uwagę na błędy i jakieś tam niedopatrzenia ;(
UsuńE tam. Bardzo dobrze, że zwracasz na to uwagę. Przynajmniej już nie popełnię tego błędu ( mam taką nadzieję)
UsuńI tak czuję się głupio ;( Więcej nie będę ;(
UsuńProszę, Nie czuj się z tym głupio. Pomyśl sobie, że po prostu uważasz jak czytasz tekst. Później mamy się z czego pośmiać :)
Usuńcudowny! o matko. naprawdę baardzo mi się podobał. Lubię to, że akcja się rozkręca :D naprawdę uroczy ten rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego! pisz szybko! ja również uwielbiam Larry'ego, dlatego uwielbiam to opowiadanie ;p
OdpowiedzUsuńbuziaczki. ;)
O jejku *,* Jak zwykle przepiękny :3 Uwielbiam twoje opowiadania, a szczególnie to ^^. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń<3
Larry <<33 jejku ♥.♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!
Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale jestem zmęczona i idę spać. :*