Luty, 2014 r.
Śniła mi się Ona - Emily - mój największy skarb. Osoba, dla której budziłem
się rano i z chęcią ruszałem w nieznane. Dziewczyna, którą kochałem, która była
dla mnie natchnieniem. Darzyłem ją bezgraniczną miłością i bardzo jej ufałem,
może czasem nawet za bardzo. Byliśmy parą. Tylko ona i ja. Dwoje
najszczęśliwszych ludzi na tej ziemi. Nierozłączni. Było wiele osób, którzy nie
wierzyli w naszą miłość. Mnie po prostu się wydawało, że zazdrościli tego, że
mieliśmy siebie. Nie wiedziałem, o co im chodziło. Ja i Emily świetnie się
dogadywaliśmy. Oczywiście, że były między nami kłótnie, ale to zdarzało się bardzo
rzadko i od razu się godziliśmy. Chyba zostaliśmy stworzeni dla siebie.
Śniły mi się jej kasztanowe włosy, które opadały jej na ramiona. Nigdy
ich nie spinała, więc mogłem się nimi bawić. Byłem jedyną osobą, której na to
pozwalała. Miałem ten zaszczyt. Nie raz nakrzyczała na mnie, że wyrywam jej
włosy, ale z biegiem czasu sami się z tego śmialiśmy.
Śniła mi się cała ona. Jak zwykle w świetnym humorze, cała
rozpromieniona. Śmiała się do mnie. Widziałem jej filigranową figurę, smukłe
palce gładzące mój policzek i piękne piwne oczy w których można było się
zakochać i odpłynąć. Może uznacie, że przesadzałem, ale po prostu nie wiecie,
jak ta dziewczyna była dla mnie ważna.
Niestety pewna osoba nie pozwoliła mi na to, abym nadal rozkoszował się
widokiem mojej dziewczyny.
- Wstawaj Harry!- krzyknęła moja mama. Już nawet dzisiaj nie dadzą mi
spokoju!
- Jeszcze chwilę.- poprosiłem. Było mi tak fajnie leżąc w łóżku, że
nie miałem ochoty z niego wychodzić. Zamierzałem cały dzień spędzić pod kołdrą.
Czy to takie dziwne? Chciałem po prostu odpocząć od życia.
- Emily na ciebie czeka, a ty nie chcesz ruszyć dupy. Wstawaj!-
krzyknęła i bezprawnie pociągnęła moją kołdrę. Tak nie można! A co, jeżeli nie
ubrałbym bokserek?! Kocham moją mamę, ale czasem doprowadzała mnie do szału.
Traktowała mnie jak małe dziecko, a przecież byłem już dorosły. Anne była
wspaniałą kobietą, która poświęciła całe swoje życie, aby wychować mnie i
Gemmę, ale chyba zapomniało jej się, że jestem leniem.
- Już idę. Normalnie zero życia w
tym domu.- zaśmiałem się pod nosem i powoli zwlokłem się z łóżka. Usiadłem i
przetarłem moje zmęczone oczy. Budzą mnie w środku rana! Przecież to nie jest
fair!
No dobra, nie oszukujmy się. Nie byłem rannym ptaszkiem, a tak w sumie,
to właśnie był środek popołudnia. Rozleniwiłem się troszeczkę.
Ale miałem do tego prawo, prawda?
- Harry, wstawaj!- usłyszałem krzyk dochodzący ze strony drzwi. Od
razu poznałem ten przepiękny, aksamitny głos mojej dziewczyny.
- Ale miłe powitanie.- zaśmiałem się.
- Och.- zrezygnowana Emily podeszła do mnie i złożyła na moim policzku
krótki pocałunek.- Tak lepiej?- zapytała stając przede mną z założonymi na
piersiach rękami. Zawsze tak robiła, gdy była zniecierpliwiona.
- Taak.- przyznałem z uśmiechem na twarzy.
- Czy teraz mógłbyś łaskawie ruszyć dupę?- zapytała.
- Po co ten pośpiech?- odpowiedziałem jej pytaniem wstając z łóżka i
podchodzą do szafy, aby wybrać ubrania na dziś.
- Pozamykają nam najlepsze sklepy.- zauważyła.
- Co?- zdziwiłem się. Nie proszę, tylko nie to. Przesłyszałem się,
prawda? Nie lubiłem chodzić do sklepów. Jeszcze z nią? Czy wy wiecie, ile ona
potrafi siedzieć w jednym sklepie? To nie jest fajne! Tak bardzo tego nie
lubiłem. Jeszcze akurat dzisiaj musiała to sobie wymyślić! Przecież to jest MÓJ
dzień, a nie jej.
- Muszę iść?- zapytałem. Proszę, niech powie: nie.
- Tak. Nie masz innego wyjścia.- powiedziała triumfalnie.
- Na pewno?- upewniłem się.
- Tak.- odpowiedziała
zdecydowanie i wyszła z pokoju.
Kochałem ją, ale czasami chciałem uciec od niej daleko. Na przykład
dzisiaj. Nie uśmiechało mi się iść z nią. Czy ona nie może robić tego beze
mnie? Dzisiaj chciałem odpocząć. Nie wyobrażałem sobie, że w MÓJ dzień będę
musiał chodzić z Emily na zakupy. Miałem taki świetny humor, który w jednej
chwili się popsuł.
Czyli jednak nikt nie pamięta o moich urodzinach? Nawet dziewczyna i
mama również. Czułem się, jakby wszyscy o mnie zapomnieli. Byłem rozdarty od
środka. Nie pamiętają… Przecież ja zawsze kupowałem im prezenty, składałem
życzenia i pomagałem w przygotowaniu imprezy. A oni? Oni nie pamiętali. Ukuło
mnie to trochę w serce, ale postanowiłem się tym nie zadręczać. W końcu
spędziłem ekscytujący dzień z moją dziewczyną! Taaa, nie oszukujmy siebie. Nie
chciało mi się z nią wychodzić na te zakupy, ale nie mogłem odmówić, ponieważ obraziłaby
się na mnie, a tego nie zniósłbym. Przecież nie wytrzymam nawet jednego dnia
bez niej. Szalałem za nią, mimo tego, że ona nie zawsze okazywała mi swoją
miłość. Jednak wiedziałem, że z pewnością mnie kochała.
Zniechęcony wstałem z łóżka i biorąc przygotowane wcześniej ubrania
poszedłem do łazienki. Wykonałem poranną toaletę starając się to wszystko jak
najbardziej przedłużyć. Po prostu liczyłem na to, że moja dziewczyna się
rozmyśli i pójdzie beze mnie na te durne zakupy. Taka moja mała nadzieja.
Włosy idealnie ułożyłem i byłem gotowy. Ruszyłem białym korytarzem na
dół, gdzie z pewnością znajdowała się moja cała rodzinka łącznie z moją
dziewczyną. Na białych ścianach powieszone były fotografie, które przedstawiały
mnie wraz z mamą i siostrą. Na wszystkich byliśmy tacy szczęśliwi. Po prostu
idealna rodzina. Szkoda, że w rzeczywistości tak nie było. Ojciec zostawił mnie
gdy miałem 7 lat. Zostawił mnie, siostrę i załamaną mamę, która nie mogła
poradzić sobie z tym wszystkim. Anne do dziś obwinia siebie za to, że nie
zapewniła mi ojca. Ja jednak nie mam jej tego za złe. Mój ojciec był, jaki był
i nie mógłbym znieść tego, gdyby znów pojawił się w moim życiu. Po prostu
nienawidzę go za to, co zrobił mojej rodzinie.
Nie wiem, co myśli moja siostra. W sumie, to muszę przyznać, że nigdy z
nią nie rozmawiałem o naszym ojcu. Był to raczej temat tabu. Prawie nigdy
o tym nie wspominałem, bo wtedy moja mama się załamywała. Nie chciałem
doprowadzić jej do płaczu i rozpaczy. Nie lubiłem, gdy kobiety się smucą. Byłem,
a tak w sumie to nadal jestem bardzo czuły, ale to raczej wynika z tego, że
wychowały mnie wie kobiety - mama i starsza siostra, która zawsze była dla mnie
oparciem i pomagała mi w sprawach sercowych. Do mamy raczej nie warto się
zwracać z prośbą o takie rady, bo od razu była afera na całą rodzinę, że jej
kochany synuś znalazł sobie dziewczynę. Na szczęście od dość dawna chodzę z Emily i
nie mam już tych problemów.
Dość szybko znalazłam się w kremowej kuchni. Po prawej znajdowały się
różne szafki i szafeczki, gdzie moja mama trzymała najważniejsze rzeczy i różne
przyprawy. Dalej była lodówka wraz ze zlewem i zmywarką. Naprzeciw drzwi, w
których stałem znajdowało się okno, a pod nim szeroki, marmurowy blat i piec.
Na parapecie poustawiane były kwiatki, które dodawały klasy temu pomieszczeniu.
Po lewej stał niewielki stolik na cztery osoby, przy którym siedziała już Anne,
Gemma i Emily.
- Dzień dobry.- powiedziałem wchodząc głębiej do kuchni, aby później
zająć miejsce obok mojej dziewczyny.
- Cześć.- odpowiedziały na równo Gemma z moją mamą. Obie z tego powodu
zaczęły się śmiać.
- Zjesz coś?- zapytała Anne.
- Nie mamo. Razem z Emily zjemy coś na mieście, prawda?- odwróciłem
się w stronę mojej dziewczyny, a ona na zgodę przytaknęła głową.
- No dobrze. Skoro tak chcecie. Nie będę się narzucać, chodź sądzę, że
lepiej byłoby, gdybyście zjedli coś tutaj. Na pewno będzie zdrowiej.
- Nie trzeba mamo.- zaśmiałem się.
- Harry, ty lepiej uważaj na fast- foody, bo jeszcze przytyjesz.-
zaśmiała się moja siostra.
- Tak. Jak przyjdę, to nie będę mógł zmieścić się w drzwiach.- zażartowałem,
a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Niewykluczone.- zauważyła moja siostra.-Ostatnio trochę
przybrałeś.- powiedziała i nachylając się nad stołem dotknęła mojego brzucha.
Jednak nie potrafiła pohamować śmiechu.
- Ty lepiej uważaj na siebie.- odpowiedziałem jej puszczając do niej
oczko. Gemma udała obrażoną, ale po chwili znów zaczęła się śmiać, co znaczyło,
że nie jest na mnie zła.
- Dobra, dosyć tych śmiechów. Idziemy do tego sklepu czy nie?-
zapytała moja dziewczyna.
- Nie?- odparłem. Mimo wszystkiego na moją twarz wkradł się wielki
banan, którego nie potrafiłem powstrzymać.
- Błędna odpowiedź.- zaśmiała się
Emily.- Styles, dzisiaj się z tego nie wykręcisz.- powiedziała stanowczo i
ciągnąc mnie za rękę wyprowadziła z pokoju.
Założyliśmy buty i kurtki, po czym
wyszliśmy z mieszkania. Chwyciliśmy się za ręce. W nasze twarze uderzyło zimne powietrze. Jak dobrze,
że dziś nie padało. Na pobliskich drzewach gniazda miały ptaki, których niestety o tej porze nie można było zobaczyć. Świat już od rana tętnił życiem. Dzieciaki bez umiaru
bawiły się na pobliskim placu zabaw, obok którego przeszliśmy. Miały świetny ubaw, ponieważ mogły zrobić bitwę na śnieżki. Mogły się tak bawić dopóki śnieg nie stopnieje. Na niebie nie zauważyłem ani jednej chmurki, co nie
zdarzało się często. Od razu nabrałem ochoty do życia. Już nawet bez narzekania
zgodziłem się na te całe zakupy. Chciałem Emily sprawić przyjemność. Kochałem
jej uśmiech. Kochałem ją całą.
- I pomyśleć, że my też kiedyś tacy byliśmy.- zauważyła pokazując na
bawiące się dzieci. Uśmiechnąłem się na
samo wspomnienie tych pięknych czasów.
- Przyjaciele od dzieciństwa, których połączyła wielka miłość.-
zaśmiałem się.
- Od zawsze ciągnęło nas do siebie.- przyznała i poczułem jak mocniej
chwyta moją rękę.
- Tyle lat…- zaśmiałem się.
- A pamiętasz, jak braliśmy ślub?- zapytała.
- Tego nie można zapomnieć.-
zauważyłam i od razu wspomnienie pojawiło mi się przed oczami.
Dwoje najlepszych przyjaciół stanęło pod wielkim drzewie przy
piaskownicy, które dla nich stanowiło niezniszczalność i potęgę. Nie bez powodu
wybrały te miejsce. Otóż tutaj pierwszy raz się spotkali. Było to dokładnie 3
lata temu, a tych dwoje dzieci łączyła piękna przyjaźń, którą chcieli połączyć
na wieczność. Mieli może po 9 lat. Chłopak miał piękne kręcone włosy, które
opadały mu na czoło i zielone oczy, które przyciągały swoją pięknością. Żadna z
dziewczyn nie mogła się mu oprzeć. Dziewczyna była brunetką o falowanych
włosach. Miała śliczne brązowe tęczówki, w których można było utonąć. Tych
dwoje młodych ludzi łączyła piękna więź. Byli dla siebie stworzeni.
- Emily wyjdziesz za mnie?-
zapytał młodzieniec swoją najlepszą przyjaciółkę. Już od tak dawna chciał to
zrobić. Oboje o tym marzyli, dlatego nie mieli sprzeciwu.
- Oczywiście.- uśmiechnęła się dziewczyna, a chłopak wsunął jej na
palec cukierkowy pierścionek, łącząc tym samym ich przyjaźnią, która miała
pozostać wieczna...
- Harry?- zapytała moja dziewczyna.
- Tak?
- Kocham Cię.- powiedziała i się do mnie uśmiechnęła.
- Ja ciebie też.- przyznałem i
złożyłem krótki pocałunek na jej malinowych ustach.
Taa daa :D
No to ten, co sądzicie o rozdziale?
No, to już wiecie, że całe opowiadanie będzie pisane z perspektywy Harry'ego.
Nie pytajcie mnie, dlaczego go wybrałam, bo sama nie wiem :P Tak jakoś wyszło.
No, to co sądzicie o Emily? Spodobała Wam się?
Czekam na Wasze opinie :D
Do następnego!
Taa daa :D
No to ten, co sądzicie o rozdziale?
No, to już wiecie, że całe opowiadanie będzie pisane z perspektywy Harry'ego.
Nie pytajcie mnie, dlaczego go wybrałam, bo sama nie wiem :P Tak jakoś wyszło.
No, to co sądzicie o Emily? Spodobała Wam się?
Czekam na Wasze opinie :D
Do następnego!
Kiedy napisałaś, w prologu, że był samolubny itp. to skojarzyło mi się z Hazzą, ale liczyłam, że może jednak to będzie Lou. No cóż, ale chyba tak będzie lepiej ;) Rozdział boski *.* Czuję, że na zakupach Lou i Hazz się spotkają^^ Czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ! <3
OdpowiedzUsuńTy zawsze piszesz genialne rozdziały, więc to żadna nowość :)
Zastanawia mnie tylko jedno.... xD
Czytałam sobie ten fragmencik : " Nie rozłączając naszych splecionych rąk założyliśmy buty i kurtki" I mam pytanie. JAK ONI TO ZROBILI ? XD
Śmieję się teraz, bo tak się zastanawiam jak założyć kurtkę nie puszczając czyjejś dłoni ;p
Noe obraź się tylko na mnie. Prooooszę *.*
Kocham Cię <3
Harry ♥
Hahaha, dobrze, że to zauważyłaś. Nie wiem, co sobie wtedy myślałam. Śmieję się sama z siebie. Kurde, bo na początku nie mieli zakładać tych kurtek! Zanim dodałam ten rozdział, to to dopisałam i nie zwróciłam uwagi, że to tam nie pasuje.
UsuńPoprawiłam już ten błąd.
A ja nadal śmieję się sama z siebie :p
LouLou ♥
To było świetne xD ^.^
UsuńEmiliy spoko ale ja czekam na Lou :3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny chociaż niedużo się działo :) Ogólnie to bardzo ładnie piszesz. Masz taki ładny styl :*
Czekam na next... i Louis`a <33
Weny życzę ;D
super! wszystko tak niewinnie się zaczyna :D ale ja i tak najbardziej czekam na pojawienie się Louis'a :D czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial!
OdpowiedzUsuńzapraszam na nanosekundy :D
kocham i buziaki ;*
Super! :) Rozdział jest niesamowity ♥ Czekam na nexta :p
OdpowiedzUsuńJak zwykle mam zaległości, ale już lecę je nadrabiać! ♥
OdpowiedzUsuń