Czy
przyjaźń bardzo różni się od miłości? Są to dwa inne zjawiska? Według mnie tak.
Przyjaźń jest czymś, co trudno określić. Jest to grupa, czasem dwie osoby,
które ufają sobie bezgranicznie. Mogą powiedzieć sobie wszystko i żadne się nie
obrazi. Nigdy nie okłamaliby siebie. Traktują się jak rodzeństwo, które zawsze
żyło w zgodzie, chodź czasem zdarzały się drobne kłótnie. Jednak szybko spór
został rozwiązany. Są to przede wszystkim osoby, które darzą siebie przyjaźnią,
są nierozłączne. To wspaniałe uczucie, gdy możesz na kimś polegać.
A miłość? Tego nie da się dokładnie określić. Osoba, którą kochasz jest
dla Ciebie wszystkim, i Ty po prostu to wiesz. Poznajesz, że jest smutna, nawet
wtedy, gdy się uśmiecha. Akceptujesz ją z wadami, ponieważ ta osoba jest dla
Ciebie idealna.
Z pewnością pytacie, do czego dążę, prawda? Nie martwcie się, jeszcze wszystko Wam
wytłumaczę. Musicie trochę wytrzymać.
W tym momencie jestem w szpitalu. Zaskoczyłem Was? Nie obawiajcie się, mi nic się nie stało. Nie
musicie się smucić. Nie bierzcie przykładu ze mnie. Uproszczę Wam to troszkę i
przyznam, że siedzę w sali, gdzie znajduje się bardzo ważna dla mnie osoba.
Ściskam jego rękę i płaczę. Wiem, że to wszystko jest moją winą. Ja do tego
doprowadziłem. To przeze mnie on właśnie cierpi. Byłem tak głupi, egoistyczny,
że tego nie przewidziałem. Obwiniałem siebie za to wszystko. On tak bardzo chciał,
aby wszystko było dobrze, a ja po prostu zachowałem się jak tchórz i nie
powiedziałem mu bardzo ważnej rzeczy. Bałem się tego, co mogę od niego
usłyszeć. Bałem się, że mnie odrzuci. Nie wyobrażałem sobie wcześniej, jak
bardzo jest to istotne w naszych relacjach. W jakiś sposób, nieświadomie go
zraniłem i nie potrafię sobie tego wybaczyć.
Czym ja jestem, bez niego? Jeżeli on teraz umrze przeze mnie, to
znienawidzę siebie. Zresztą już nie ma to dla mnie żadnej różnicy. Sam uważam
siebie za dupka. Nie zasługuję na to, aby być teraz przy nim.
Czuję się, jakbym przegrał. Przegrał to, co jest najlepsze. Zmarnowałem
swoje ostatnie życie. Więcej już nie dostanę, a w tej grze nie można cofnąć
czasu. Popełniłem błąd, wpadłem w przepaść, a zapomniałem, że nie potrafię
latać. Nikt mnie tego nie nauczył, a skrzydeł nie posiadam. Moja gra się
skończyła i teraz tkwię bez punktu wyjścia. Jedyne, co może mnie jeszcze
uratować, to on. On jest moim aniołem, który wskoczy za mną w tą przepaść i
pozwoli mi żyć. Jednak mój anioł sam musi najpierw zdobyć swoje życie i boję
się, że nie da rady. Co wtedy? Wtedy i moja gra się skończy. Game over. Proste,
prawda?
Jestem taki nieodpowiedzialny. Sam jestem temu wszystkiemu winny.
Zniszczyłem go i właśnie pozwalam na to, aby umarł. Nic nie potrafię zrobić.
Jestem całkowicie bezsilny. Głupie, nie sądzicie? Ale chyba mi się to należało.
Tak, należała mi się taka nauczka. Może nareszcie coś zrozumiem?
Zastanawiacie się, dlaczego tak bardzo siebie za to wszystko obwiniam?
Otóż spróbuję Wam to jakoś wytłumaczyć. Opowiem Wam moją historię. Wtedy
stwierdzicie czy moje życie jest coś warte. Da się mnie jeszcze uratować? Nie,
nie powinienem o to pytać. Czy da się jego uratować? Tak, to chyba lepiej
brzmi. To ja powinienem leżeć teraz na tym łóżku i umierać, a nie on. To ja powinienem cierpieć…
A więc chciałabym wszystkich powitać :D
To mój pierwszy blog o takiej tematyce i chyba będzie on moją perełką.
Postaram się go pisać jak najlepiej, obiecuję :)
Całe opowiadanie będzie pisane z perspektywy jednego z chłopaków.( jeszcze nie zdradzę Wam którego) Przekonacie się w następnym rozdziale.
Dodam jeszcze, że opowiadanie będzie tak jakby wspomnieniem. Dlatego nie zdziwcie się, że wszystko będę starała się pisać w czasie przeszłym, a tylko czasem wrócę do teraźniejszości :D
Myślę, że spodoba Wam się opowiadanie.
No to do zobaczenia!
A więc chciałabym wszystkich powitać :D
To mój pierwszy blog o takiej tematyce i chyba będzie on moją perełką.
Postaram się go pisać jak najlepiej, obiecuję :)
Całe opowiadanie będzie pisane z perspektywy jednego z chłopaków.( jeszcze nie zdradzę Wam którego) Przekonacie się w następnym rozdziale.
Dodam jeszcze, że opowiadanie będzie tak jakby wspomnieniem. Dlatego nie zdziwcie się, że wszystko będę starała się pisać w czasie przeszłym, a tylko czasem wrócę do teraźniejszości :D
Myślę, że spodoba Wam się opowiadanie.
No to do zobaczenia!
Kurcze...
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć.
Prolog jest piękny i taki.... cholernie smutny ;c
Już po przeczytaniu tego wiem, że to będzie cudo.
Ty jesteś genialna. Każdy blog który piszesz jest niesamowity, ale ten prolog... Kurcze, brak mi słów.
Przyznam się szczerze, że z reguły nie czytam blogów typu "Bromance". Nie wiem dlaczego. Czytam tylko te, które "przemówią do mnie". Blog musi mnie zachwycić od początku, bo inaczej jakoś nie mogę się do niego przekonać. Twój mnie zachwycił. To 3 albo 4 opowiadanie tego typu, które będę czytała i jednego jestem pewna. Nie zawiodę się.
Kocham <3
Mwahhh ♥
Jezu, jaki wspaniały prolog *-* Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńcudownie! uwielbiam Larry'ego :D bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się na takie opowiadanie. Prolog zapiera dech w piersiach. Nie mogę doczekać się poznania tej historii. Zapowiada się genialnie. Co tu duzo pisac, zachwyciłaś mnie ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy ;) http://breathe-me-please.blogspot.com/
Larry ♥ To coś dla mnie ;3 Czuję, że prolog jest napisany z perspektywy Harry`ego nie wiem dlaczego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to wszystko opisałaś. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Z pewnością będę wpadala na tego bloga. Powodzenia :**
Super! Będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńZobserwowałam cię :)
OdpowiedzUsuń